Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lipnicka - radna w połowie

Czego wyborcy nie wiedzą o radnej Lipnickiej? Właściwie niczego nie wiedzą. Tak samo, jak jej koledzy z sejmiku. Bo Anna Lipnicka (SLD) jest jedną z najmniej aktywnych radnych. W ubiegłym roku opuściła dwie sesje sejmiku i połowę posiedzeń komisji, których jest członkiem.
\"Ja wyrażam zgodę” - to w ubiegłym roku jedyne słowa, które wypowiedziała podczas kilkunastu sesji sejmiku radna Anna Lipnicka. Przynajmniej tyle znajduje się w protokołach z obrad. Radna zgodziła się na uczestnictwo w komisji, która zajmuje się szacowaniem strat wojennych poniesionych przez Lubelszczyznę podczas drugiej wojny światowej. Zgodziła się na wejście do komisji, jednak ani razu na nią nie przyszła. Radni w sprawie strat wojennych spotykali się w ubiegłym roku cztery razy. Większość kolegów Lipnickiej miała wzorową frekwencję. A Lipnicka, żeby mieć czyste sumienie, w końcu z komisji zrezygnowała. Milcząca radna jest członkiem jeszcze trzech innych komisji. W przypadku Komisji Kultury, Sportu i Turystyki nie zaprezentowała się o wiele lepiej. Radni obradowali na niej osiem razy, a Anna Lipnicka przyszła na zaledwie trzy posiedzenia. Pojawiła się na co drugiej Komisji Planowania Przestrzennego, Mienia i Infrastruktury Technicznej. Najczęściej bywała na komisji zajmującej się sprawami zdrowia. Jednak i tu nie zawsze - na jedenaście posiedzeń opuściła trzy. Dla porównania: średnia frekwencja wszystkich radnych na posiedzeniach komisji to od 70 do prawie 90 procent (w zależności od komisji). Anna Lipnicka jest nauczycielką z Dęblina. Do sejmiku weszła dopiero w lipcu 2003 roku. Zastąpiła Barbarę Sikorę, która została wicewojewodą. - W lokalnym SLD ma duże wpływy - mówią lubelscy politycy tej partii. Jednak na szerszej arenie radna jest praktycznie nieznana. W sejmiku mówi się o niej: IBZ (Ideowy Bastion Złomańca). - Nic nie mówi, tylko uśmiecha się do wszystkich - opowiada jeden z radnych opozycyjnych. - Ale jeśli ktoś nie popiera poczynań wicemarszałka Mirosława Złomańca, wtedy patrzy na taką osobę wilkiem. - Kiedyś poprosiła, żebym załatwiła stypendium artystyczne dla jakiegoś znajomego dziecka - mówi Agnieszka Kowal. - Nie załatwiłam i Lipnicka obraziła się na mnie. Zresztą chyba i tak nie lubi opozycji. W Dęblinie Lipnicka jest bardzo szanowana i... bardzo zajęta. Oprócz zajęć w szkole ma też inną pracę - jest analitykiem klinicznym. I - jak sama przyznaje - to właśnie praca powoduje, że nie ma czasu na uczestnictwo w komisjach i sesjach. - Nie ukrywam, czasem trudno mi pogodzić działalności. Swoją bierność na sesjach sejmiku tłumaczy tym, że woli wypowiadać się podczas komisji. - Wtedy właśnie mam najwięcej to powiedzenia. A sama sesja jest tylko podsumowaniem tego, co dzieje się w komisjach. Radna odpiera natomiast zarzut o lekceważenie komisji zajmującej się stratami wojennymi. - Wypisałam się z niej, chyba w połowie ubiegłego roku. Niestety, przewodniczący komisji nie wziął pod uwagę mojej rezygnacji - mówi.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama