Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Radny na podsłuchu i szantaż. Redaktor naczelna nie przyszła do sądu

We wtorek w Sądzie Rejonowym Puławach miała się odbyć pierwsza rozprawa w sprawie Anny F., redaktor naczelnej "Tygodnika Powiśle. Oskarżona o szantaż przedstawiła jednak zwolnienie lekarskie i nie pojawiła się w sądzie.
Radny na podsłuchu i szantaż. Redaktor naczelna nie przyszła do sądu
W sądzie był za to Rafał Suszek, miejski radny z Kazimierza Dolnego, który według prokuratury miał być szantażowany przez redaktor naczelną gazety. Suszek jest oskarżycielem posiłkowym w sprawie. Nie miał jednak okazji, żeby złożyć zeznania. - To był unik ze strony tej pani, który miał jedynie na celu przesunięcie w czasie problemów, jakie się przed nią piętrzą - mówi radny Rafał Suszek. Radny ubolewa, że nie miał okazji zeznawać podczas wtorkowej rozprawy. - Mam nadzieję i głęboko wierzę w to, że moja sprawa obnaży wreszcie prawdziwe oblicze tej pani, a prawda o niej ujrzy światło dzienne i wszyscy przekonają się jaką tak naprawdę jest osobą. Szkoda, że nie miałem okazji opowiedzieć o wszystkim, bo byłem na to przygotowany - dodaje radny z Kazimierza Dolnego. Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się w lutym 2013 roku, kiedy radny Suszek podczas prywatnej rozmowy z asystentem posłanki PiS Małgorzaty Sadurskiej został przez niego nagrany. Rozmowa dotyczyła lokalnej polityki, a także wspólnego projektu wyborczego. Suszek twierdził też, że Anna F. jest wobec niego nielojalna, przekazuje uzyskiwane od niego informacje jego przeciwnikom politycznym jak również w zamian za wynagrodzenie zamieszcza w swojej gazecie artykuły na zamówienie poszczególnych frakcji politycznych. Zapis całej rozmowy trafił później do Anny F. A ta w kwietniu wysłała pismo do radnego, w którym miała domagać się 45 tys. zł odszkodowania za naruszenie jej dóbr osobistych. Suszek odmówił zapłaty i powiadomił prokuraturę. Ta z kolei zarzuca Annie F., że groziła ujawnieniem kompromitującego nagrania politykom i mediom. W zamian za milczenie miała domagać się pieniędzy. Grozi jej za to do 3 lat więzienia. Oskarżona nie przyznała się do winy. Twierdzi, że rzeczywiście napisała list do radnego Suszka, ale nie domagała się w nim żadnych pieniędzy. Chciała mu tylko wyjaśnić, jakie konsekwencje może ponieść, jeżeli dalej będzie ją zniesławiał i znieważał. Jej pismo było tak naprawdę przedsądowym wezwanie do ugody. Wyjaśniała również, że wcześniej nie mogła opublikować stenogramu nagrania, bo przebywała w szpitalu. Kolejny termin sprawy ustalono dopiero na 22 lipca.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
Reklama