- Chełmianie udowodnili, że mają poczucie humoru i że potrafią razem zrobić coś fajnego - cieszy się Grzegorz Gorczyca, prezes Stowarzyszenia "Werwa”, współorganizator wydarzenia.
Guinness postawił twarde warunki. Każdy uczestnik próby bicia rekordu, najpierw musiał pobrać bilet z indywidualnym kodem kreskowym. Na wydzielony barierkami teren próby duchy wchodziły przez bramkę, gdzie były skrupulatnie liczone. Jeśli strój nie był standardowy, czyli od stóp do głów nie okrywał uczestnika, to taki duch odpadał. Ponadto całe zdarzenie musiało być dokumentowane od początku do końca. Rejestrowała je m.in. kamera umieszczona na strażackim wysięgniku.
- Jeszcze kilka dni zajmie nam porządkowanie materiału fotograficznego i filmowego oraz oświadczeń świadków próby, czyli organizatorów, służb porządkowych i odpowiedzialnych za liczenie audytorów - tłumaczy Marcin Grel, zastępca dyrektora Wydziału Rozwoju, Promocji i Współpracy z Zagranicą. - Gotową dokumentację wyślemy na londyński adres Guinnessa. Potem pozostanie nam już tylko czekać na ostateczny werdykt.
Reklama
Przyszło 1297 duchów. Ale ostatnie słowo należy do Guinnessa
Chełm jeszcze musi poczekać na oficjalne potwierdzenie ustanowienia przez mieszkańców miasta rekordu Guinnessa. Chodziło o zebranie w jednym miejscu i czasie co najmniej 250 osób przebranych za duchy. Tymczasem w piątek, 30 maja, po godz. 19 na plac Łuczkowskiego wyległo ich ponad pięć razy tyle, dokładnie 1297.
- 05.06.2014 09:15

Powiązane galerie zdjęć:
Reklama













Komentarze