Jarmark bez grzańca jest jak żołnierz bez karabinu. W Lublinie grzańca można się napić za 15 zł, a bezalkoholowego nawet za 10 zł. W porównaniu do wielu jarmarków w Polsce są to ceny przystępne. Nie każdy lubi jednak korzenne zapachy i smak grzańca. Za 15 zł można dostać również ciepłą herbatę.
Jednak nie samymi napojami człowiek żyje. Co można zjeść na lubelskim jarmarku? Staropolski klasyk, czyli bigos dostać można za 25 zł. Dokładnie na tym samym straganie, w tej samej cenie są porcje pierogów (z mięsem i żurawiną lub z kapustą i grzybami). Tak jak wigilijnym klasykiem jest bigos, tak klasykiem lubelskim jest cebularz. Ten wypiek można dostać za 6 zł, a w wariancie na ciepło – 7 zł. Na innym stoisku cebularze są nawet po 3 zł, ale są wyraźnie mniejsze. Na tym samym straganie dostaniemy inne wypieki – chleb vermont za 10 zł, chleb borodyński za 8 zł, bajgle po 2,5 zł, chałkę z pieczarkami i serem za 13 zł, zapiekanki po 15 zł. Są też tzw. rollsy w trzech wariantach smakowych – każdy za 10 zł. Fani ciast znajdą tam cztery różne rodzaje – od 90 zł za strucle makową do 120 zł za pozostałe (serniki i pierniki).

Świetnym pomysłem na ogrzanie się i jednocześnie zaspokojenie głodu może być żurek. Na jednym ze stoisk dostaniemy takowy za 26 zł. Ten sam dostawca proponuje pajdę z domowym smalcem i ogórkiem kiszonym (to kolejny jarmarczny klasyk) za 18 zł. Jest tam również bigos z grzybami leśnymi, kiełbasą i łopatką – tutaj za 32 zł.
Idźmy dalej – stragan znanej zupiarni oferuje codziennie inny rodzaj zupy z gara – w sobotę był to żurek z jajkiem, na niedzielę planowane są flaki wołowe z pieczywem. Cena – 26 zł. Są również zupy wekowane w słoikach po 31,50 zł (za 900 ml). Ten sam stragan oferuje dwa rodzaje grzańców – cydrowy z syropem aperol i bezalkoholowy – oba po 22 zł. Fani słodyczy mogą kupić brownie za 8 zł lub słoik miodu – 45 zł.
Mamy też mocno nietypowy stragan z suszonymi specjałami, takimi jak chipsy jabłkowe, suszone śliwki czy zestawy kompotowe. Za 1 sztukę takiego pakunku zapłacimy 15 zł, ale już 4 sztuki kosztują 50 zł.
Czy ceny w Lublinie są wygórowane? Każdy może ocenić to samemu. Na pewno strefa gastro na lubelskim jarmarku nie jest przesadnie rozbudowana. W wielu miastach w Polsce znajdziemy sporo innych propozycji, takich jak gorące kiełbaski, langosze, oscypki czy gorące czekolady.

















Komentarze