Reklama
Anioł na Wielkanoc lubi żur
Niech Anioł Święta doprawi potrawy radością i uskrzydli wasze dusze
- 07.04.2007 10:05
W Wielką Sobotę w moim rodzinnym domu pachniało zakwasem. Wcześniej w dużym garnku bulgotała wędzona szynka. Po ugotowaniu szła do spiżarni, a rosół z wędzonki czekał na żur. W drugim garnku mama gotowała dużo grzybowych kapeluszy. Były to zasuszone borowiki. W kolejce do żuru czekał też biały ser, podsuszony w duchówce, tak, by można było pokroić go w zgrabną kostkę. Po poświęceniu koszyczka - kawałek kiełbasy wiejskiej, ząbki czosnku i jajka. Skład żuru był skompletowany.
Pod wieczór do 1 litra gorącego rosołu mama wlewała grzyby z wywarem. Wrzucała poświeconą kiełbasę pokrojoną w kostkę, po zagotowaniu - pół litra zakwasu sporządzonego na mące żytniej i czosnku. Doprawiała białym pieprzem. Smakowała, dodawała zakwasu. Żur dochodził smaku całą noc, smaki się przenikały, w kuchni pachniało coraz bardziej.
A w Niedzielę Wielkanocną do talerzy mama nakładała po 2 kapelusze prawdziwków, połówce święconego jajka, odrobinie kiełbasy, po kilka kostek podsuszonego sera, ząbku święconego czosnku i zalewała żurem. Na półmisku leżały kromki poświeconego chleba. Zaczynał się świąteczny posiłek. W niepamięć odchodziły spory i małe pretensje, w sercu zakwitała czułość i tęsknota za bezpieczeństwem. Czułem, że opłaca się żyć.
Po latach wpadła mi w ręce książka: \"50 aniołów dla duszy”. Jest w niej o Aniele Święta, który uskrzydla duszę, sprawia, że nasze życie przestaje ograniczać się do pracy i jedzenia. Ludzie przy wielkanocnym stole wzrastają, zostawiają rodzinne kłótnie, pragną wspólnie świętować.
Życzę wszystkim Internautom zaglądającym na \"Blog o kuchni”, żeby Anioł Święta strzegł ich Świąt Wielkanocy, podarował atmosferę, która podniesie serca i doprawił smak żuru radością.
Reklama













Komentarze