Reklama
Panowie, co z wami?
Co trzeci lubelski student może mieć problemy ze spłodzeniem dziecka - alarmują naukowcy. Za taki stan rzeczy lekarze winią szalone tempo życia i zanieczyszczone środowisko.
- 16.03.2005 20:52
Z wyrywkowych badań naukowych i obserwacji lekarskich przeprowadzonych na Lubelszczyźnie i w Wielkopolsce wyłania się alarmujący stan rzeczy. - Spada jakość nasienia męskiego poprzez zmniejszanie się liczby i ruchliwości plemników. A to skutkuje bezpłodnością - mówi prof. Marian Semczuk, kierownik Kliniki Położnictwa i Patologii Ciąży Akademii Medycznej w Lublinie. - Takie są wyniki naszych kilkuletnich obserwacji mężczyzn będących partnerami kobiet w wieku rozrodczym.
W Wielkopolsce zawężono badania nasienia męskiego do studentów. - Chodzi o mężczyzn w wieku 19-25 lat, którzy z racji młodego wieku nie powinni mieć jeszcze problemów - dodaje prof. Maciej Kurpisz z Instytut Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu. - Tymczasem wyniki są alarmujące. Aż 30 procent z nich jest bezpłodnych. Myślę, że dane są reprezentatywne dla wszystkich regionów w Polsce.
Wśród głównych przyczyn złej jakości nasienia obydwaj profesorowie wymieniają niehigieniczny styl życia powodowany przemianami społecznymi, zanieczyszczenie powietrza, gleby i wody. A także nieleczone infekcje układu moczowo-płciowego, które mogą prowadzić do bezpłodności.
- Jeżeli nie zapadną jakieś decyzje na szczeblu centralnym, funkcje
rozrodcze mężczyzn mogą zostać poważnie ograniczone - ostrzega
prof. Kurpisz. - Już od kilku lat mamy ujemny przyrost naturalny. Nasienie Polaków jest poniżej norm ustalonych przez Światową Organizację Zdrowia.
Naukowcy i lekarze alarmują: nie ma na co czekać i trzeba działać. Pięć najbardziej doświadczonych w walce z bezpłodnością ośrodków w Polsce - Poznań, Warszawa, Białystok, Szczecin i Lublin przygotowało wspólny projekt. - Chodzi o to, żeby zebrać dokładne dane epidemiologiczne na temat bezpłodności - mówią profesorowie z Lublina i Poznania. - Trzeba zrobić badania ankietowe. A następnie laboratoryjne. Gdy będziemy mieć zdefiniowany problem, poszukamy jego rozwiązań.
Tymczasem od trzech lat projekt traktowany jest po macoszemu. Ostatnio na dobre utknął w Ministerstwie Zdrowia z powodu braku pieniędzy na jego realizację.
Reklama













Komentarze