Choć tegoroczne mistrzostwa świata w lotach, które w miniony weekend odbyły się w Harrachovie były dla Kamila Stocha najlepsze w karierze, to Kamil Stoch zapamięta je przede wszystkim jako zmarnowaną szansę na medal.
– Nie mogę powiedzieć, że piąte miejsce jest złe, ale też nie jest ono bardzo dobre. Jestem w szóstce najlepszych zawodników na świecie jeżeli chodzi o loty narciarskie, ale wiem, że stać mnie było na lepszy wynik, na lepsze skoki. Bo te piątkowe nie były takie dobre, jak chociażby kwalifikacyjny. Z tego powoduje czuję sportową złość – mówi Stoch, który miał nadzieję na odrobienie straty do rywali w sobotę, ale zawody zostały odwołane z powodu złych warunków atmosferycznych.
Skoki bez skoczni
– Szkoda, że nie udało się rozegrać konkursu w sobotę. Bardzo liczyłem na to, że uda mi się poskakać i do samego końca wierzyłem, że przynajmniej jedna seria się odbędzie dla tych kibiców, którym z całego serca dziękuję, że tu przybyli żeby nas wspierać i czekali do samego końca, wierząc, że te zawody się odbędą – dodaje 26-latek z Zębu.
Niesprzyjające warunki atmosferyczne stanęły także na przeszkodzie niedzielnemu konkursowi drużynowemu, który ostatecznie został odwołany. W tej sytuacji wszystkie ekipy nieco wcześniej niż początkowo zakładano opuściły Harrachov i wróciły do swoich krajów, żeby choć nieco odpocząć przed finałem Pucharu Świata, który już w piątek rozpocznie się w Planicy.
Polacy mieli zamiar poćwiczyć nieco w kraju, ale nie udało się przygotować żadnej skoczni. W tej sytuacji Łukaszowi Kruczkowi i jego podopiecznym musiał wystarczyć trening \"na sucho”, w którym wykonuje się wszystkie elementy skoku bez nart i skoczni.
Postawić kropkę nad \"i”
W Planicy zaplanowano dwa konkursy indywidualne i jeden drużynowy. Trener Kruczek zabrał do Słowenii ten sam skład, jaki miał do dyspozycji w Harrachovie. Oprócz Stocha szansę występu dostaną więc Maciej Kot, Klemens Murańka, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Jan Ziobro. Wszystkie oczy zwrócone będą jednak na Stocha, który ma olbrzymią szansę, żeby po raz pierwszy w karierze sięgnąć po Kryształową Kulę.
Lider naszej kadry wyprzeda drugiego w klasyfikacji Petera Prevca o 168 punktów. To oznacza, że w Planicy nie musi wcale wygrywać, żeby sięgnąć po kolejne trofeum. Wystarczy, że w jednym z konkursów zajmie ósme miejsce lub w dwóch będzie trzynasty.
Niepowtarzalna atmosfera
– Szczerze mówiąc nie myślę o Kryształowej Kuli. Skupiam się na pracy, jaką mam do wykonania. Będę się starał oddawać takie skoki, na jakie mnie aktualnie stać. Jestem teraz w dobrej dyspozycji. Nawet powiedziałbym w bardzo dobrej. Moje skoki są powtarzalne i dlatego trzeba teraz robić swoje, a będzie dobrze. Nie potrzebuję w tym momencie szczególnej motywacji czy dodatkowej mobilizacji – zapewnia Stoch, jednocześnie przyznając, że nie może doczekać się już zawodów w Planicy.
– To wyjątkowe miejsce, panuje tu wyjątkowa atmosfera. Co prawda tak jak pewnie każdy z moich kolegów wolałbym polatać sobie na mamucie, ale zdaję sobie sprawę, że z powodu remontu Velikanki nie będzie to możliwe. Są jednak i plusy całej sytuacji. Będę mógł poznać nowy obiekt – śmieje się nasz najlepszy skoczek.
Jedynym zawodnikiem, który może stanąć na drodze do szczęścia Stochowi jest Prevc. Sam Słoweniec nie wierzy jednak, że zdoła odrobić stratę, jaka dzieli go od lidera. – Nie łudzę się, że odrobię tę stratę. Kamil jest zbyt dobrym i doświadczonym zawodnikiem, żeby ją zaprzepaścić. Jestem pewien, on nie odda Kryształowej Kuli. Skoki narciarskie to jednak na tyle nieprzewidywalna dyscyplina, że wiele może się zdarzyć. Na pewno będę walczył do końca i po ostatnim konkursie przekonamy się, do czego to wystarczyło.
Najlepszy sezon w historii
Choć do końca teatru skoków narciarskich pozostał jeszcze jeden akt, śmiało można powiedzieć, że w tym sezonie był to teatr jednego aktora. Stoch nie tylko odarł rywali z marzeń zostając podwójnym mistrzem olimpijskim, ale był też najlepszym zawodnikiem Pucharu Świata, w którym odniósł najwięcej zwycięstw ze wszystkich uczestników rywalizacji: sześć.
Kończący się powoli sezon był też najlepszy w historii dla całej reprezentacji Polski. Co prawda nie udało się wywalczyć medalu w drużynie na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi, ale czwarte miejsce to i tak najlepszy wynik naszej kadry w konkursie tej rangi. W PŚ \"biało-czerwoni” zdobyli już w sumie 2661 punktów, czyli o 464 więcej niż w dotychczas rekordowym poprzednim sezonie. Najwięcej do wspólnego \"kosza” wrzucił oczywiście Stoch, który zgromadził już 1320 punktów, ale bardzo dobre występy notowali także Ziobro, Kot, Żyła, Murańka czy Krzysztof Biegun, który przez dwa tygodnie był nawet liderem PŚ.
Potencjał naszej drużyny jest ogromny, bo w tym sezonie Kot i Żyła spisywali się przecież słabiej niż przed rokiem, a Murańka i Biegun stawiali dopiero pierwsze poważniejsze kroki w dorosłych zawodach. W odwodzie mamy jeszcze przecież równie zdolnego Aleksandra Zniszczoła i Jakuba Wolnego, który został drugim w historii Polski mistrzem świata juniorów.
• Srebrny medal wywalczony w Harrachovie to trofeum, jakiego brakowało na twojej półce z nagrodami.
– To bardzo wiele dla mnie znaczy. Do tej pory nie byłem uważany za lotnika, sam zresztą tak o sobie nie myślałem, dlatego sprawiło mi to tym większą radość. Teraz mam medal z każdej wielkiej imprezy, chyba każdy sportowiec o tym marzy.
• Mogłeś walczyć o tytuł mistrza świata, ale trzecia i czwarta seria zostały odwołane. Dobrze, że tak się stało?
– Miałem wielką ochotę poskakać także w sobotę i niedzielę, ale przy tak mocnym wietrze nie było o tym mowy. To prawda, mogłem być wyżej, ale równie dobrze mogłem spaść z podium. Przecież tuż za mną byli znakomici skoczkowie, jak Peter Prevc, Noriaki Kasai czy Kamil Stoch, który jest w tym sezonie niesamowity. Cieszę się więc ze srebrnego medalu, przed konkursem nawet o nim nie śniłem.
• Czujesz się skoczkiem kompletnym?
– Tak. myślę, że po wywalczeniu medali w Harrachovie na mamucie i w Soczi na normalnej skoczni mogę tak o sobie powiedzieć.
• To teraz pewnie jesteś w Norwegii sportową gwiazdą numer jeden?
– Ten tytuł ciągle należy się Marit Bjoergen. Biegi są u nas niezwykle popularne, dlatego, że prawie każdy je uprawia. Ze skokami jest nieco trudniej, dlatego na pierwszym miejscu w naszym kraju zawsze będą biegacze. Mnie taki układ pasuje, czasem zbyt dużo sławy może przeszkodzić w uprawianiu sportu.
• Kamil Stoch nie ma takiego komfortu.
– Nic dziwnego. Czapki z głów przed Kamilem, bo to co osiągnął w tym sezonie, było naprawdę niesamowite. Dwa złote medale na Igrzyskach Olimpijskich i Puchar Świata w jednym sezonie to niezwykła sprawa.
• Walka o Kryształową Kulę wciąż trwa...
– Tylko teoretycznie, w praktyce wszystko jest raczej jasne. 168 punktów na dwa konkursy przed końcem to olbrzymia przewaga. Ktoś taki jak Kamil na pewno jej nie zmarnuje. Oczywiście, zgodzę się, że skoki bywają nieprzewidywalne, zdarzają się niespodzianki, ale umówmy się, nie tym razem.
Reklama
Teatr jednego aktora. Kamila Stocha najlepszy sezon w karierze
Kamil Stoch już dziś może przypieczętować najbardziej udany sezon w swojej karierze. Jeśli zajmie co najmniej ósme miejsce, zdobędzie Kryształową Kulę.
- 21.03.2014 16:12

Reklama













Komentarze