Reklama
Tajemnice Żmijowisk
d Okazuje się, że nie tylko Chodlik, datowany na połowę pierwszego tysiąclecia naszej ery, poszczycić się może bogatą historią. Nie mniej frapującą przeszłość mają – nieco tylko młodsze – pobliskie Żmijowiska, Podgórz, Kłodnica. Muzeum Nawiślańskie w Kazimierzu Dolnym nosi się z zamiarem zrekonstruowania znajdujących się tu ongiś słowiańskich grodzisk.
- 04.09.2003 10:43
– Chodlik, szczególnie dla nas, wychowanków prof. Jana Gurby z UMCS, był i jest czymś zupełnie wyjątkowym – mówi Paweł Lis z kazimierskiego muzeum. – Można organizować tam różne pożyteczne imprezy, w rodzaju dorocznej „Majówki archeologicznej”, ale jest to obiekt zbyt duży, aby, w celach dydaktycznych, próbować rekonstrukcji grodziska. Natomiast Żmijowiska do tego celu nadają się wybornie. Wiemy już, że był tam wał ziemny szalowany ścianami z desek, przed nim zasieki z potężnych belek, a jeszcze wcześniej – dwie fosy...
I w tym miejscu pan Paweł opowiada o dwu faktach mających posmak sensacji. Otóż drewno na budynki, które stanęły w obrębie grodziska ścięto w ... 888 roku. Tak precyzyjną datę pozyskania budulca ustalono metodą analizy dendrochronologicznej, mówiąc prościej – na podstawie porównywania układów słojów drewna. I wiadomość druga: odtworzony system obronny ze współczesnych nam Żmijowisk do złudzenia przypomina rekonstrukcję fortyfikacji odsłoniętej w niemieckim Ketizn nad Hawelą (Połabie), podobny jest rekonstrukcjom z obszaru Polski zachodniej i północnej.
Jest jeszcze ciekawostka innej nieco natury. Otóż archoelodzy z Kazimierza Dolnego, wraz ze swoimi znamienitymi gośćmi z kraju, postanowili sprawdzić, czy – zgodnie z tym, co podają źródła – z glinki ukopanej w okolicy Chodlika da się wykonać naczynia podobne tym, które znajdowali podczas prac w tutejszych grodziskach. Glinkę więc ukopali, ręcznie uformowali (koło nie było w użytku) i wypalili w zwykłym dole. To, co z niego wyjęli, prezentowało się niezwykle ciekawie – patrz zdjęcie. A że diabeł ich podkusił, poprosili o ekspertyzę znanego w kraju i za granicą profesora, który dojechał po zakończonym już wypale. Ten zaczął od pogratulowania „bezcennego znaleziska...”
To nasunęło panu Pawłowi i kolegom z Muzeum Nadwiślańskiego pomysł otoczenia opieką tego terenu, zorganizowania tu tzw. parku tematycznego, a w czasie wakacji urządzania tu warsztatów archeologicznych z wypalaniem „bezcennych garnków” włącznie. O konkretach poinformujemy.
Reklama













Komentarze