Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dziękuję szczęśliwemu losowi

• Czy mogła sobie pani wyobrazić lepszą okazję do premiery polskiego wydania autobiografii Marca Chagalla niż wystawa jego dzieł? – Nawet o tym nie marzyłam! Dziękuję szczęśliwemu losowi, że mogę być z Państwem w Lublinie podczas tak szczególnego wydarzenia. Tym bardziej, że 72 prace Mistrza ze zbiorów witebskiego muzeum nigdy nie były pokazywane ani w Polsce, ani w Europie. • Pracę nad autobiografią znakomitego malarza poprzedziło tłumaczenie „Płonących świec”, wspomnień Belli Chagall, ukochanej żony i muzy artysty... – Szczęśliwy los sprawił, że w czasie mojego pobytu w Paryżu, w latach siedemdziesiątych, poznałam na przyjęciu u francuskich przyjaciół córkę Marca Chagalla, Idę. Zaprosiła mnie do siebie i w starym zabytkowym domu nad Sekwaną zobaczyłam przejmujące obrazy jej ojca. • Jakie wrażenia? – Niski, przysadzisty dom, w którym przez pewien czas mieszkał Chagall, kilka pokoi, a w nich dane mi było zobaczyć, „Skrzypków na dachu”, „Bramę cmentarną”, portrety Belli. • Czy wiedziała pani wówczas, że Bella napisała tom wspomnień z dzieciństwa i młodości? – Nie. O książce dowiedziałam się od Idy, córki Chagalla, która z jidisz przetłumaczyła ją na francuski i z tego języka dokonałam przekładu. Fakt, że książka ukaże się w Polsce, sprawiała córce Chagalla radość. Zachowałam listy, które wymieniałyśmy w ciągu trzech lat, tyle bowiem trwał wówczas proces wydawniczy. • Po „Płonących świecach” sprawiła pani miłośnikom Chagalla ogromną niespodziankę: wystawę jego dzieł w Krakowie, którą obejrzało 100 tys. osób – Kiedy spotykałam się z Idą Chagall, organizatorką wielu ojcowskich wystaw w świecie, coraz częściej myślałam o możliwości wystawienie jego dzieł w Polsce. Przyjaźń, łącząca mnie z Idą, otworzyła mi drogę do jej córki, Meret Meyer-Graber. Zaczęłam z nią korespondować w 1996 r., rok później doszło do wystawy 60 dzieł Mistrza w Muzeum Narodowym w Krakowie. Powodzenie wystawy przeszło najśmielsze oczekiwania, Kraków żył Chagallem. • Skąd taka siła oddziaływania? – Pamiętam, jak wystawę oglądały małe dzieci, rysując obrazki i pisząc komentarze. Jeden z chłopców napisał wówczas: Chagall jest fajowy i w ogóle to równy gość, bo rysuje nasze marzenia.... • Teraz kolejna niespodzianka dla wielbicieli talentu malarza. Jutro premiera autobiografii Chagalla „ Moje życie” w pani tłumaczeniu – Po wspomnieniach Belli przyszedł czas na przetłumaczenie wspomnień Marca i mamy komplet, stanowiący niezwykły, liryczny komentarz do twórczości Chagalla. • Czy miłość do Belli jest tą najważniejszą siłą, która sprawiła, że baśniowy świat marzeń przedstawiony w obrazach zachwyca coraz to nowe pokolenia? – Myślę, że na pewno tak. Jeśli dodać do tej miłości miłość do rodzinnego Witebska, to obie złożyły się na dobrą energię, która promieniuje z dzieł Chagalla. • Czy jego obrazy mogą przynosić szczęście? – Tak. Blask szczęścia, zaklętego przez malarza w obrazach dosięga tego, kto przed nim stoi. Szczęśliwy los sprawił, że jutro stanę z Państwem przed scenami z Raju... ...romanistka, tłumacz, absolwentka UJ w Krakowie i Instytutu Francuskiego, przyjaciel domu Chagallów w Paryżu, dobry duch krakowskiej i lubelskiej wystawy Chagalla. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt tłumaczeń z literatury francuskiej.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama