Ostatni mecz ligowy lubelskie szczypiornistki rozegrały 30 października, kiedy pokonały w hali Globus KPR Gminy Kobierzyce. Od tamtego czasu zdążyło się już w klubie sporo wydarzyć. Przede wszystkim PGE MKS odpadł z Ligi Europejskiej po dwóch porażkach z Zagłębiem.
Pozytywną informacją był natomiast występ przedstawicielek PGE MKS El-Volt w mistrzostwach świata. W barwach reprezentacji Polski w tej imprezie grały Paulina Wdowiak i Aleksandra Rosiak. Biało-Czerwone zakończyły turniej na 11 pozycji, a ze swojej postawy szczególnie zadowolona może być Wdowiak, która w kilku spotkaniach wniosła wiele pozytywnego do gry ekipy Arne Senstada.
– Jesteśmy zadowolone z czterech zwycięstw. W meczach z Francją i Holandią nie byłyśmy faworytkami. Cieszyć mogą jednak momenty naszej gry w tych spotkaniach, gdzie grałyśmy naprawdę dobrą piłkę ręczną. To dla nas dobry materiał. Mamy nad czym pracować, by lepiej przygotować się do zbliżających się przyszłorocznych mistrzostw Europy. Na tym musimy się skupić. Chcemy wyciągnąć z tego jak najwięcej i mamy nadzieję, że to, co pokazałyśmy w tym turnieju, zaprocentuje. Nasze marzenia sięgały wyżej i liczyłyśmy na więcej. Końcowy rezultat jednak też nas powinien cieszyć. 11. miejsce to dobry wynik. To były dla mnie pierwsze mistrzostwa świata, więc tym bardziej jestem zadowolona, że mogłam być tego częścią. Zawsze dążę do tego, by grać jak najlepiej, ale był to mój debiut i jestem z niego zadowolona – powiedziała Paulina Wdowiak.
Warto wspomnieć, że w mistrzostwach świata występowała także Sanja Radosavljević. Reprezentacja Serbii, w której gra lubelska skrzydłowa, ukończyła fazę główną na trzeciej pozycji i również nie zakwalifikowała się do gier ćwierćfinałowych.
Teraz jednak trzeba skupić się na obowiązkach klubowych, zwłaszcza, że środowy rywal, Energa Start to niewygodny i wymagający przeciwnik. Ten sezon elblążanki mają wyraźnie gorszy o czym świadczy dopiero ósme miejsce w ligowej tabeli. Niemniej jednak zła karta musi się kiedyś odwrócić, a rywalizacja z wracającym z długiej przerwy wicemistrzem Polski może być do tego doskonałą okazją.
A jak lubliniankom minęły ostatnie tygodnie?
– Ciężki okres za nami, pracowaliśmy mocno, ale nie byliśmy w pełnym składzie, a to jest jakimś minusem. Plusem może być to, że wszystkie dziewczyny są zdrowe poza Asią, która przechodzi rehabilitację. Reszta zawodniczek wróciła z kadry zdrowa i mogliśmy te ostatnie dni popracować. Jula normalnie z nami trenuje, więc zobaczymy ją na parkiecie. Cieszy, że wracamy do grania, bo treningi treningami, ale najważniejsze jest granie o punkty, a wszyscy za tym się stęskniliśmy. Zbliża się przed nami okres częstego grania, a jeżeli zdrowie dopiszę, to myślę, że będzie wszystko dobrze – mówi trener Paweł Tetelewski.
I przyznaje, że środowe spotkanie wcale nie będzie łatwe, chociaż jego podopieczne zagrają z zespołem, który zajmuje w tabeli trzecie miejsce, ale od końca. Start wywalczył do tej pory tylko osiem punktów w dziewięciu meczach.
– Spodziewam się lepszej gry Elbląga. To była rewelacja poprzedniego sezonu. Myślę, że stać ich na więcej. Nie miały kadrowiczek i mogły ten cały okres przepracować wspólnie, a do tego grają we własnej hali. Jeżeli my myślimy o grze o najwyższe cele, to musimy jednak pojechać tam i wywalczyć trzy punkty. Trzeba być jednak w pełni skoncentrowanym, bo zmierzymy się z rywalem, który potrafi grac w piłkę ręczną i w Elblągu na pewno liczą, że zaczną się odbudowywać. Ja mam nadzieję, że dopiero po naszym meczu – dodaje szkoleniowiec PGE MKS El-Volt.
Ciężkiej przeprawy spodziewają się też zawodniczki klubu z Lublina.
– Ze wszystkimi gra się trudno, w środę również czeka nas ciężkie spotkanie, tym bardziej, że rywalki zagrają u siebie. Elbląg pokazał w tamtym sezonie, że potrafi grać, jak równy z równym nawet z najlepszymi. Jeżeli w zespole jest dużo młodych zawodniczek, to ta młodość jest trochę chimeryczna, to widzimy w tym sezonie. Ciężko im utrzymać formę. Są to jednak bardzo ambitne dziewczyny, bardzo dobrze przepracowały ten miesiąc i miały sporo czasu, żeby przygotować się do meczu z nami. Będę próbowały pokazać przed własną publicznością, że początek sezonu, to był falstart, a teraz spróbują wrócić na odpowiednie tory – dodaje Sylwia Matuszczyk.














Komentarze