• W 15 meczach sezonu 25/26 zdobyliście 25 punktów, co dało wam siódme miejsce w tabeli na koniec roku. Jaka to była runda dla Lublinianki?
– Zdecydowanie oceniam ją negatywnie. Ta runda nam po prostu nie wyszła. Trzeba przyznać, że byliśmy przeciętnym zespołem, zwłaszcza na wyjazdach. U siebie jakoś to jeszcze wyglądało. W końcu przegraliśmy tylko jedno spotkanie na swoim stadionie. Wyjazdy były jednak w naszym wykonaniu straszne, nie ma się co oszukiwać.
• Co było największym problemem? Na pewno zabrakło dwóch doświadczonych zawodników: Jarka Milcza i Przemysława Kanarka...
– Wiadomo, że brakowało tej dziewiątki i tego kończenia akcji. Byliśmy w polu karnym, a zabrakło finalizacji. Jarek wie, że dla niego drzwi są zawsze otwarte. Ja uważam jednak, że duży wpływ na ogólną sytuację miały sprawy z przeszłości. Dostaliśmy trochę po głowie za to, co działo się wcześniej. Ciągle musimy spłacać długi. Prezes naprawdę robi wszystko, żeby było lepiej. Można nawet powiedzieć, że staje na głowie. Mamy jednak swoje problemiki. Ja czekam na nowy rok. Może nie od razu w styczniu, ale jest szansa, że od kolejnych rozgrywek, w czerwcu wszystko będzie wyglądać lepiej, a my będziemy mogli sobie pozwolić na więcej. Na razie bardzo ciążą nam te zaległości z poprzednich lat, to jest nasza taka bolączka organizacyjno-finansowa. Wszyscy chcielibyśmy, żeby Lublinianka była mocnym klubem i mam nadzieję, że właśnie ten nowy rok przyniesie w tym temacie sporą zmianę i że klub będzie już funkcjonował inaczej: my jako sztab trenerski oraz cały zespół razem z piłkarzami. Czy to się na pewno uda, dopiero czas pokaże.
• Pozytywem w pierwszej części sezonu 25/26 na pewno była klubowa młodzież. Kilku zawodników dostało swoją szansę w IV lidze...
– Na pewno tak, z tego można się cieszyć, bo dali nam fajne granie. Mam nadzieję, że dalej będą wykorzystywali swoje szanse. Nie przewidujemy w zimie transferów i otwarcie stawiamy na naszą młodzież. Jest przede wszystkim Filip Świeboda, do drużyny coraz mocniej puka Szymon Podlipny, a ja liczę chociażby na Kacpra Wadowskiego. Na to, że będzie chciał zostać i dać jakość temu zespołowi. Mamy też przecież Mikołaja Jagodzińskiego. To nadal młody chłopak, ale już bardziej doświadczony. Są też juniorzy, którzy awansowali do Makroligi. Im też chcemy dawać szansę. Jest więcej chłopaków, mógłbym wymienić jeszcze parę nazwisk, ale mam nadzieję, że kolejni podniosą rękawicę, a to pół roku będzie dla nich takim przetarciem, aby w czerwcu mogli być częścią tej silniejszej Lublinianki.
• Na razie straciliście dwóch zawodników...
– Rzeczywiście, odeszli od nas: Mateusz Chyła i Hubert Giletycz. Jak już wspominałem, raczej nikt w ich miejsce nie pojawi się w drużynie. Raczej zostaniemy w naszym wąskim gronie plus oczywiście juniorzy. Wiadomo, że aby myśleć o czymś więcej trzeba mieć poukładane finanse. Było wiele przykładów w ostatnich latach, gdzie kluby miały swoje problemy. Teraz widzimy, co się dzieje w Kraśniku.
• A jak będą wyglądały przygotowania do rundy wiosennej?
– Zaczynamy 19 stycznia. Mimo wszystko, chcemy zagrać lepszą rundę. Już teraz mogę zapowiedzieć, że to nie będzie tak, że gramy tylko dla samego grania. Nadal chcemy być w czołówce. Te kluby z góry tabeli będziemy mieli u siebie i postaramy się, żeby w nowym roku na Wieniawie stanęła twierdza. Jeżeli chodzi o mecze sparingowe, to zagramy chociażby z: Orlętami Spomlek Radzyń Podlaski, Avią II Świdnik, Bugiem Hanna, czy Granitem Bychawa.

















Komentarze