Przed wojną Puławy były niewielkim, ale dość spokojnym miastem, niemal uzdrowiskiem w lecie, w zimie sennym, z chałupami ogaconymi przed mrozem, przykrytymi śniegiem, z niewielkim centrum wokół którego toczyło się życie handlowe i towarzyskie. W takiej właśnie mieścinie porządku pilnowało co najmniej kilkunastu policjantów. Jak oceniano ich pracę? Różnie. Pan starosta nie był zadowolony, ale po statystycznych danych dotyczących ilości napadów, rozbojów itp. można powiedzieć, że nie było najgorzej.
Nie \"granatowa”
– Po II wojnie światowej wiedza o przedwojennej policji była żadna, a nawet propaganda robiła wszystko, żeby przedstawić ją w złym świetle – mówi Mikołaj Spóz. – O przedwojennej policji zazwyczaj mówiono \"granatowa policja”, ale to błąd. \"Granatowa” była za okupacji.
Jednak bardzo często używano właśnie takiej nazwy w odniesieniu do tych, którzy przed II wojną światową byli policjantami i nadawano jej odcień pejoratywny.
– Po I wojnie światowej i odzyskaniu niepodległości Ustawa z roku 1919 powołująca Policję Państwową połączyła wcześniejsze formacje takie, jak Milicja Ludowa powołana dekretem Józefa Piłsudskiego z 1918 roku i Policja Komunalna powołana dekretem w styczniu 1919 roku – wyjaśnia M. Spóz. – 24 lipca 1919 roku te dwie utworzyły Policję Państwową. Była to organizacja państwowo-cywilna i podlegała bezpośrednio staroście lub wojewodzie. O możliwości przyjęcia do policji orzekała komisja kwalifikacyjna.
– Policja była pierwszą formacją, którą wolne państwo mogło tworzyć – dodaje Robert Och, historyk. – Miała być \"organem wykonawczym władz państwowych i samorządowych, którego celem działalności była ochrona bezpieczeństwa, spokoju i porządku publicznego”.
Starosta niezadowolony
W krótkim czasie kraj pokryły posterunki policyjne, także w Puławach i w powiecie. Posterunek i Komenda Powiatowa Policji Państwowej w Puławach mieściły się przy ul. Szpitalnej, dopiero pod koniec lat 30. przeniosły się na Aleję Królewską. W 1920 roku było 20 posterunków w powiecie, w 1939 roku już tylko 15.
– Początki nie były łatwe – mówi historyk. – W 1920 roku starosta powiatu puławskiego ocenił stan policji puławskiej powiatowej na bardzo niskim poziomie. Zauważył, że nie wszyscy posiadali umiejętność pisania protokołów, nie wszyscy znali instrukcje. Najgorsze było to – zdaniem starosty, że niektórzy policjanci pochodzili z tych miejscowości w których pełnili służbę.
Starosta pisał: \"pod względem bezpieczeństwa publicznego powiat puławski nie może być zaliczany do zupełnie pomyślnych, gdyż oprócz spraw zwykłych kryminalnych, przekroczeń prawa, zdarzają się jeszcze dość często (mniej więcej raz na miesiąc) wypadki napadów i rozbojów bandyckich. Jednak pod tym względem daje się zauważyć pewna sanacja stosunków od czasu wprowadzenia w powiecie oddziału konnej policji i oddania pod sąd doraźny w dwóch wypadkach uczestników napadów zbrojnych”.
Wymagania
– Trafiły w moje ręce takie właśnie regulaminy określające kto mógł zostać policjantem – mówi Mikołaj Spóz. – Przede wszystkim musiał to być obywatel polski o nieskazitelnej przeszłości i w wieku 23-45 lat. Musiał być \"zdrowy, silnej budowy ciała oraz mieć wzrost odpowiedni, znajomość języka polskiego w słowie i piśmie, i umiejętność liczenia”. To dziś może wydawać się śmieszne, ale pamiętajmy, że w kraju pod trzema zaborami często ludzie mieli kłopot z językiem ojczystym, a dostęp do oświaty był wówczas łatwy dla nielicznych. Dlatego też ściśle określano wymagania dotyczące wykształcenia. Zastępca komendanta musiał mieć co najmniej średnie. Na komendantów drogowych, zastępcę komendanta głównego i komendanta głównego mogli kandydować mężczyźni z wykształceniem wyższym. Starsi przodownicy nie mający wykształcenia średniego w uznaniu zasług i zdolności mogli awansować na wyższe urzędy jeśli złożyli odpowiedni egzamin.
Wymagania – w każdym razie dotyczące funkcyjnych, nie były małe. Pamiętajmy, że jeśli ktoś w tamtych czasach skończył tylko szkołę średnią, już miał wykształcenie gruntowne i władał przynajmniej jednym obcym językiem.
Specjalne przepisy regulowały umundurowanie i uzbrojenie. Starszy posterunkowy na regulaminowym mundurze musiał mieć widoczny numer na kołnierzu. Nie był zatem anonimowy bo łatwo było dowiedzieć się później o jego nazwisko i przynależność do komisariatu.
W Puławach, przy komendzie policji była szkoła posterunkowych. Wśród przedmiotów, jakie tam wykładano, było prawo państwowe i administracyjne, prawo karne, historia Polski, ale też np. szermierka i \"Dziu-itsu” (pisownia oryginalna).
Jak twierdzi Mikołaj Spóz, policjant przed wojną miał autorytet. Znał doskonale ludzi ze swojego rewiru i wszystkie ich problemy.
Policjant z Puław
Do policji zgłaszali się też ci, którzy walczyli na różnych frontach I wojny światowej i w tej nowej formacji upatrywali swoją przyszłość.
Jednym z nich był Stanisław Mazurkiewicz.
– Stanisław Mazurkiewicz, którego świadectwo do mnie trafiło, pochodził gdzieś z Krymu – opowiada Spóz. – Budował tam kotły okrętowe. W czasie I wojny został wcielony do armii rosyjskiej w której służył do rewolucji. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zgłosił się do policji. Ukończył Szkołę Policyjną w Puławach. W czasie okupacji pracował tutaj jako dekarz na terenie jednostki wojskowej gdzie stały wolne baraki w których mieszkali Ormianie wzięci do niewoli. Oni dobrowolnie, czy pod przymusem przystąpili do koalicji z Niemcami. Mazurkiewicz nawiązał z nimi kontakt. Ormianie prawdopodobnie dostarczali mu broń, którą Mazurkiewicz przekazywał partyzantom, też udzielali mu informacji o planach Niemców. W końcu Mazurkiewicz ułatwił im ucieczkę z obozu. Po wojnie nawet jeden z Ormian przyjechał tu, żeby Mazurkiewiczowi podziękować. Myślę, że dlatego Mazurkiewicz po wojnie nie miał kłopotów ze strony władz komunistycznych, które z reguły przedwojennych, a tym bardziej granatowych policjantów szykanowały.
Waga ciężka
– Policja była też odpowiedzialna za bezpieczeństwo na zbiornikach wodnych – mówi Robert Och. – W 1920 roku zostaje powołana Policja Wodna. Jej szefem był nadkomisarz Moskwiński. Podlegały mu posterunki w Dęblinie, Kazimierzu, później w Gołębiu. Najbardziej charakterystycznym policjantem posterunku był Stanisław Adamski, którego tak opisuje Stanisław Zadura: \"Wysoki, zwalisty ze zwisającymi sumiastymi wąsami, przepasany szerokim pasem do którego przytroczona była wielka szabla, wzbudzał swym wyglądem należyty respekt. Kiedy wsiadał do motorówki ta wyraźnie podtapiała się pod jego ciężarem i w teren z wysoko zadartym dziobem dostarczając przygodnym widzom niecodziennych emocji”.
Posterunek policji wodnej w Puławach został zlikwidowany w marcu 1921 roku ze względu na słabe wyniki pracy. Starosta wyraźnie się uwziął… Napisał \"…uważam całą tę organizację za chybioną i obciążającą skarb niepotrzebnie…”
Porządni ludzie
Społeczeństwo jednak pozytywnie oceniało działalność policji. \"Gazeta Poranna” z 1922 roku pisała: \"Nasz korespondent puławski donosi iż wytępienie bandytów Pędraka, Grzesia i innych jest zasługą pomocnika komendanta policji pana Skulskiego. Pan Skulski nie żałując trudów i energii zajął się tropieniem band sam osobiście śledząc ruch każdy opryszków nie tylko na terytorium swego lecz także sąsiednich powiatów. Ludność powiatu puławskiego długo jeszcze będzie nosić we wdzięcznej pamięci czyn pana komisarza Skulskiego, który swą niezmordowaną pracą uwolnił okolicę od zmory trapiącego bandytyzmu. Można żywić nadzieję, że pan Skulski nie spocznie na wynikach dotychczasowej swej owocnej pracy i będzie w dalszym ciągu gorliwie czuwał nad bezpieczeństwem mieszkańców powiatu puławskiego”.
– W 1926 roku Marian Skulski awansuje na komendanta i pełni tę funkcję dwa lata – wyjaśnia historyk.
Po wojnie ci, którzy pełnili służbę w policji państwowej nie przyznawali się do tego. Starali się to ukryć bo władze komuni-styczne represjonowały ich często w okrutny sposób.
– A przecież wielu z granatowej policji do końca było porządnymi ludźmi – zauważa Mikołaj Spóz. – Ostrzegali przed akcjami okupanta, współpracowali z podziemiem, przemycali paczki i wiadomości dla aresztowanych. Niezależnie od tego, jaką służbę czy zawód się pełniło, można było być porządnym człowiekiem albo kanalią.
Reklama
Początki policji. Policjant musiał umieć pisać i liczyć
O początkach policji w Puławach opowiadają Mikołaj Spóz, regionalista i Robert Och, historyk.
- 09.06.2014 10:05

Reklama













Komentarze