Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Koniec wiejskich zabaw

Zespół gra, dziewczyny piszczą, a chłopaki w dobrych humorach, bo bufet obficie zaopatrzony. Takie obrazki to przeszłość.
W większości remiz strażackich nie organizuje się już zabaw tanecznych. Dlaczego odeszły do lamusa? Co się dzieje z zespołami, które przygrywały na wiejskich imprezach? Gdzie te zespoły, po których kupowało się wielorak do buraków? Początek lat 90. Do Malic w gminie Werbkowice zaczęły przyjeżdżać zespoły z Tomaszowa Lubelskiego: Profil, Fifty Fifty i wreszcie Commando. - Mieli najlepszy sprzęt nagłośniający i najlepszy wokal - wspomina Marek Makolągwa, główny organizator tamtych zabaw. - Ludzie z ciekawości przyjeżdżali. Jak u nas grało Commando, to w promieniu 30 kilometrów nie było lepszej imprezy. Grały też Kombinacja, Meffis, Trans, Contrast, Bafflo, Raport, Ex Raport... - Pamiętam, że jeden z hrubieszowskich zespołów grał dużo rocka, a nawet metal. Ludzie tego nie kupili. Trzeba było umieć zagrać wszystko, ale bez przesady - opowiada pan Marek, który musiał wcześniej uzyskać zezwolenia z gminy i policji na zorganizowanie zabawy oraz prowadzenie bufetu. Na tym ostatnim organizatorzy dobrze wychodzili. Z pocałowaniem ręki schodził głównie alkohol: wino i piwo. - Rocznie było około 7-8 tys. zł zysku z zabaw - rachuje Makolągwa. - Rada Sołecka kupiła za to sprzęt rolniczy, który służył wszystkim: sadzarkę do ziemniaków, agregat uprawowy, wielorak do buraków, na bieżąco remontowało się świetlicę. Zabawy organizowane były w każdy weekend. - Dogadaliśmy się z Malicami. U nas zabawa w sobotę, u nich w niedzielę. I na przemian - wspomina Henryk Staroń, organizator imprez w sąsiednich Wronowicach. - Pamiętam, że na jednej zabawie sprzedaliśmy 640 biletów. To był rekord! W wakacje remizy pękały w szwach również w dni powszednie. Ale wszystko przeminęło z wiatrem. Świetlice pozamykano, czasem ktoś przyjdzie co najwyżej pograć w ping-ponga. Dlaczego od kilku lat nie organizuje się zabaw? - Bo to wiocha - wzrusza ramionami młody chłopak. - Jak się człowiek chce zabawić, jedzie do Łabuń albo Komarowa na dance i techno. Marek Makolągwa ma na ten temat inne zdanie i jako winnego wskazuje niż demograficzny, który dotarł na wieś: Nie ma się komu bawić na zabawach, a na dodatek nie ma za co. - W latach 90. nie było wolnego weekendu. Kalendarz mieliśmy zapełniony na rok do przodu - opowiada Roman Maziarczyk, klawiszowiec tomaszowskiej Kombinacji, której w tym roku stuknie 25 lat. Kombinacja to ikona muzyki zabawowej na Zamojszczyźnie. Tam, gdzie grali, impreza musiała się udać. Co teraz robią? - Sporo zespołów się rozpadło, my gramy dalej; głównie na weselach, studniówkach i choinkach - wylicza Maziarczyk. - Na takich imprezach trzeba zagrać wszystko: nie tylko pop czy rock, ale i disco polo. I - co nie jest bez znaczenia - nie ma mordobicia. A na zabawach się zdarzało. Kawalerka z jednej wioski biła się z rówieśnikami z sąsiedztwa. Na pięści, butelki, sztachety, ale bez siekier czy noży. Kile bejsbolowe i kastety przyszły później. Czasem gasło światło. - Ktoś zarzucił łańcuch na druty pod napięciem i... po zabawie - wspomina Staroń. Złote czasy zabaw doskonale pamięta Tomasz \"Bruno” Brudnowski z Hrubieszowa, lider grupy Bruno, który w latach 90. grał m.in. w Mayer House. Gdy przyszły chude lata, założył agencję artystyczno-weselną. Udzielają się w niej trzy zespoły: Forte, Retro i wspomniany Bruno. - Ale robimy dużo swoich rzeczy: utwory autorskie, teledyski, mamy swoje studio nagrań - chwali się Brudnowski. Za wesele zespoły śpiewają teraz od 1,5 do 3,5 tys. zł. - Zamówień nie brakuje - dodaje \"Bruno”. - Układamy właśnie kalendarz wesel na 2008 r. Tymczasem disco polo wraca do łask. W warszawskich klubach jest wręcz modne. Ale czy będzie tak dobrze jak kiedyś? - Przez dziesięć ostatnich lat karnawał upływał nam na koncertach za granicą. W tym roku to się zmieniło, bo ludzie w Polsce znowu chcą słuchać i bawić się przy muzyce disco polo - cieszy się Sławomir Świerzyński, lider Bayer Full, znanego z takich hitów jak \"Majteczki w kropeczki”, \"Blondyneczka” czy \"Bara- bara”. Bayer Full dawał w karnawale pięć koncertów tygodniowo. Mało tego! - W poście gramy po dwa koncerty tygodniowo - opowiada Świerzyński. - Tak dobrze dawno się nie działo! Kto się bawi przy ich rytmach? - Młodzież szaleje pod sceną, ale nie brakuje również ludzi w średnim wieku. Na koncertach jest jazda na cztery fajery - zapewnia lider Bayer Full. W kapowniku jego żony trudno znaleźć wolne miejsce. - Pod koniec kwietnia jedziemy na koncert do Niemiec. Później wracamy i bierzemy się za nowe aranżacje największych przebojów disco polo sztandarowych zespołów, m.in. Bayer Full, Milano, Akcentu, Boysów, Koloru, Fanatica. Każdy utwór to hit, który sprzedał się w minimalnym nakładzie 1 mln sztuk. Tą płytą zamykam disco polo lat 90. i biorę się za nowe utwory. Chciałbym, żeby teraz poszło w stronę popu, folku. Bayer Full grał w Lublinie w styczniu. - Mam wrażenie, że disco polo już wróciło do łask - mówi dr Mariusz Gwozda, socjolog z UMCS w Lublinie. - Ten rodzaj muzyki przeznaczony jest do zabawy, biesiady i nieskrępowanej ekspresji. Mimo mankamentów jest to styl lekki, miły i przyjemny. Nie zmusza do przeżywania dylematów współczesnego świata, lecz powiewa optymizmem. Sugeruje radość i konieczność cieszenia się urokami życia. Któż nie chciałby być szczęśliwym? Ale Bayer Full, Boys czy Akcent nie przyjadą do Malic i Wronowic. Koncertują w dużych halach. W mieście.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama