• Musi pan bez przerwy budzić emocje?
– Nie bardzo wiem, o co chodzi, dlatego odpowiadam – muszę. Mam przeczucie, że mi pan powie...
• Tym razem chodzi o to, że podobno ma pan zostać zbawcą polskiego górnictwa, zaczynając na razie od szefa Kompanii Węglowej, największej spółki górniczej współczesnej Europy.
– A to takie dziwne, że inżynier górnik mógłby w Polsce zostać szefem firmy górniczej, a nie zakładów zbożowych albo odzieżowych?
• Potwierdza pan, że startuje w wyścigu do tego fotela?
– Nie komentuję tego. Nie jestem babą na bazarze, która gada, co wie, albo i nie wie, ale gada. Bądźmy poważni i profesjonalni.
• Jest pan autorem poglądu, że Polska nie ma polityki energetycznej?
– Uważam, że Polska ma burdel w polityce energetycznej.
• Dlaczego?
– Bo politycy, nie ważne czy rządzący, czy opozycja, uważają energetykę za dziedzinę dokuczania przeciwnikom. Ci zrobią tak, to jak przyjdą drudzy, zrobią na odwrót. Nie obrażając nikogo – raz rządzi \"hodowca baranów”, raz \"pianistka”. Każdy sobie. Brak narodowej debaty o strategii i odpowiedzialności za skutki własnej głupoty. A powinno być tak, że polityka energetyczna jest narodowa i ponadpartyjna, na wieki, a nie na... kadencje.
• Sejmowe?
– Nie tylko. Brukselskie też. To się zazębia. Gdyby Stany Zjednoczone należały do Unii Europejskiej, to by nigdy nie miały gazu łupkowego, bo Unia by dopilnowała, żeby nie mogły go eksploatować. Być może powstałaby nawet jakaś idea dostaw gazu do Ameryki rurociągiem po dnie Atlantyku. Całe szczęście, że USA jednak nie należą do UE. Mogły dzięki temu nie tylko rozwinąć eksploatacje łupków, ale także zachować na wszelki wypadek pokłady węglowe, do których może kiedyś jeszcze się powróci. No, ale Stany są globalnym mocarstwem i mogą prowadzić własną i niezależną politykę energetyczną. Nikt im nie powie, że nie wolno kopać takiego czy innego surowca, czy gazu, jak Polakom.
• Ale może właśnie na tym polega mądrość UE, że wie, co dla kogo najlepsze?
– Jeżeli ta mądrość to prymat chorej doktryny nad gospodarką i narodowym dobrobytem członków wspólnoty, to ja się na to nie zgadzam. Polska też nie powinna. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć: dość wasalstwa!
• Energetycznego?
– Od tego należy zacząć. Jeżeli Niemcy i Francuzi przepadają za rosyjskim gazem, to niech go sobie sprowadzają. Niech nam jednak nie narzucają w ramach struktur unijnych tego gazu i nie bronią wykorzystywania własnego węgla czy łupków.
• Uważa pan, że węgiel jest przyszłością Polski?
– Uważam, że węgiel może być znaczącym elementem polskiej polityki energetycznej. Dodaję od razu: polski węgiel. Jak dotąd Polska jest zasypywana węglem importowanym. Przede wszystkim z Rosji.
• Dlaczego z Rosji? Sugeruje pan coś?
– Dlatego z Rosji, bo tam jest on tani w wydobyciu i tani w transporcie. Dodaję zaraz, że nie wynika to z jakiegoś antypolskiego dumpingu, a z ekonomii. Węgla jest dziś na świecie nadmiar. Można go tanio kupić w USA czy Wenezueli. Można w Rosji, Chinach czy na Filipinach.
• Dlaczego zatem Polska nie jest w stanie kupić taniego węgla w Polsce?
– Podstawowymi parametrami rządzącymi górnictwem są: a/ koszty pozyskania; b/ stopień wykorzystanie złoża; c/ bezpieczeństwo wydobycia. Można sobie wyobrazić je jako wierzchołki trójkąta optymalizacji tego biznesu. Tyle tylko, że jest to figura praktycznie niemożliwa to zbudowania. Wzrost którychkolwiek dwóch parametrów pozostaje w kontradykcji do trzeciego. Nie da się zarazem realizować obwarowanego rygorami prawa geologicznego, czystego i pełnego eksploatowania złóż przy wyśrubowanych rygorach bezpieczeństwa wydobycia i bezpieczeństwa pracowników oraz minimalizować kosztów pozyskania węgla. Można obniżać koszty pozyskania zachowując kryteria bezpieczeństwa, ale nie da się równocześnie spełniać wszystkich kryteriów wykorzystania złoża. Niski koszt pozyskania chińskiego węgla, który jest konkurencyjny w świecie odbywa się często kosztem rabunkowej eksploatacji złóż i robotników ginących w kopalniach z powodu przymykania oczu na BHP. Słowem, jeśli w Polsce przy zadanych trudnych warunkach złożowych dominuje priorytet bezpiecznej eksploatacji i 100 proc. wykorzystania złoża, należy zapomnieć o tanim węglu. Od lat udajemy w Polsce, że możliwe jest skonstruowanie \"idealnego trójkąta”. Będzie idealne wykorzystanie złoża, będzie idealne bezpieczeństwo wydobycia i do tego niski koszt pozyskania, który sprawi, że polski węgiel będzie tani. Nie ma szans!
• Co pan zatem proponuje: scenariusze z górniczych powieści Gustawa Morcinka? Z nieludzkimi warunkami pracy, walącymi się przodkami, wybuchami gazu?
– To nie jest pytanie do mnie, a do właścicieli kopalń. I do prawodawców. Do Sejmu i posłów. Albo wybierzemy system prawny z natury rzeczy czyniący polski węgiel ekonomicznie nieopłacalnym, z restrykcyjnym prawem geologicznym, przepisami ruchu górniczego, opodatkowaniem górnictwa i energetyki na węglu, prawem o szkodach górniczych, prawami górniczymi dotyczącymi czasu pracy, przechodzenia na emerytury, zabezpieczeń socjalnych, przywilejów związkowych itd. Plus anachroniczna organizacja górnictwa i produkcji, gdzie dające się policzyć na palcach jednej ręki dochodowe kopalnie z ich efektem ekonomicznym ładowane są do wora marnotrawnych kompanii. Albo zastanowimy się, gdzie w granicach rozsądku można system racjonalizować, oczywiście bez szafowania ludzkim życiem i miejscami pracy.
• Być może w ramach tej reformy w ogóle bardziej opłaca się budowanie nowych kopalń na złożach pozaśląskich?
– Oczywiście, że tak! Dowiodła tego Bogdanka, którą miałem zaszczyt, satysfakcję i przyjemność współtworzyć, i która pod względem ekonomicznym pozostaje poza wszelką konkurencją krajową.
• Do budowania nowych w tym rejonie ustawia się już kolejka chętnych...
– Może nie przesadzajmy z wielkością tej kolejki chętnych, ale racjonalne, wstępne szacunki przedsięwzięć wydobywczych zdecydowanie pokazują ich sens. Nie tylko ekonomiczny dla inwestorów, ale także sens w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski czy nawet Europy.
• Czyli można, w takich warunkach jak Lubelskie, tak manipulować ramionami trójkąta, że prawie da się go złożyć?
– Oczywiście. Projektowanie eksploatacji złoża od zera ma znacznie większy sens niż \"gimnastykowanie się” w terenie zdrowo wyeksploatowanym, ze wszystkimi tego konsekwencjami, jak na Śląsku.
• Uważa pan, że chociażby inwestycja australijska ma sens?
– Tak uważam. Znam ich projekty i jestem w stanie je ocenić. Są to na razie projekty studyjne, ale bardzo perspektywiczne.
• Mówi pan tak, bo jest ich konsultantem?
– To oni poprosili mnie, żebym był ich konsultantem, gdyż odniosłem sukces w Bogdance i znam ten teren dobrze. Naprawdę nie jest moją winą, że się mnie jacyś ludzie bez pojęcia o górnictwie, w sposób daleki od racji merytorycznych, pozbyli, a inni zainteresowani lubelskim węglem do mnie zwrócili. Górnictwo to jest całe moje życie i nikt mi nie będzie dyktował, co mam z nim robić.
• Czy bierze pan pod uwagę scenariusz, że – jak to w Polsce – z całego tego boomu wokół lubelskiego węgla zostanie tylko wspomnienie? Bo, na przykład, jakieś nasze lobby zablokuje inwestycje, albo Unia Europejska uchwali, że węgiel przestał być właśnie legalnym źródłem energii?
– Za oba takie scenariusze lub nawet tylko któryś z nich Putin powinien ozłocić autorów. Jeżeli plany eksploatacji nowych złóż lubelskiego węgla padną, będzie to w najlepiej pojętym interesie dzisiejszego imperializmu rosyjskiego. I jego lidera Putina.
• Ma pan na myśli poczynania Rosji na Ukrainie?
– Można analizować sytuację kryzysu ukraińskiego z punktu widzenia politycznego, można też zastanowić się, jakie cele ekonomiczne ona usiłuje realizować. Jest ewidentne, że Moskwa dąży do podniesienia cen na swoje surowce energetyczne: ropę i gaz. Do tego kryzys w relacjach z Kijowem jest jej bardzo pomocny. Jest jednak czynnik korzystny dla Polski. Po prostu widać jak na dłoni, że wszelkie \"koncepcje” energetyczne mówiące o \"zdezaktualizowaniu się” węgla, bo sobie zbudujemy elektrownię atomową, nasprowadzamy gazu statkami, a potem wynegocjujemy niskie ceny na gaz z rosyjskiej rury, to tylko fantasmagorie, które nie wytrzymują próby politycznego konfliktu regionalnego. Przebudzenie jednak następuje. Szkoda, że do tego potrzeba było trupów na Majdanie i najazdu na Krym.
• Unia Europejska zmieni teraz podejście do węgla?
– Nic w Unii Europejskiej nie jest – na szczęście! – wieczne. Nic nie jest jednak łatwe. O polski węgiel, Polska będzie musiała stoczyć w Brukseli i Strasburgu batalię.
• Z pana udziałem, jako eurodeputowanym?
– Nie żartujmy. Z takich miejsc, jak moje na liście (9 na liście PO – red.), raczej nie wchodzi się do Europarlamentu. Chyba, że zdecydują o tym racjonalnie myślący wyborcy. Parlament Europejski być może powinien się stać także miejscem dla fachowców, a nie tylko polityków, celebrytów i nieudaczników. Także poręcznych wasali.
Reklama
Dość wasalstwa. Rozmowa z Mirosławem Tarasem
Rozmowa z Mirosławem Tarasem, menadżerem górniczym.
- 25.04.2014 14:21

Reklama













Komentarze