Do zbliżających się wyborów do Parlamentu Europejskiego mieszkańcy Lublina przygotowywani są od kilku tygodni. Na newralgicznych ulicach – al. Zygmuntowskich, Spółdzielczości Pracy czy ul. Głębokiej – kandydaci przekonują do siebie wyborców z wielkoformatowych plakatów. Wszystko po to, żeby zyskać jak najwięcej zwolenników.
3 sekundy
Kampanie wyborcze to nie tylko obietnice, które docierają do uszu wyborców. To również liczne zabiegi wizualne, z których nie zdajemy sobie sprawy.
– Slogan, hasło powinno być jak hymn. Proste, krótkie i nośne. Jeśli przy tym oddaje charakter kandydata to doskonale. Problem w tym, że takich haseł jest niewiele – mówi Sebastian Malczarski, psycholog społeczny.
Poprosiliśmy Sebastiana Malczarskiego o ocenę billboardów wyborczych.
– Przyglądając się billboardom kandydatów do euro-parlamentu i chcąc je analizować warto poczynić kilka założeń. Po pierwsze: jest to tylko fragment kampanii. Pozostałe, być może bardziej szczegółowe, treści niosą inne media: prasa, radio, czy osobiste spotkania. Sama reklama zewnętrzna nie przekazuje zbyt wiele merytorycznych treści. Taka już jej uroda. Przeciętny kierowca poświęca trzy sekundy; czyli jedno spojrzenie na billboard. Za wiele w tym czasie przeczytać się nie da. Ważną rolę odgrywa więc tu kolorystyka, slogan i ogólne wrażenie. Po drugie: często jest tak, że wzór reklamy zewnętrznej jest sugerowany – mówiąc delikatnie – przez centralę partii; w takiej sytuacji kandydat \"dokleja” tylko zdjęcie i numer z listy wyborczej.
Kolory i zabiegi
Co więc wnoszą te trzy sekundy?
– Na pierwszy rzut oka wszyscy kreatywni twórcy naszych billboardów pokochali biel i niebieski – ocenia nasz ekspert. – Trudno się dziwić. W naszej kulturze biel to zawsze czystość niczym suknia panny młodej, a niebieski to kolor, który kieruje nasze myśli ku niebu i wolności. Ale i tu należałoby zachować umiar. Nadmiar czystego waloru i błękitu może wzbudzić u odbiorcy wrażenie chłodu – dodaje. – Ciekawe zatem są zabiegi mające nieco \"ocieplić odbiór komunikatu”. I tu na uwagę zasługuje billboard Michała Tomasza Kamińskiego, a konkretnie jego zdjęcie; swoboda, uczucie luzu i oczywiście życzliwy uśmiech. Inny i estetyczny zabieg widzimy na billboardzie profesora Waldemara Parucha; trochę czerwieni i ciekawie przedstawiona mapa Europy z wyraźnie zaznaczoną Polską. To jedna z ładniejszych reklam w tych wyborach – zauważa Malczarski.
Wyróżnić się
Mimo, że billboardy kandydatów wydają się być typowo informacyjne z nazwiskiem zamieszczonym w centralnym miejscu, żeby zostało zapamiętane, to zauważyć możemy drobne zabiegi próbujące wyróżnić plakat i kandydata.
– Za przykład możemy podać logo PSL umieszczone na billboardach Krzysztofa Hetmana. Nowoczesne, po liftingu, okrągłe. Prowokuje niczym przycisk z witryny internetowej. Oczywiście, na każdej reklamie zewnętrznej można zobaczyć coś ciekawego – zauważa ekspert. – Może to być np.: wyeksponowany numer listy, jeśli kandydat nie jest jedynką, albo zabawne gry słowne: \"Niezgoda Buduje”. Takie zabiegi dodają atrakcyjności plakatom. Mogą zaciekawić, zwrócić uwagę wyborcy – podkreśla Malczarski.
– A skoro mowa o słowach, to mnie bardziej interesują slogany. One mówią więcej i to nie tylko o kandydacie, ale też o nas jako społeczeństwie. Slogany mówią o polityku, albo o tym, dlaczego startuje do Parlamentu Europejskiego. Nie widziałem haseł, które zachęcałyby do wzięcia udziału w wyborach, a przecież od frekwencji zależy ilość mandatów. Czy to brak roztropności, czy raczej wiara w poparcie partii?
Bezosobowo
– Wróćmy do haseł. Slogany na billboardach nie budują więzi z obywatelami, nie ma w nich śladu wspólnoty, tak jak w sloganach polityków Amerykańskich; \"Yes, we can” (Tak możemy) czy \"We can change it” (Możemy to zmienić). Mamy za to na przykład \"Europę można zmienić”. Dość bezosobowo prawda? Bardziej by odpowiadało: \"Razem zmienimy Europę” – zauważa Malczarski.
W tej kampanii na ulicach dominują billboardy. Miasto nie jest upstrzone małymi plakatami kandydatów. Nie wolno ich rozwieszać na przydrożnych barierkach i latarniach. Kandydaci będą mogli umieszczać w wyznaczonych przez Ratusz miejscach.
– I bardzo dobrze, że władze miasta zdecydowały się w końcu zrobić coś, żeby miasto po kampanii nie wyglądało jak śmietnik – mówi Iwona Peciak, mieszkanka Lublina.
Ludzie z ulicy, ludzie z plakatów
Billboardy, plakaty, ulotki, broszury – kampania wyborcza do Parlamentu Europejskiego zbliża się do finału. Ważny jest każdy głos, który mieszkańcy zdecydują się oddać 25 maja.
- 16.05.2014 14:03

Reklama













Komentarze