Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Końca nie widać

Zamknięte na głucho gabinety specjalistów i rejestracje. Na oddziałach personel okrojony, jak podczas ostrego dyżuru. Odwołane planowe zabiegi i drastycznie ograniczone przyjęcia. Tak wygląda kolejny protest lekarzy i pielęgniarek w chełmskim szpitalu.
Pacjenci na razie wykazują się dużą wyrozumiałością. Ale na jak długo starczy im cierpliwości? Niektórym nerwy zaczęły puszczać już wczoraj. – Przyszłam na badanie USG, bo miałam wyznaczony termin – mówi pani Maria z Chełma. – Badania mi nie zrobiono, a kiedy zaczęłam protestować, to usłyszałam, że tylko ja nie rozumiem strajkujących, bo nikt inny nie ma pretensji. To oburzające! Lekarze i pielęgniarki rozumieją niezadowolenie pacjentów, ale tłumaczą, że strajk to jedyne wyjście, aby ich żądania zostały wysłuchane. – Taka sytuacja trwa od wielu lat – mówi Aleksander Nurski, przewodniczący chełmskiego oddziału Związku Zawodowego Lekarzy. – Próbowaliśmy rozmawiać, negocjować, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Taki strajk to jedyny sposób nacisku. Zdajemy sobie sprawę, że dla pacjentów może to być uciążliwe, ale my też wolelibyśmy pracować niż strajkować. Tyle że za pracą muszą iść godziwe pieniądze. Zdaniem Nurskiego, na razie nic nie zapowiada końca strajku. Założenie jest takie, że będzie trwał aż do skutku, czyli, aż lekarze i pielęgniarki otrzymają to, o co walczą: 30- procentową podwyżkę w tym roku i sto procent podwyżki w następnym. – W ostateczności jesteśmy gotowi wszyscy zwolnić się z pracy i szpital zostanie bez lekarzy – zapowiada przewodniczący ZZL. W chełmskim szpitalu poza Związkiem Zawodowym Lekarzy strajkują także pielęgniarki i związkowcy z Solidarności. Na oddziałach na okrągło pracują obsady jak w dni świąteczne. Przyszpitalna przychodnia zamknięta jest na głucho. Pomoc można znaleźć tylko w poradni onkologicznej. Od poniedziałku więcej pracy niż zwykle ma pogotowie. – Liczba przyjęć ambulatoryjnych i wyjazdów zwiększyła się nam o jakieś 10–15 procent – mówi Kazimierz Łopałło, zastępca dyrektora chełmskiej Stacji Ratownictwa Medycznego. – Jeśli strajk będzie się przedłużał, to spodziewamy się dalszego wzrostu. Ale na razie sobie radzimy. Łopałło zwraca uwagę, że odkąd strajk się zaczął, pacjenci chętniej niż zwykle odwiedzają lekarzy rodzinnych. A z tym nie ma problemu, ponieważ ci w proteście nie uczestniczą. – Nasze przychodnie są otwarte, a lekarze przyjmują jak zwykle – tłumaczy Mariusz Żabiński, zastępca dyrektora miejskiego ZOZ. – Pracownicy poprzestali jedynie na oflagowaniu budynków. •

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama