Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Kandydaci do europarlamentu wychodzą do mieszkańców

Plakaty, billboardy, ulotki, spoty telewizyjne, ale i spotkania z wyborcami – to najbardziej powszechne formy reklamy, z jakich planują korzystać kandydaci w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Część z nich zamierza postawić na bardziej niestandardowe działania, choć – jak mówią – jest jeszcze za wcześnie, by zdradzać szczegóły
Kandydaci do europarlamentu wychodzą do mieszkańców
(Maciej Kaczanowski (2), Jacek Świerczyński (2))
Jedną z najbardziej popularnych, a zarazem i najtańszych form autopromocji były plakaty z wizerunkami kandydatów, których w okresie kampanii wyborczej zwyczajnie nie dało się nie zauważyć. W ostatnim czasie władze niektórych polskich miast znacznie ograniczyły jednak możliwość takiej reklamy.

Tak jest m. in. w Lublinie, gdzie Rada Miasta podjęła decyzję o tym, że urzędnicy nie będą już wydawać pozwoleń na wieszanie plakatów na przydrożnych słupach oświetleniowych, trakcyjnych oraz barierkach zamontowanych wzdłuż jezdni. Złamanie zakazu będzie wiązało się z koniecznością zapłacenia grzywny w wysokości 100 zł za każdy metr kwadratowy powierzchni reklamowej na dobę.

Prezydent Lublina wyznaczył 48 słupów ogłoszeniowych oraz 67 wiat przystankowych, na których plakaty będzie można wywieszać bezpłatnie. Poza tym politykom pozostają płatne billboardy firm reklamowych, a także inne formy dotarcia do wyborców. Sprawdziliśmy, na jakie działania zamierzają postawić kandydaci największych ugrupowań politycznych.

Kamiński ekspres

W iście amerykańskim stylu kampanię wyborczą w Lublinie rozpoczęła Platforma Obywatelska. Podczas konwencji w jednym z lubelskich hoteli przy dźwiękach fanfar na scenę wychodzili kandydaci, którzy wygłaszali do zebranych krótkie przemówienia. Najdłużej przemawiał lider lubelskiej listy Michał Kamiński, który na wstępie przyznał, że zdaje sobie sprawę, że mało kto w Platformie spodziewał się jego obecności. Obecny europoseł, w przeszłości słynny spin doktor Prawa i Sprawiedliwości, stojący za kampanią prezydencką Lecha Kaczyńskiego, był największą niespodzianką na listach PO w skali całego kraju.

– Muszę udowodnić, że ten transfer był transferem dobrego zawodnika do świetnej drużyny. Wiem, że ten zawodnik musi zacząć strzelać bramki i obiecuję, że będę strzelał dla was gole – mówił Kamiński w błysku fleszy.

Wcześniej, podczas spotkania z dziennikarzami podkreślał, że od Lubelszczyzny nie dzieli go kosmos. Wyliczał, że mieszka tylko 46 km od granicy województwa lubelskiego, przypominał też, że w latach 90. był asystentem wybranego z okręgu lubelskiego posła Wiesława Chrzanowskiego, a na jednej z pierwszych randek z żoną spotkał się w Kazimierzu Dolnym.

W jaki sposób zamierza jeszcze bardziej zbliżyć się do mieszkańców regionu? – Chcę odwiedzić każdy z powiatów. Uruchomię autobus Kamiński ekspres, by dotrzeć do jak największej liczby osób. Lubię spotkania z ludźmi i nabieram na nich energii – zapewnia, deklarując jednak, że nie będzie chodził po domach. – Taka forma sprawdza się w Stanach Zjednoczonych, albo w Wielkiej Brytanii. U nas dom jest traktowany jak przestrzeń prywatna.

Michał Kamiński zapowiada też kilka niestandardowych działań. – Ale z oczywistych przyczyn jeszcze ich nie zdradzę. To będą niespodzianki – ucina.

Bez sztuczek medialnych

Zaskoczeniem, ale z innych powodów, była także lubelska \"jedynka” Prawa i Sprawiedliwości. Liderem lubelskiej listy został prof. Waldemar Paruch. Politolog z UMCS do tej pory nie był szerzej znany na scenie politycznej, choć z partią Jarosława Kaczyńskiego od lat związany jest jako ekspert.

W wyborach parlamentarnych w 2011 roku startował z drugiego miejsca w Krośnie, ale wówczas nie odniósł sukcesu. Teraz władze PiS postawiły na niego, tłumacząc, że jest to kandydat doskonale przygotowany pod względem merytorycznym.

Prof. Paruch na razie stara się potwierdzać tę argumentację. Regularnie organizuje konferencje prasowe, na których mówi o najważniejszych sprawach dla rozwoju województwa lubelskiego. Wśród swoich celów w Parlamencie Europejskim wymienia lepsze wykorzystywanie dotacji unijnych, przyciąganie nowych inwestorów i realizację ważnych projektów drogowych i kolejowych.

Kandydat Prawa i Sprawiedliwości zapewnia, że jego kampania będzie podporządkowana merytorycznym działaniom dla regionu.

– Nie jestem zainteresowany sztuczkami medialnymi, bo one nie są efektywne. Można nimi wygrać wybory, ale to do niczego nie prowadzi. Oczywiście będę obecny w przestrzeni publicznej, ale szczegółów jeszcze nie zdradzę – mówi Waldemar Paruch.

Ludowcy w Internecie

Na \"merytorycznych” kandydatów, jak mogliśmy usłyszeć podczas ogłaszania list wyborczych, postawiło także Polskie Stronnictwo Ludowe.

– Mamy na listach osoby rozpoznawalne i mające doświadczenie w różnych kampaniach, co nie wymaga żadnych ekstra przedsięwzięć. Każdy wie, że uczciwa pracą musi zaprocentować głosami wyborców. Już od kilkunastu miesięcy prowadzimy spotkania w powiatach, zaczynaliśmy je zresztą jako akcję apolityczną z potrzeby kontaktów z mieszkańcami, a teraz kontynuujemy w okresie kampanii – mówi poseł Jan Łopata, szef sztabu wyborczego PSL w województwie lubelskim i jeden z kandydatów do europarlamentu.

Dodaje jednak, że ludowcy nie zrezygnują z dodatkowych działań marketingowych. – Aktywnie działamy na Facebooku, Twitterze oraz na stronach internetowych. Wkrótce rozpoczniemy także akcję billboardową – mówi poseł Łopata.

Nie chcą zakłócać spokoju

Sojusz Lewicy Demokratycznej skład list ogłosił jako pierwszy. Z oficjalną kampanią w Lublinie wystartował jednak dopiero w minioną sobotę, gdy do naszego miasta przyjechał szef partii Leszek Miller. Podczas konwencji przypominano o tym, że 10 lat temu to Sojusz wprowadzał Polskę do Unii Europejskiej i nie mógł wtedy liczyć na pomoc innych partii. Sam lider SLD podkreślał, że wystarczy już rządów prawicowych partii i teraz nadchodzi czas lewicy.

Jak politycy Sojuszu zamierzają przekonać do tego wyborców? – Będziemy brać udział w debatach w samym Lublinie i w okręgu. Akcję plakatową ograniczymy do minimum, natomiast będziemy rozdawać ulotki w najbardziej uczęszczanych punktach miast, chociażby na lubelskim deptaku – mówi poseł Jacek Czerniak, lider listy SLD w okręgu lubelskim i szef wojewódzkich struktur partii. – Planujemy też spotkania z mieszkańcami, ale nie będziemy odwiedzać ich w domach. Nie chcemy zakłócać ich spokoju, bo jeśli komuś do drzwi zapuka piąty kandydat z rzędu, to taki człowiek będzie miał serdecznie dość polityki.

Chcą edukować

Najszybciej kampanię wyborczą rozpoczął Twój Ruch. Gdy inne czołowe partie zastanawiały się jeszcze nad kształtem list, liderka ugrupowania Janusza Palikota w okręgu lubelskim, Barbara Nowacka, zdążyła już odbyć wizyty we wszystkich powiatach województwa lubelskiego.

Jak sama przyznawała, jako kandydatka do tej pory niezwiązana z regionem, nie powinna tracić czasu i jak najszybciej dać się poznać potencjalnym wyborcom. Po odwiedzeniu 20 miejscowości Nowacka przyznała, że nie da się nie zauważyć, że mieszkańcy województwa lubelskiego niewiele wiedzą o Unii Europejskiej. Dlatego w kwietniu znów zamierza ruszyć w teren, tym razem z kampanią edukacyjną. W planach ma ok. 60 spotkań.

– Obywatele niespecjalnie są zainteresowani Unią Europejską, nie wiedzą o eurowyborach i uważają je za niepotrzebne. A one będą decydować o tym, jaka będzie Polska. Chcemy zachęcać ludzi do głosowania i wyjaśniać, czym jest unia. Bez tego wybory mogą zakończyć się porażką frekwencyjną – tłumaczy Nowacka.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama