Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ewa Mizdal (Unia Hrubieszów): Wierzyłam w medal

ROZMOWA z Ewą Mizdal, sztangistką Unii Hrubieszów, brązową medalistką mistrzostw Europy w Tel Awiwie
Ewa Mizdal (Unia Hrubieszów): Wierzyłam w medal
• Rozegrany przed ME Puchar Polski kobiet okazał się wiarygodnym testem polskich kobiecych ciężarów. Zarówno pani, druga w PP, jak też Marzena Karpińska - zwyciężczyni PP, wywalczyłyście na pomoście w Tel Awiwie medale? - Podczas PP nie startowałyśmy na maksimum możliwości, mając w perspektywie kolejnego tygodnia występ w bardzo ważnej imprezie. W Józefowie zrobiłam 99 kg w rwaniu i 128 kg w podrzucie, i na zbliżonym poziomie rozpoczynałam rywalizację na pomoście w Izraelu. • Ma pani jeszcze więcej powodów do zadowolenia. Brąz w kategorii do 75 kg jest pierwszym medalem takiej rangi w karierze? - Od początku interesował mnie medal. Czwarte miejsce z pewnością nie dałoby mi satysfakcji. Analizując listy startowe miałam świadomość, że mam duże szanse na podium. A, że późniejsza mistrzyni Europy Hiszpanka Lidia Valentin i wicemistrzyni Rosjanka Oxana Karpunienko były poza zasięgiem, o brąz toczyłam bój z Mołdawianką. • Medal podczas ME, niestety z braku 12 startujących w pani kategorii, nie zapewnił stypendium ministerialnego? - Udało mi się już takie jedno zdobyć za ostatnie mistrzostwa świata we Wrocławiu. Są też dobre wieści. W planach jest stypendium Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, które ufundował nowy sponsor reprezentacji firma Anwil. Takie powinnam otrzymywać po listopadowych MŚ. • Pani poprzedni trener klubowy Antoni Czerniak od początku ME był pewien, że zdobędzie pani medal. Pani też tak myślała? - Już od kilku lat marzyłam o stanięciu na podium. Z takim nastawieniem leciałam do Izraela. Teraz, kiedy już brązowy krążek wisi na mojej szyi, ten sukces stawiam na pierwszym miejscu. Na kolejnym jest siódma lokata w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, a potem młodzieżowe mistrzostwo Europy, cztery lata temu we Władysławowie. • Honor polskich kobiecych ciężarów został obroniony przez dwie zawodniczki w woj. lubelskiego. To dodatkowy powód do satysfakcji? - To jeszcze bardziej nas cieszy. Świadczy to o tym, że praca z młodzieżą w naszym regionie przebiega prawidłowo. Mamy kluby: Unię Hrubieszów, Znicz Biłgoraj, AZS AWF Biała Podlaska, Wisłę Puławy i POM Iskrę Piotrowice, w których są młode, dobrze zapowiadające się dziewczyny. Wymieńmy choćby Katarzynę Feledyn z Wisły, czy Marlenę Polakowską z Piotrowic. • Cztery medale dla naszego kraju: pani i Marzeny Karpińskiej oraz braci Adriana i Tomasza Zielińskich, należy odbierać w kategorii sukcesu, czy porażki? - Stać nas było na więcej. Swoich szans nie wykorzystali Joanna Łochowska i Marcin Dołęga.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama