Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Dyrektor muzeum obrażony

na archeologa, nie chce niczego, co tamten wygrzebał z ziemi Odrzucił dary. Niedowiary!
Wojciech Mazurek, archeolog z Chełma, zbadał wczesnosłowiański gród w Kulczynie Kolonii koło Hańska. Pozyskane tam zabytki chciał przekazać do Muzeum Chełmskiego, które w ramach Działu Etnograficzno-Archeologicznego utrzymuje bogatą kolekcję starożytności. Ale dyrektor muzeum Longin Tokarski wcale kolekcji nie chciał. Trofea trafiły więc do Muzeum Poleskiego Parku Narodowego w Załuczu Starym. – Wśród znalezionych przeze mnie zabytków były ułamki ceramiki z okresu od VII do XI wieku, zdobiony kiścień z rogu i szklane paciorki – mówi Mazurek. – Mam podstawy przypuszczać, że część z tych obiektów pochodzi ze Wschodu, a zatem stanowi przykład wymiany handlowej. Andrzej Bronicki, archeolog z Muzeum Chełmskiego, twierdzi, że dyrektor Tokarski nie konsultował z nim decyzji o odrzuceniu oferty Mazurka. Nie miał też okazji, by zapoznać się z ofiarowywanymi zabytkami. Podejrzewa jednak, że przynajmniej niektóre z nich stanowiłyby ważne uzupełnienie chełmskich zbiorów. – Nie mamy obowiązku przyjmowania eksponatów spoza Chełma – mówi Tokarski. – Ponadto zamiast przyjmować nowe zabytki, najwyższy czas uporządkować te już posiadane. Nasi archeolodzy muszą nadrobić kilkuletnie opóźnienie. W środowisku chełmskich muzealników nie jest tajemnicą, że Tokarski z Mazurkiem nie darzą się sympatią. W końcu jeden drugiemu zajął dyrektorski fotel. Czy to jednak powód, by rezygnować z gromadzenia zabytków, które miały szansę być ozdobą chełmskiej kolekcji?

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama