Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Trzech facetów w drodze na szczyt

Fotografik, muzyk i kabareciarz. Jeden pracuje głównie w Poznaniu, drugi w Warszawie, trzeci w Londynie. Co ich łączy? Są z Lublina i robią kariery.
Marcin Kokowski, Atanas Valkov i Łukasz Szymanek mają dopiero po 25 lat, ale sukcesów mogłyby im pozazdrościć stare wygi. Marcin Kokowski jest jednym z najsławniejszych polskich fotografików. Choć zrobił w swoim życiu wiele zdjęć, sławę dało mu jedno; wykonane jak kilkaset innych na koncertach Madonny, jego ulubionej piosenkarki. Na mini minikoncercie w londyńskim G-A-Y Asturia zdjęcia robił chyba każdy. Ale zdjęcia Kokowskiego trafiły belgijską stronę internetową Madonny. Tu zajrzał ktoś, kto akurat szukał obrazka na okładkę. I tak fotka Kokowskiego trafiła na singiel Madonny \"Sorry”. Atanas Valkov to jeden z najbardziej cenionych w środowisku klubowym pianistów, aranżerów i producentów. Zasłynął współpracą z Mad House\'em, producentem słynnych remiksów. Ze swoimi kolejnymi grupami występował w najlepszych klubach. W końcu trafił do zespołu samej Reni Jusis. Grał z nią na żywo i nagrywał muzykę na album \"Magnes”. Ostatnio Valkov brał udział w powstawianiu minialbumu z prestiżowego cyklu \"Pocztówka do św. Mikołaja”. Rok temu Łukasz \"Szampanek” Szymanek dołączył zaś do grupy Czesuaf i tak z kabaretowej drugiej ligi awansował do ekstraklasy. Dał się zauważyć chłopakom z Poznania na lubelskim kabaretonie w Chatce Żaka, gdzie występował z grupą Ha-Ha. Publiczność spadała ze śmiechu z krzeseł. A przyjezdni ostrzyli sobie zęby na Szampanka zabijającego mrocznym vis comica i powalającego dziwnymi krokami. Skończyło się transferem do poznańskiej ekipy. I to szczęśliwym dla obu stron. Już w nowym składzie zespół zdobył Grand Prix i Nagrodę Publiczności na XII Mazurskim Lecie Kabaretowym \"Mulatka” w Ełku oraz II Nagrodę na XXVII Lidzbarskich Wieczorach Humoru i Satyry w Lidzbarku Warmińskim. Dlaczego właśnie tym trzem chłopakom się udało? I czy w ogóle słowo \"udało” jest tu na miejscu? - Praca, praca i dużo szczęścia - wylicza Łukasz Szymanek. - Pracowitość oraz wiara w siebie i związana z tym pewna bezczelność - podkreśla Marcin Kokowski. A Atanas dorzuca jeszcze: - Przede wszystkim trzeba wiedzieć, co się chce zrobić w życiu i konsekwentnie do tego dążyć. Trzeba też umieć cieszyć się z mniejszych sukcesów, które składają się na coś większego. Cała trójka po skończeniu średnich szkół w Lublinie nie wahała się szukać możliwości jak najlepszego wykształcenia daleko stąd. Valkov w Katowicach w Akademii Muzycznej, Szymanek w Krakowie w Policealnym Studiu Aktorskim Lart, a Kokowski aż w Paryżu w Sorbonie i potem w Londynie; w South Bank Business School. - Miejsce ma kluczowe znaczenie dla odniesienia sukcesu. Mieszkając w Londynie mam znacznie więcej możliwości, niż gdybym mieszkał w Lublinie. To był powód mojego wyjazdu - wyznaje Kokowski. Dla Valkova przełomowym momentem w rozwoju był wyjazd za Atlantyk: - Stany wiele zmieniły. Wtedy zacząłem się zajmować profesjonalnie produkcją muzyczną. A Szymanek rozkręcił się w Krakowie: - Tam poznałem wielu wspaniałych ludzi o podobnych zainteresowaniach. Tam nauczyłem się mówić wierszem i prozą - wylicza. - Krakowskie powietrze dało mi zupełnie inną perspektywę. Czy to znaczy, że bez ucieczki z Lublina, nie da się nic zrobić? - Wciąż tu pomieszkuję i tu najbardziej lubię występować - mówi Szymanek. - To ciekawe, specyficzne i hermetyczne miasto. Mnie udało się to wykorzystać jako klosz przed trendami, od których chciałem się zdystansować tłumaczy Ananas. - Osiągnąłem stan pewnej izolacji, która pozwala mi skoncentrować się na sobie, na poszukiwaniach artystycznych. Dzięki temu gdziekolwiek się znajdę, w każdej sytuacji, potrafię osiągnąć stan wewnętrznego skupienia. To mi dał Lublin. Dziś wszyscy trzej są bardzo zajętymi ludźmi. - Dla mnie bardzo ważna jest rodzina i ubolewam, że mam coraz mniej czasu na spotkania z nią - opowiada Valkov. Kabareciarz ma podobne priorytety: - Lubię jeździć z rodzicami na zakupy. Lubię posiedzieć ze znajomymi w knajpce. Lubi się też pościgać: jest sędzią sportów motorowych i pilotem rajdowym. A człowiek, który sfotografował Madonnę, żyje sztuką. - Wolny wieczór? to rzadkośc, ale jak się trafi, to idę do teatru, kina albo jednej z dwóch londyńskich oper.. Ale najważniejsze w życiu to kochać i być kochanym. - I spełnianie marzeń - dodaje Szymanek.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama