Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lądowanie w Afanistanie

1,2 tysiąca polskich żołnierzy poleci w tym roku na misję pokojową do Afganistanu. Będzie nas to kosztować 320 milionów zł.
- Wziąłem ze sobą figurkę słonika na szczęście. Będzie dobrze - mówił dwa tygodnie temu na lotnisku w Szczecinie mjr Wojciech Wiśniewski z Wielonarodowego Korpusu Północny Wschód. Razem ze 160 innymi żołnierzami z dowództwa korpusu (z czego prawie połowa to Polacy) odleciał do Afganistanu. Dowództwo przygotuje grunt pod przyjazd ponad tysiąca polskich żołnierzy, którzy zjawią się w Kabulu w kwietniu. Nie będzie wśród nich wojskowych z jednostek z Lubelszczyzny; te pojadą jesienią do Iraku. - Najgorzej było przekonać do tego moją rodzinę - podkreślał płk Andrzej Gołębiewski. - Najbardziej boję się ataków terrorystycznych. Ale to zawód żołnierza, trzeba się liczyć, że takie zadania musimy wykonywać. - Myślę, że czeka nas w Afganistanie silna ofensywa i trudna, ciężka i krwawa wiosna - podkreśla Richard Boucher, podsekretarz stanu USA ds. Południowej i Środkowej Azji. Pierwsze kłopoty zaczęły się w Polsce: dowódca korpusu, musiał poddać się zabiegowi kardiochirurgicznemu. Teraz generała Zdzisława Gorala czeka dwumiesięczna rekonwalescencja. Dopiero po tym terminie, jeśli będzie w pełni sił, dojedzie do Afganistanu. Żołnierze Korpusu zostali zakwaterowani w dwuosobowych kontenerach w silnie chronionej bazie w Kabulu. Zabrali ze sobą jedynie osobiste wyposażenie. Mają tzw. mundury pustynne, a także specjalne obuwie. Reszta sprzętu ma dojechać w ciągu dwóch miesięcy. Tylko jaki to będzie sprzęt? Pojawiły się informacje, że transporter opancerzony \"Rosomak”, który będzie na wyposażeniu polskich żołnierzy w Afganistanie, może zostać przebity przez nabój o kalibrze 7,62 mm. Ministerstwo obrony natychmiast zaprzeczyło. - Nie jest prawdą, że przebije go kula z karabinu maszynowego - zdementował te informację były już szef MON, Radosław Sikorski. Zapewnił, że Polscy żołnierze w Afganistanie otrzymają najlepszy sprzęt. Minister dodał też, że transportery, które pojadą na wojnę będą dodatkowo dozbrojone i opancerzone. - Sprzęt tak naprawdę testuje się podczas działań - uciął. Oficerowie Korpusu mają stanowić część dowództwa ISAF (Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa). W operację ISAF zaangażowanych jest obecnie 37 państw, które wysłały do Afganistanu 40 tys. żołnierzy. Większość członków polskiego Korpusu będzie stacjonować w bazie dowództwa misji niedaleko lotniska międzynarodowego w Kabulu. Będą służyć m.in. w sekcjach rozpoznania, operacyjnej, stosunków cywilno-wojskowych oraz logistyki. Będą też współdowodzić całą misją w międzynarodowym dowództwie kompozytowym, które liczy ok. 800 osób. M.in. ponad tysiącosobowym polskim kontyngentem wojskowym. Trzon polskiego kontyngentu ma stanowić batalion manewrowy, którego zadaniem będzie zapewnienie stabilizacji i bezpieczeństwa w prowincji Ghazni, na odcinku drogi między Kabulem a Kandaharem oraz ochrona zespołów odbudowy i grup CIMIC. Mózg całej operacji będzie się mieścił w Bagram. Tam dowództwo będzie podejmować decyzje, gdzie i kogo wysłać. A nie ma żadnych wątpliwości, że polscy żołnierze będą mieli w Afganistanie co robić. Problem polega na tym, że w Afganistanie trudno wskazać jedno miejsce, gdzie trzeba walczyć. Dlatego batalion będzie podzielony tak, żeby był w gotowości do działania w różnych miejscach kraju. Polacy będą podlegać różnym dowódcom. Być może będą pomagać sławnej amerykańskiej 82. Dywizji Powietrzno-Desantowej. Służący w niej żołnierze brali udział w lądowaniu w Normandii, w wojnie w Wietnamie i w obu wojnach w Iraku. Jedno jest pewne: Polacy nie będą prowadzić żadnych działań bojowych. To najważniejsza wiadomość dla rodzin żołnierzy, które pozostały w Polsce. Specjalne centrum opieki nad bliskimi walczących w Afganistanie zostało uruchomione w siedzibie dowództwa Korpusu w Szczecinie. Centrum zapewnia także stałą łączność z bazą w Kabulu. Na potrzeby jednostki w jednym z budynków korpusu wydzielono specjalne pomieszczenia: pokój zabaw dla dzieci, kawiarenkę internetową, kawiarnię, pomieszczenia biurowe oraz ośrodek zdrowia. Centrum będzie otwarte dla rodzin codziennie. Każda rodzina dostała też od jednostki przewodnik, m.in. z numerami telefonów alarmowych. Specjalnie wydelegowani oficerowie i pracownicy korpusu będą w każdej chwili do dyspozycji rodzin. W przypadku choroby centrum zapewni pomoc lekarską i opiekę nad dziećmi. Rodziny mogą też liczyć na pomoc psychologa czy kapłana. Większość rodzin zadbała też o to, by móc łączyć się ze swoimi bliskimi z domu. Żony oficerów zainstalowały w domowych komputerach kamery i programy do bezpośrednich rozmów. Muszą wytrzymać do 13 października. Jak zapowiedział prezydent Lech Kaczyński, dokładnie wtedy polskie wojska zakończą swój udział w misji w Afganistanie. (PAP)

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama