Reklama
Sama natura i trochę pudru
Marzą o podróżach, pięknych strojach, blasku sławy, ale najbardziej o kawałku metalu - koronie najpiękniejszej lublinianki.
- 19.04.2007 15:32
Zgłosiły się do konkursu, bo namówiła je mama, bo nalegały koleżki, bo postanowiły spróbować swoich sił na scenie. jeden casting, drugi. Potem kilka tygodni prób. Kroki, choreografia, głowa wysoko, ręce równo. A teraz się boją. Że pomylą kroki, potkną się na schodach; że coś pójdzie nie tak.
Wielki finał miss Ziemi Lubelskiej 2007 już w niedzielę. 27 dziewczyn będzie walczyć o tytuł najpiękniejszej w regionie. Do wzięcia są dwa tytuły miss i kilka szarf z napisem wicemiss. A do kolejnego etapu - wyborów Miss Polski - przejdzie aż dziesięć dziewczyn. Po pięć z kategorii Miss Ziemi Lubelskiej i Miss Ziemi Lubelskiej Nastolatek.
- Jestem na 99 proc. pewna, że nasze dziewczyny znajdą się ścisłym finale ogólnopolskich wyborów - mówi Ela Sawerska, Miss Polski 2004 i organizatorka regionalnego etapu wyborów. - Stawiam szczególnie na nastolatki, które w tym roku są wyjątkowe.
Na pierwszy casting zgłosiło się prawie dwieście dziewczyn. Żeby przejść do kolejnego etapu nie wystarczyła śliczna buzia. - Musiały być ładne, zgrabne i mieć to coś. Nie mogły też być zbyt grube. Wysokie? Niekoniecznie. Wzrost nie był tu ograniczeniem - mówi Ela Sawerska.
Te, na które członkowie jury spojrzeli łaskawym okiem, miały tydzień, by nauczyć się chodzić. Niby nic trudnego: iść prosto, nie garbić się, ręce równo, głowa wysoko. Jednak nie wszystkim się udało. To była ta kolejna, chodź nie ostatnia selekcja. A potem próby, próby, próby...
- Przez dwa tygodnie od poniedziałku do piątku po trzy godziny dziennie ćwiczyliśmy chodzenie, półobroty, itd. Nie jest źle - dodaje Sawerska.
Ostatni tydzień przed finałem to codzienne próby na scenie. Skomplikowana choreografia i chodzenie do rytmu, co w wielu przypadkach bułką z masłem nie jest. - Albo masz poczucie rytmu, albo nie. Tego nauczyć się nie da - dodaje Miss Polski 2004.
Najpierw stroje kąpielowe, potem suknie wieczorowe, w międzyczasie kilka wyjść w tzw. strojach dziennych. O kostiumy zadbała firma Spin, o ciuchy sklepy Galerii Olimp, o suknie wieczorowe... same kandydatki.
- I tu jest niezły cyrk. Dziewczyny proszą o radę, ciągają po sklepach, mam z nimi prawdziwe urwanie głowy - śmieje się Sawerska.
Co im radzi? Że szpilki bez zbędnych błyskotek i wiązania w kostce, bo takie optycznie skracają nogę. Najlepsze są zwykłe czarne. Włosy rozpuszczone, proste lub kręcone, bez żadnych upięć. Taka zasadza panuje na tego typu konkursach na całym świecie. Chodzi o to by z dziewczyn \"wydobyć naturalne piękno”. Tylko makijaż jest mocny, sceniczny. Mocno podkreślone oczy, błyszczące usta, róż na policzkach, tony pudru na twarzy. - Musi taki być. Inaczej z końca widowni nie było by nic widać
Po co to wszystko? - Chcę przeżyć coś innego. Taką prawdziwą przygodę - Tytuł najpiękniejszej to sława, prestiż, dalekie podróże. - Mój chłopak byłby najszczęśliwszą osoba pod słońcem.
Ile dziewczyn tyle powodów, dla których przyszły na casting. Im dłużej w to brną, tym bardziej chcą wygrać. I żadna nie żałuje, że zdecydowała się sięgnąć po trofeum najpiękniejszej.
- Nawet jeśli nie wygram to wiele mi to dało. Nie garbię się, lepiej wyglądam, nie brakuje mi już pewności siebie. Jak nie teraz to za rok, co za problem? - mówi jedna z kandydatek do tytułu najpiękniejszej nastolatki. Ta, która podobno ma spore szanse.
Reklama













Komentarze