Tomasovia zrobiła swoje i pokonała w niedzielę przed własną publicznością niżej notowaną Stal Sanok 2:0. Kibice musieli jednak czekać na pierwszego gola aż do 75 minuty
13.04.2014 23:54
Przez całe spotkanie to miejscowi mieli przewagę i chociaż potrafili się przedrzeć w pole karne rywali, to mieli problemy z ostatnim podaniem. Goście nie kwapili się specjalnie do ataków i w zasadzie w pierwszej połowie oddali ledwie jeden strzał.
Po zmianie stron nadal z gospodarzami dobrze radził sobie Piotr Łuczka, który wygrywał praktycznie wszystkie powietrzne pojedynki.
Nic nie mógł jednak poradzić na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem. Wówczas piłkę przed polem karnym dostał Damian Karwacki, który pojawił się na murawie dosłownie kilkadziesiąt sekund wcześniej. 18-latek uwolnił się spod opieki jednego z obrońców i uderzył po ziemi, a piłka wpadła do bramki tuż przy słupku.
W tym momencie Stal musiała się nieco otworzyć, ale szybko została skarcona. Kamil Groborz popisał się celnym strzałem bezpośrednio z... rzutu rożnego i było po zawodach.
Gospodarzom pomógł tez nieco Bartłomiej Józefiak, który odbił jeszcze piłkę po dośrodkowaniu Groborza. Co ciekawe w 65 minucie Jakub Ząbkiewicz schodząc z boiska wydzierał się jeszcze na sędziego, a ten pokazał mu drugi żółty kartonik, kiedy piłkarz przyjezdnych był już na ławce rezerwowych.
– Zasłużyliśmy na wygraną. Uczulałem moich zawodników, że Stal będzie liczyła przede wszystkim na kontry i to się sprawdziło. My Liczyliśmy na skrzydła i wysokiego Kamila Groborza. Nie zawiedliśmy się i udało się dopisać kolejne trzy ważne punkty – mówił trener „niebiesko-białych” Tomasz Orłowski.
Tomasovia Tomaszów Lubelski – Stal Sanok 2:0 (0:0)
Czerwona kartka: Ząbkiewicz (65 min, Stal, za drugą żółtą, zawodnik dostał jednak kartkę, kiedy opuścił już boisko, dlatego goście grali w pełnym składzie).
Komentarze