Pacjent na niby, leczenie naprawdę. Jak działa symulator chorego?
Symulator pacjenta może wymiotować, pocić się, płakać, a nawet krzyczeć. Reaguje na podane leki. Zespół, który najlepiej go wyleczy - wygrywa.
- 05.04.2014 17:30

SimBattle to nazwa zawodów symulacji medycznej, jednej z największych atrakcji II Międzynarodowej Konferencji Symulacji Medycznej, która trwa na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie.
- W takich symulowanych bitwach nie chodzi tylko o wiedzę medyczną m.in. poprawną diagnozę i umiejętności praktyczne ale również umiejętność pracy w zespole i komunikację między zawodnikami - tłumaczy Grzegorz Witkowski, współorganizator lubelskiej konferencji.
W ubiegłym roku razem ze swoją drużyną zdobył Mistrzostwo Polski w takich zawodach organizowanych w Lublinie.
- W zespole, który bierze udział w zawodach musi być kilku lekarzy i ratownik medyczny. Najlepsze drużyny w finale dostają scenariusz konkretnej sytuacji. Zawodnicy, którzy najlepiej radzą sobie z pracą zespołową wygrywają.
Uczestnicy symulacyjnej bitwy pracują na symulatorach, które naśladują zachowania prawdziwych pacjentów. Te najbardziej zaawansowane mówią, mają aktywne źrenice, reagują na podane leki.
- Taki symulator może wymiotować, pocić się, płakać, a nawet krzyczeć. Możemy go intubować, badać mu tętno, osłuchiwać - opowiada Witkowski. - Manekinom podaje się też konkretne leki. Tak, jak w przypadku prawdziwych pacjentów, dostają konkretną dawkę, w zależności od potrzeb związanych ze stanem zdrowia.
A jak oceniają pracę na symulatorach studenci? - To najlepszy i najciekawszy sposób, żeby zdobyć praktyczne umiejętności. A wiadomo, że w pracy lekarza czy ratownika medycznego to podstawa - mówi Monika Majcher z Uniwersytetu Medycznego.
- Dzięki symulatorom pracujemy w warunkach zbliżonych do rzeczywistych. Wykonywanie poszczególnych czynności, takich jak w przypadku prawdziwego pacjenta dobrze utrwala zdobytą wiedzę teoretyczną - dodaje Agnieszka Kozicka z UM.
Studentki biorą udział w tegorocznych zawodach SimBattle.
Jak tłumaczą eksperci, stosowanie symulacji w medycynie, podobnie jak w lotnictwie, staje się standardem.
- Chodzi o to, żeby dzięki zdobytym w ten sposób umiejętnościom jak najbardziej podnieść poziom bezpieczeństwa pacjenta - opowiada dr hab. Kamil Torres, kierownik pracowni symulacji medycznej UM.
- Symulacja medyczna to także filmy szkoleniowe, które są przygotowywane przy użyciu materiału sekcyjnego, a także wydruki w 3D. Możemy wydrukować konkretne partie ciała np. kręgosłup w formie bryły. Dzięki temu lekarz nie tylko je widzi, ale również może ich dotknąć. To pozwala na lepsze przygotowanie się do zabiegu.
Reklama












Komentarze