Po serii nieudanych spotkań InPost CHKS Chełm w siatkarskiej elicie atmosfera wokół beniaminka stała się tak gęsta, że potrzebna była szybka reakcja. Gdy kibicowska frustracja znalazła ujście w internecie, gdzie coraz głośniej domagano się personalnych zmian, w poniedziałkowy wieczór głos zabrał ten, który w Chełmie pełni rolę nie tylko gospodarza miasta, ale i politycznego gwaranta projektu siatkarskiego.
– Trener Krzysztof Andrzejewski pozostaje na swoim stanowisku. Do końca tego sezonu i w kolejnym – niezależnie od ligi – ogłosił prezydent Chełma Jakub Banaszek.
To deklaracja jednoznaczna i, jak podkreślono, ostateczna. W czasach, gdy w polskim sporcie trener bywa pierwszą ofiarą kryzysu, Chełm wybiera inną drogę. Stabilność zamiast nerwowych ruchów, konsekwencję zamiast gaszenia pożarów benzyną.
Prezydent ujawnił, że dzień wcześniej spotkał się z drużyną i sztabem szkoleniowym. Rozmowa – jak sam przyznał – była szczera i potrzebna. – Trener ma moje pełne zaufanie – zapewnił, jednocześnie dając do zrozumienia, że uwagi kibiców i obserwatorów są znane i analizowane, ale decyzje zapadają w szerszym kontekście niż ligowa tabela.
Ten kontekst jest kluczowy. CHKS Chełm to beniaminek, klub miejski, budowany w realiach samorządowej odpowiedzialności finansowej. – Od początku wiedzieliśmy, że jesteśmy jednym z kandydatów do spadku – przypomniał Banaszek. Awans przyszedł szybko, a zespół tworzono bez pewności gry w elicie. To cena, jaką płaci się za sportowy sukces w strukturach publicznych.
Jednocześnie prezydent jasno zadeklarował: miasto będzie wspierać klub niezależnie od poziomu rozgrywkowego. Jeśli uda się utrzymać w PlusLidze – będzie to sukces ponad plan. Jeśli nie – powrót na zaplecze ma być etapem, nie katastrofą. – Wrócimy silniejsi, bogatsi o doświadczenia – zapowiedział.
Szczególne miejsce w wystąpieniu prezydenta zajęli kibice. Tym, którzy są z drużyną „na dobre i złe”, podziękował wprost, nazywając Klub Kibica jednym z filarów projektu. Do pozostałych zwrócił się ostrzej. – Krytyka nie pomoże drużynie. Jeśli ktoś chce wyładować emocje, niech kieruje je do mnie – napisał, biorąc pełną odpowiedzialność za wyniki zespołu.
Padły też słowa otuchy pod adresem zawodników. – Grają jak równy z równym z najlepszymi drużynami w Polsce. Mają umiejętności i szansę na utrzymanie – podkreślił prezydent, apelując o głośny doping zwłaszcza wtedy, gdy gra się nie klei.
Na koniec spróbował nieco rozładować atmosferę. – Kapitan Mariusz już robi sałatkę jarzynową – żartował Banaszek, dając sygnał, że mimo napięcia w drużynie wciąż jest miejsce na normalność.
W Chełmie nikt dziś nie obiecuje cudów. Jest za to jasny przekaz: spokój, odpowiedzialność i wspólna walka. W świecie sportu to czasem więcej niż transfer za miliony.

















Komentarze