Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Roadmapa produktu w SaaS – jak ją zbudować, żeby nie zabiły jej „wrzutki” od zarządu?

Roadmapa produktu w firmie SaaS często istnieje tylko na slajdzie. Co kwartał ktoś ją rysuje, a potem kolejne „wrzutki od zarządu” rozwalają plan w kilka tygodni.
Roadmapa produktu w SaaS – jak ją zbudować, żeby nie zabiły jej „wrzutki” od zarządu?

Najważniejsze wnioski z artykułu

  • Roadmapa oparta na funkcjach łatwo się rozpada, bo każda wrzutka wygląda jak coś, co da się dopisać.
  • Outcome-driven roadmapa chroni plan, bo każdy pomysł musi wspierać konkretny cel lub KPI.
  • Model Now–Next–Later oddziela to, co zamrożone, od tego, co elastyczne.
  • Spójny proces priorytetyzacji (ICE/RICE + backlog strategiczny) porządkuje wszystkie inicjatywy.
  • Jasne kryteria pilności i pokazywanie trade-offów ułatwiają rozmowy z zarządem.

W wielu polskich firmach cyfrowych, także tych współpracujących z doświadczonym Software House, roadmapa produktu wciąż bywa traktowana jak lista zadań. Z zewnątrz wygląda dobrze, ale nie chroni przed nagłymi zmianami. Najczęściej problem nie leży w „trudnym prezesie”, tylko w tym, jak wygląda sama roadmapa produktu SaaS.

Gdy rozmawiam z product managerami, słyszę podobny schemat. Roadmapa SaaS powstaje szybko, zwykle w prezentacji. Po miesiącu pojawia się nowy duży klient, cel sprzedażowy, kolejna prośba z działu obsługi. Bez jasnych zasad łatwo dodać kolejną rzecz, a potem zespół płaci za to nadgodzinami i chaosem.

Ten tekst opisuje proste mechanizmy, które widziałem w praktyce. Skupiam się na trzech rzeczach: formacie roadmapy, modelu czasu oraz procesie priorytetyzacji i rozmowy z zarządem. Strategiczna roadmapa produktu łączy wizję, mierzalne cele i przejrzyste decyzje, a nie tylko ładny obrazek z funkcjami.

Dlaczego roadmapa produktu w SaaS tak łatwo rozsypuje się przez „wrzutki” od zarządu?

Roadmapa produktu w SaaS zwykle rozsypuje się wtedy, gdy jest tylko listą funkcji. Brak w niej celów i jasnych zasad, które określają, co jest ważniejsze. W takiej sytuacji każda wrzutka od zarządu wygląda jak drobny dodatek, a w praktyce przesuwa wszystko inne.

Często roadmapa produktu nie ma żadnego związku z konkretnymi wskaźnikami. Zespół nie odnosi zmian do aktywacji, retencji czy churnu. Zarząd widzi więc kafelki z nazwami modułów, a nie wpływ na wynik. Jeśli roadmapa nie pokazuje, jak funkcje wspierają wizję i KPI produktu SaaS, to trudno się dziwić, że „wrzutki” wydają się równie ważne jak reszta.

W tle działa napięcie między dwoma stylami pracy. Product manager patrzy na problemy użytkowników i dłuższy horyzont. Zarząd reaguje na bieżące szanse i ryzyka. Obie perspektywy są potrzebne, ale bez wspólnego języka łatwo o konflikt. To raczej problem konstrukcji governance produktu SaaS niż charakterów poszczególnych osób.

Lubię tu analogię do projektowania interfejsu. Roadmapa jest elementem doświadczenia organizacji. Z perspektywy zespołu to coś tak samo ważnego jak projektowanie UX dla użytkownika końcowego. Jeśli forma roadmapy jest chaotyczna, użytkownicy wewnętrzni, czyli zarząd i zespół deweloperski, zaczną ją obchodzić bokiem i decyzje będą zapadać poza nią.

Jak zaprojektować outcome-driven roadmapę SaaS, żeby odporność na wrzutki była „wbudowana” w jej format?

Outcome-driven roadmapa SaaS zaczyna się od pytania „jaki wynik chcemy poprawić”, a nie „jaką funkcję zbudujemy”. Każda inicjatywa musi pokazać, jaki efekt biznesowy lub produktowy wspiera, inaczej nie ma priorytetu.

W wersji feature-driven plan na kwartał to lista typu: raporty, nowy moduł, kolejna integracja. W wersji outcome-driven ten sam okres opisuje cel. Na przykład wyższa aktywacja nowych użytkowników albo niższy churn po pierwszym miesiącu. Funkcje są tylko sposobami dojścia do tego wyniku. Roadmapa oparta na celach pozwala przy każdej wrzutce zadać jedno proste pytanie: czy ten pomysł poprawia któryś z uzgodnionych wskaźników.

Taka roadmapa musi opierać się na wizji i podstawowych KPI produktu SaaS. Wizja mówi, dla kogo i po co powstaje produkt. KPI określają, jak mierzymy postęp. Gdy te dwie warstwy są jasno zapisane, można je traktować jak filtr. Jeśli nowa inicjatywa nie wspiera żadnego z kluczowych wyników, ląduje na później albo w ogóle wypada z dyskusji.

W dojrzałych zespołach format roadmapy łączy się też z tym, jak wygląda praca techniczna. Plan uwzględnia nie tylko pomysły, ale także sposób publikacji zmian. Widać to w firmach, które mają stabilne procesy i korzystają z rozwiązań takich jak usługi devops. Gdy roadmapa jest zszyta z procesem wdrożeń, łatwiej bronić zaplanowane zakresy prac przed nagłymi zwrotami.

Na czym dokładnie polega podział roadmapy na Now–Next–Later w produktach SaaS?

Model Now–Next–Later dzieli roadmapę produktu na trzy horyzonty. Pomaga oddzielić to, co zamrożone, od tego, co elastyczne. Dzięki temu napięcie wokół zmian dotyczy głównie przyszłości, a nie tego, co jest już w toku.

Now to najbliższe cztery do ośmiu tygodni. Znajdują się tu zadania, które mają ludzi i czas. Zmiany w tym obszarze są możliwe, ale wymagają decyzji, co z planu wypada.

Next to kolejne dwa lub trzy miesiące. To dobra przestrzeń na większe tematy, które przeszły już wstępną ocenę. Tutaj można jeszcze przestawiać elementy po nowych danych czy testach.

Later to lista kierunków na przyszłość. Tu trafia wiele wrzutek z góry i z dołu organizacji. Later nie oznacza „nigdy”. Raczej „to ma sens, ale nie kosztem obecnych zobowiązań”. Model Now–Next–Later zamienia rozmowę „czy to jest ważne” na spokojniejsze „kiedy ma to największy sens”.

Dla wielu zespołów pomocna jest prosta lista różnic między dwiema formami roadmapy:

  • roadmapa feature-driven skupia się na funkcjach, a roadmapa oparta na celach zaczyna od wyników,
  • w wersji feature-driven łatwo dopisać kolejną rzecz, w wersji outcome-driven pomysł musi wesprzeć uzgodniony rezultat,
  • roadmapa feature-driven słabo pokazuje powiązanie z KPI, roadmapa outcome-driven ma je wbudowane,
  • pierwsze podejście sprzyja „odhaczaniu zadań”, drugie sprzyja eksperymentom i nauce.

W praktyce outcome-driven roadmapa połączona z modelem Now–Next–Later nie usuwa presji, ale nadaje jej ramy, które są zrozumiałe dla całej organizacji.

Jak ustawić proces priorytetyzacji i komunikacji z zarządem, żeby roadmapa przestała być listą życzeń?

Proces priorytetyzacji powinien odpowiadać na pytanie „co robimy najpierw i dlaczego”. Komunikacja z zarządem powinna pokazywać, jakie są skutki każdej zmiany w planie. Roadmapa przestaje być listą życzeń, gdy wszystkie inicjatywy przechodzą tę samą ścieżkę oceny, także te zgłoszone przez zarząd.

Pomagają tu proste metody punktowe, takie jak scoring ICE lub scoring RICE. Każdy pomysł ma ocenę zasięgu, wpływu, pewności i kosztu pracy. Dzięki temu łatwiej porównać ze sobą inicjatywy. Priorytetyzacja funkcji nie opiera się wtedy tylko na intuicji czy głośnym głosie na spotkaniu. Proces priorytetyzacji wykorzystujący takie mierniki pomaga zamienić dyskusję z „czyj pomysł wygra” na spokojne porównanie wartości i kosztów.

Kolejny element to miejsce, w którym lądują wszystkie nowe pomysły. W wielu zespołach jest to osobny backlog strategiczny. Tam trafiają większe inicjatywy jeszcze przed rozpisaniem na zadania. Dopiero z niego powstają konkretne ticket’y dla zespołu. Gdy wrzutki od zarządu wchodzą najpierw do backlogu strategicznego, zarządzanie backlogiem produktu staje się dwuetapowe i bardziej przejrzyste.

W wielu projekty IT, które miałem okazję obserwować, brak takiego rozdziału prowadził do podobnego scenariusza. Backlog rósł szybciej niż pojemność zespołu developerskiego. Mało kto nazywał to wprost. Capacity planning w zespole deweloperskim był raczej intuicją niż liczbą. Dopiero jasne pokazanie, ile pracy zespół może realnie udźwignąć w danym czasie, zmieniało ton rozmowy z zarządem.

Pomaga także stały rytm pracy z nowymi zgłoszeniami. Niektóre firmy stosują krótką, cotygodniową sesję oceny pomysłów. To prosty slot, w którym zespół produktowy patrzy na nowe wrzutki, przepuszcza je przez scoring i decyduje, gdzie mogą trafić. Obok tego warto zdefiniować kryteria pilności zadań. Wtedy słowo „pilne” rezerwuje się dla sytuacji, które spełniają konkretne warunki, na przykład duże ryzyko finansowe i wpływ na dużą grupę klientów. Jasne kryteria pilności zadań ograniczają używanie trybu „wszystko jest na wczoraj”.

Ostatnia warstwa to język, jakim zespół mówi o trade offach. Zamiast „nie da się tego zrobić”, lepiej pokazać wybór. Jeśli pojawia się nowy priorytet, coś innego musi zejść z listy. To zdanie brzmi czasem prosto, ale zmienia rozmowę. W tle jest oczywiście liczba. Zarząd widzi, jaki wpływ ma zmiana na uzgodnione cele. Bez takiej rozmowy łatwo wrócić do trybu, który dobrze oddaje pojęcie vibe coding, gdzie wszyscy dużo robią, ale trudno powiedzieć, czy to naprawdę przesuwa produkt.

FAQ: szybkie odpowiedzi

Czy roadmapa produktu to sztywny plan. W praktyce to raczej kompas. Wyznacza kierunek i cele, ale dopuszcza korekty oparte na danych.

Jak często aktualizować roadmapę SaaS. Wiele zespołów robi przegląd co kwartał i lżejszą aktualizację co miesiąc. To zwykle wystarcza, by plan był żywy, ale stabilny.

Co robić, gdy zarząd obchodzi proces i zgłasza wrzutki prosto do zespołu. Pomaga spokojne przypomnienie wspólnych zasad oraz pokazanie pojemności zespołu. Wtedy widać, jaki koszt ma pominięcie uzgodnionego procesu.


Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama