Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Duże kłopoty z Małą Miss

Miała być zabawa, emocje i nagrody. Był stres, polityka i płyty wydarte z gazet. Dzieci przeżywały konkurs, a rodzice nie mogli dojść do siebie. Bo wszystko było nie tak.
- Jedno wielkie rozczarowanie - twierdzi jedna z matek*, która zgłosiła się do Dziennika, by opowiedzieć o kulisach niedzielnego konkursu piękności dla dzieci w Lublinie. - Sprawy polityczne załatwia się całkiem inaczej. Nie miesza się w to dzieci. A w tym przypadku tak zrobili. Dzieci w tle Konkurs Mała Miss i Mister Lubelszczyzny miał się odbyć w maju, ale rodziców poinformowano, że będzie w czerwcu. - Później dowiedzieliśmy się, że jednak przesunięto go na 1 października. Nikt nam nie powiedział dlaczego - skarży się kolejna mama. Potem wybory przełożono jeszcze raz, na 15 października. I jeszcze raz; o tydzień. - Byle tylko bliżej wyborów samorządowych - zżyma się jedna z matek. - Tu chodziło o zaprezentowanie jednego z członków jury, Zbigniewa Wojciechowskiego, kandydata na prezydenta. A dzieci się nie liczyły. Beata Drewienkowska, prezes firmy Modart, głównego organizatora Małej Miss i Mistera Lubelszczyzny odpiera zarzuty. - Nikomu nie organizujemy kampanii wyborczej. A przesuwanie terminu wyborów było raz spowodowane oczekiwaniem na głównego sponsora i koniecznością zmiany miejsca. Uśmiechaj się! - Widzieliście, jak mnie kamerowali? - ośmio-, może dziewięcioletni elegancko ubrany chłopiec sprawdza, jakie wrażenie jego występ zrobił na rówieśnikach. - Już udzielałem wywiadów do mediów. Chłopiec właśnie zszedł ze sceny, na której na klawiszach grał piosenkę \"Neapolitańską”. Na zapleczu sceny, w dużej sali, lekko nerwowa atmosfera. Pachnie lakierem do włosów i błyszczykiem do ust. Szeleszczą torby na kostiumy. Kilkuletnia dziewczynka stoi spokojnie, gdy mama utrwala jej fryzurę z lokami. - Pamiętaj, masz się uśmiechać. Uśmiechaj się, słyszysz? Nawet jak się pomylisz, to się uśmiechaj. I stój prosto. - Kiedy już pójdziemy? - chłopczyk w krawacie i garniturze ciągnie ojca za pasek. - Poczekaj, siostra ma ważny występ. - Ale pójdziemy do Mc\'Donalda? - Pójdziemy. - Tu jest nudno. - Oj, synu, ty tego nie zrozumiesz. Ja zresztą też. Chcesz cukierka? Rodzice mieli też problem ze zrozumieniem nagród. - Załamaliśmy się. Dzieci, które nie zajęły trzech pierwszych miejsc, nie dostały obiecanych zabawek. W reklamówkach były poodklejane płyty z gazety, atlas samochodowy, czapka dla dorosłego, książka o papieżu, notesik i cukierki - wymienia mama 5-letniej uczestniczki konkursu. - Teraz tylko zastanawiam się, dlaczego za udział dziecka w konkursie musiałam zapłacić 200 zł. Firma Modart twierdzi, że nagrody od sponsorów dostała dopiero w przeddzień konkursu. - Nie mieliśmy wpływu na to, co przygotują. W następnym roku pewnie to zmienimy - dodaje Drewienkowska. Bzdety Na początku dzieci miały się prezentować w Teatrze Muzycznym. Na trzy dni przed imprezą organizatorzy poinformowali, że konkurs przenosi się do filharmonii. - Tłumaczyli to tym, że otrzymali telefon z Teatru Muzycznego z rozkazem odwołania imprezy ze względu na przyjazd Waldemara Pawlaka z PSL - relacjonuje zamieszanie mama uczestniczki. Potwierdza to Drewienkowska. - Musieliśmy szukać innej sali, zmieniać termin konkursu i plakaty na mieście. W sumie ponieśliśmy przez to straty w wysokości 20 tys. zł. Nasz adwokat już zajmuje się tą sprawą. - Niech oni bzdetów nie gadają - denerwuje się Leszek Ferdynand Hadrian, dyrektor naczelny Teatru Muzycznego w Lublinie. - Nigdy nie współpracowaliśmy ze sobą. I w tym przypadku Modart nie podpisał z nami umowy. Więc niczym nie byliśmy z nimi związani. A że trafił nam się lepszy klient, jakim było PSL, to wybraliśmy jego. Małe królewny Chłopcy byli bardziej wyluzowani. Wbici w garniturki, albo w wojskowych spodniach do pół łydki. Dziewczynki obowiązkowo w sukienkach. Młodsze a la królewna (złote pantofelki, różowe tiule, cekinki). Starsze bardziej poważne i odważne. Jedenastoletnia uczestniczka wystąpiła w czarnych butach na obcasie i czarnej sukience na ramiączkach. \"Nigdy nie pomyślałabym/ że mnie spotka miłość/ którą kochać chcę/ tego któremu zabroniona ja i on mi też” - śpiewała delikatnym głosikiem przebój Dody. Sala biła brawo. Rodzice przez chwilę mogli się nacieszyć dziećmi na scenie, ale większość z nich nie kryła rozczarowania całą imprezą. - Najbardziej to szkoda dzieci - mówią matki. - Były nastawione na coś innego. I my też myśleliśmy, że będzie frajda i zabawa. * imiona i nazwiska rodziców do wiadomości redakcji

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama