Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Wojewódzki Urząd Pracy

Marcin Wroński: Nie zamierzam uśmiercać Maciejewskiego

Rozmowa z pisarzem Marcinem Wrońskim
Marcin Wroński: Nie zamierzam uśmiercać Maciejewskiego
• \"Haiti” to chyba najbardziej zagadkowy tytuł z całej serii o komisarzu Maciejewskim?

- I nie chodzi w tym przypadku o wyspę Haiti, ale o imię konia, który odegra wielka rolę w życiu Zygi Maciejewskiego. Co prawda komisarz odżegnuje się kategorycznie od koni, mówi nawet, że najchętniej widziałby je pod postacią salami, ale życie bywa przewrotne…

• Ale o tym przekonamy się dopiero w 1951 roku. Tymczasem mamy 1938 rok i skomplikowane śledztwo związane właśnie z wystawą koni.

- Świadomie skonfrontowałem Lublin przedwojenny z powojennym, podobnie zresztą jak w \"Pogromie w przyszły wtorek”, który kilka dni temu został uznany za Najlepszą Miejską Powieść Kryminalną na festiwalu \"Kryminalna Piła”. Lublin przedwojenny to wielkie imprezy, światowe życie, powojenny Lublin jest smutny, brudny, stłamszony. Podobnie zresztą wygląda życie Maciejewskiego.

• Mamy więc najpierw rok 1938 i II Krajową Wystawę Koni Remontowych w Lublinie.

- To prestiżowe wydarzenie i okazja do zarobienia dużych pieniędzy. Polska armia potrzebowała koni do uzupełnienia – nie tylko do kawalerii, ale wszystkich formacji. Wojskowi wysokiej rangi przyglądali się więc uważnie koniom i wybierali te najlepsze.

• Rozumiem, że to nie fikcja literacka. Tak rzeczywiście było?

- Tak, Lublin był tym miejscem, gdzie spotykali się hodowcy z regionu i prawdopodobnie całego kraju i pokazywali najlepsze okazy ze swoich hodowli. Wydarzenie to przyciągało do Lublina także polskie, przedwojenne elity, dla których była to świetna rozrywka. Wystawa odbywała się na terenie dzisiejszego Lubelskiego Klubu Jeździeckiego i obecnej Plazy.

• No i mamy trupa.

- Trup zostaje znaleziony w stajni w boksie Haiti, klaczy księcia Seweryna Czetwertyńskiego z Suchowoli. Książe miał w swoim majątku m.in. stadninę i wytwórnię wódek – skądinąd bardzo ciekawa postać.

• Nie wiadomo, kim jest trup…

- … i to jest właśnie temat na kryminał. Trup, który w dodatku nie wiadomo kim jest, psuje opinię o imprezie. I coś z tym trupem trzeba zrobić, żeby za bardzo nie zaszkodził randze wystawy. A tam, gdzie sprawa jest delikatna i skomplikowana zarazem, oczywiście dostaje się ona Maciejewskiemu. I tak po raz pierwszy komisarz spotyka tytułową Haiti, choć – jak już wspomniałem – nie ma nawet mowy o sympatii do konia.

• Tymczasem w 1951 roku, który przeplata się z 1938, życie Maciejewskiego jest na dobre związane z Haiti.

- O ile w 1938 roku Maciejewski był znanym lubelskim komisarzem, to w 1951 roku jest nikim. Jako dozorca lubelskiego hipodromu pilnuje Haiti. Mało, że pilnuje – jest silnie emocjonalnie związany z koniem i nie chce się zgodzić, by Haiti poszła do rzeźni.

• Pana fanów może zadziwić ten \"koński” wątek w najnowszej powieści.

- Rzeczywiście napisałem powieść o silnej relacji człowieka z koniem, ale to jedynie tło fabuły kryminalnej. Rozczaruję natomiast tych, którzy oczekują rozbudowanych wątków hippicznych.
- Mój przyjaciel od dawna namawiał mnie na napisanie \"końskiego” Maciejewskiego. Pretekstem miała być właśnie wystawa z 1938 roku. Ale też warto wspomnieć o tym, że konie w przedwojennej Polsce były symbolem naszej fantazji, rozmachu, tradycji. Pamiętajmy, że Polacy byli świetnymi jeźdźcami, a niektóre konie, jak choćby Kasztanka marszałka Piłsudskiego, na dobre wpisały się w naszą historię.

• Wróćmy do 1951 roku i Maciejewskiego.

- Zyga jest taki jak powojenna Polska; pełen goryczy, smutku. Jest sam i jedynie klacz Haiti łączy go z dawnym życiem. Polska powojenna to nie jest Polska Maciejewskiego. Koniec wojny przyniósł nowego okupanta, a Zyga nijak nie przystaje do tego \"nowego” świata.

• Jest nadzieja, że komisarz Maciejewski wróci do swojej dawnej, dobrej formy?

- Owszem, ale dopiero w kolejnej książce, nad którą właśnie pracuję. \"Kwestja krwi” dzieje się w 1926 roku w Zamościu. Dwudziestokilkuletni wówczas Maciejewski rozpoczyna swoją służbę w zamojskiej policji jako wywiadowca.

• Będą w \"Kwestji krwi”, tradycyjnie, także lata powojenne?

- Będą. W latach 50. Maciejewski, jest trenerem bokserskim w podrzędnym zamojskim klubie sportowym. Pozostawiłem mu więc jego największą pasję. Wciąż jest starzejącym się samotnym mężczyzną. Ale przynajmniej robi to, co lubi.

• Był Lublin, będzie Zamość. A dla innych miejsc z naszego regionu znajdzie pan miejsce w kolejnych Maciejewskich?

- Przede mną cztery kryminały o Maciejewskim, gdyż podpisałem z wydawnictwem umowę na dziesięć części. Lublin będzie z nich oczywiście powracać, ale nie tylko Lublin. Już w \"Haiti” pojawia się Suchowola i Kraśnik, W \"Kwestji krwi” będzie Zamość i okolice. Mogę zdradzić, że dziesiąty, ostatni tom Maciejewskiego planuję jako zbiór opowiadań, których akcja będzie się rozgrywać w różnych miejscach Lubelszczyzny. Maciejewski, jako oficer inspekcyjny, będzie w nich rozwiązywał zagadki kryminalne.

• Jakie miasta czy miejscowości mają szansę znaleźć się w tym tomie?

- Szukam miejsc ciekawych, z jakimś punktem zaczepienia, historią, wydarzeniem, anegdotą, które dadzą się przełożyć na kryminał. Kusi mnie wejście w tzw. prowincję, która ma swoją tajemnicę i da się ją rozwinąć w ciekawy wątek kryminalny.

• Nie kusi pana urlop od Maciejewskiego i rozpoczęcie nowego cyklu kryminalnego?

- Kusi. Myślę o drugiej części \"Officium Secretum”, a także o rozpoczęciu nowego cyklu kryminalnego – z nowym bohaterem, rozgrywającego się współcześnie w nieistniejącej miejscowości Szkodyń. To miejsce pojawia się zresztą w \"Haiti”, będzie wiec swoistym łącznikiem z Maciejewskim.

• Ale Maciejewski na tym nie ucierpi?

- Maciejewski żyje i ma się dobrze. Nie planuje go uśmiercać.

Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama