Wczoraj w Brazylii rozpoczęły się dwudzieste mistrzostwa świata w piłce nożnej. 32 drużyny z 6 kontynentów rozegrają w sumie 64 mecze. Najlepsza z nich sięgnie po ważący 6,2 kg Puchar Świata FIFA, w 80 procentach wykonany ze szczerego, 18-karatowego złota. Wśród pretendentów do trofeum już po raz drugi z rzędu nie ma reprezentacji Polski, która nie zdołała przebrnąć kwalifikacji w strefie europejskiej.
Mundial po 84 latach wraca do korzeni. W Ameryce Południowej, a konkretnie w Urugwaju odbyły się bowiem pierwsze MŚ w historii. Wówczas po tytuł sięgnęli gospodarze. Tak miało być też w 1950 roku, kiedy najbardziej prestiżowy turniej piłkarski po raz pierwszy został zorganizowany w Brazylii. Canarinhos świetnie spisywali się podczas rozgrywek i w ostatnim spotkaniu nawet remis pozwoliłby im na zdobycie złotych medali.
Historia zatoczyła koło
Do 65 min wszystko układało się po ich myśli. Prowadzili 1:0 po bramce Friacy z 47 min. W 66 min wyrównał Juan Schiaffino, ale wydawało się, że sytuacja nadal jest pod kontrolą. Gdy w 79 min Urugwajczycy objęli prowadzenie po strzale Alcidesa Ghiggi, blisko 200 tys. widzów na Maracanie zamarło w bezruchu. Takiego scenariusza nie przewidział nikt. Nawet oficjele FIFA, którzy w całym zamieszaniu zapomnieli wręczyć zwycięzcom pucharu.
Później prezydent międzynarodowej federacji Julus Rimet musiał przepychać się pod szatnię Urugwaju, żeby tam przekazać statuetkę ich kapitanowi, Obdulio Vareli. Brazylijscy piłkarze czym prędzej opuszczali stadion, starając się nie rzucać w oczy rozwścieczonym kibicom i jedynie z daleka patrząc na luksusowe samochody, które mieli otrzymać jako premie za mistrzostwo.
Po 64 latach mundial wraca na jeden z najsłynniejszych stadionów na świecie, który milionom Brazylijczyków nadal kojarzy się z największą sportową klęską w historii. Na odnowionej kosztem 500 mln dolarów Maracanie zostanie rozegranych w sumie siedem spotkań, w tym wielki finał.
Canarinhos mają tylko jedną możliwość, żeby usunąć zadrę z 1950 roku. 13 lipca muszą zagrać na swoim legendarnym stadionie, pokonać przeciwnika i unieść do góry puchar. Tylko w ten sposób mogą dać choć trochę radości społeczeństwu, rozwścieczonemu nieprawidłowościami przy organizacji mistrzostw.
Presja milionów
Z tego powodu reprezentacja Brazylii znajdzie się pod olbrzymią presją. Wysokie oczekiwania 193 mln rodaków będą olbrzymim obciążeniem dla Neymara i spółki. Młody zespół Canarinhos jeszcze nigdy nie musiał dźwigać na swoich plecach tak wiele. Z drugiej strony, piłkarze byli szykowani do tego co najmniej od siedmiu lat, odkąd FIFA przyznała Brazylii organizację turnieju.
Zespół prowadzony przez Luiza Felipe Scolariego jest pod względem piłkarskim niewątpliwie gotowy do osiągnięcia sukcesu. Najlepsza obrona na świecie z Danim Alvesem, Thiago Silvą, Davidem Luizem i Marcelo może liczyć na solidne wsparcie w drugiej linii, w której oprócz młodego Oscara, występują także Paulinho i Luiz Gustavo. Za strzelanie bramek odpowiadać mają niezwykle skuteczny w barwach Fluminense Fred, silny jak tur Hulk oraz as atutowy w talii Scolariego, Neymar.
Niespełnione gwiazdy
22-latek z Barcelony na razie znajduje się w głębokim cieniu najlepszych piłkarzy świata – Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, ale aspiruje do tego, żeby w niedalekiej przyszłości ich doścignąć. W jednym ma już przewagę. Jako jedyny potrafił poprowadzić kolegów z reprezentacji do sukcesu. Przed rokiem wspólnie wywalczyli Puchar Konfederacji. Argentyńczyk i Portugalczyk, choć w klubach wygrywali wszystko co tylko możliwe, marzą nawet o takim mało znaczącym trofeum.
Ronaldo ma 29 lat, jest w najlepszym dla piłkarza wieku. Za cztery lata w Rosji będzie miał już 33, co dla piłkarza, w dużej mierze bazującego na fizycznych atrybutach, jak szybkość, siła, skoczność czy dynamika, jest wiekiem przedemerytalnym. Dla gwiazdora Realu Madryt to więc ostatni dzwonek, żeby osiągnąć coś wielkiego ze swoją reprezentacją. Tym bardziej, że młodsi nie będą już także jego koledzy – Pepe, Fabio Coentrao, Raul Meireles czy Joao Moutinho.
Sam CR7 stara się zdejmować z siebie presję. – Portugalia nie ma obowiązku zostać mistrzem świata, a ja nie mam już nic do udowodnienia – powiedział przed rozpoczęciem mundialu. Zdobywca złotej piłki sprzed roku chce w Brazylii po prostu cieszyć się grą, ale sam nie bardzo wierzy chyba w swoje słowa.
Zamienię Złotą Piłkę na Puchar Świata
Pod wielką presją znajduje się także jego odwieczny rywal – Messi. Jego akurat argument wieku nie dotyczy, bo dzień przed ostatnim meczem grupowym Argentyny z Nigerią skończy dopiero 27 lat. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że już od wielu lat znajduje się na absolutnym topie. Co za tym idzie, jego organizm został już bardzo mocno wyeksploatowany, zarówno w klubie, jak i kadrze. Ostatnio coraz częściej doskwierają mu kontuzje, co nie wpływa pozytywnie na jego dyspozycję.
Sporą część poprzedniego sezonu stracił z powodu naderwania dwugłowego mięśnia uda. Później długo nie mógł powrócić do pełnej dyspozycji, dobre mecze przeplatał słabszymi i koniec końców nie może zaliczyć zakończonych rozgrywek do udanych. Z drugiej strony miał trochę czasu na odpoczynek, a to może okazać się kluczowe biorąc pod uwagę, że większość jego rywali będzie odczuwała w nogach trudy kilkudziesięciu spotkań.
Co ciekawe, Messi podchodzi do sprawy zupełnie inaczej niż Ronaldo. Zdając sobie sprawę z dużych oczekiwań, zapewnia, że on sam nie marzy także o czym innym, jak zwycięstwo w mundialu. – Każde trofeum jakie zdobyłem z Barceloną było dla mnie wyjątkowe. Każdy kolejny tytuł, który wygrałem był dla mnie ważny i stanowi część mojej kariery. Jednak mistrzostwa świata to najważniejsza impreza. Nie mam wątpliwości, że Złotą Piłkę zamieniłbym na zwycięstwo na mundialu. Indywidualne wyróżnienia nie znaczą dla mnie tak dużo, jak tytuły zdobywane z zespołem – powiedział Argentyńczyk dla PAP.
Szybki i wściekły
Oprócz Messiego, Ronaldo i Neymara na mundialu zagra jeszcze kilku innych piłkarzy ze światowego topu. Jednym z tych, który może zrobić różnicę i porwać tłumy jest Luis Suarez. Urugwajski snajper Liverpoolu, słynący z wariackich zachowań (pogryzienie Branislava Ivanovicia z Chelsea czy oplucie Patrice\'a Evry z Manchesteru United), wyleczył już kontuzję i zapewnia, że jest gotowy do walki o najwyższe cele. Wyższe nawet niż czwarte miejsce, zajęte przez Urusów przed czterema laty.
Wielki apetyt na sukces mają także Holendrzy, którzy jeszcze nigdy w historii nie zostali mistrzami świata. W zespole \"Oranje” nie ma dziś tak wielu gwiazd jak przed dwoma laty na Euro 2012, ale może dzięki temu w zespole zapanuje wreszcie świetna atmosfera. Tylko czy Robin van Persie i Arjen Robben będą w stanie poprowadzić solidnych, ale jednak przeciętnych kolegów do sukcesu?
Maszyna do wygrywania
Największym obok Brazylii faworytem mistrzostw są Niemcy. Chłopcy Joahima Loewa w ostatnich latach stali się prawdziwą maszynką do wygrywania. Jednocześnie zebrali też niezbędne doświadczenie w wielkich turniejach, żeby wreszcie jak równy z równym walczyć z cwanymi Włochami czy konsekwentnymi do bólu Hiszpanami.
Zespół naszych zachodnich sąsiadów oparty jest na graczach Bayernu Monachium, którzy w ciągu ostatniego roku liznęli trochę katalońskiej szkoły piłki od samego Josepa Guardioli. Dzięki temu są dziś lepszymi piłkarzami niż jeszcze dwanaście miesięcy temu, co powinni udowodnić podczas mistrzostw. Nawet grając bez Marco Reusa, którego kontuzja musiała mocno pokrzyżować plany Loewowi.
Niemiecki szkoleniowiec ma jednak piłkarzy, którzy będą potrafili godnie zastąpić gwiazdora Borussii Dortmund. Thomas Mueller, Mario Goetze, Lukas Podolski czy Andre Schuerle to również gracze światowej klasy. W odwodzie pozostaje jeszcze przecież doświadczony Miroslav Klose, któremu brakuje tylko jednej bramki, żeby zrównać się pod względem goli strzelonych na mundialu z niesamowitym Brazylijczykiem Ronaldo.
Czarny koń poszukiwany
Większość ekspertów jako głównego kandydata do roli największej niespodzianki turnieju wymienia Belgów. Czerwone Diabły mają w składzie wielu znakomitych piłkarzy, na co dzień świetnie spisujących się w najmocniejszych ligach świata, jak angielska Premier League, hiszpańska Primera Division czy włoska Serie A, ale brakuje im doświadczenia. To posiada jednak trener Marc Wilmots, który mądrze ustawiając swój zespół i wykorzystując pełnię potencjału takich piłkarzy, jak Eden Hazrd czy Romelo Lukaku, może poprowadzić go nawet do medalu.
Jak zawsze spróbują namieszać też zespoły z Czarnego Lądu, szczególnie naszpikowane gwiazdami reprezentacje Wybrzeża Kości Słoniowej i Ghany. Drużynie z Afryki jeszcze nigdy nie udało się dotrzeć jednak do fazy medalowej mistrzostw. W tym roku także nie będzie o to łatwo.
Mundial w Brazylii przejdzie do historii jako pierwszy, podczas którego sędziowie będą wspomagani przez nowoczesną technologię. System goal-line, który pozwala stwierdzić, czy piłka minęła linię bramki, czy też została wybita przed nią, testowany był już przed rokiem na Pucharze Konfederacji. Teraz ma sprawić, że mundial będzie bardziej sprawiedliwy, a żaden błąd, nie wypaczy piłkarskiej rywalizacji.
Pechowcy
Wśród nieobecnych najliczniejszą grupę stanowią kontuzjowani, a symbolem utraconych marzeń o mundialu z powodu urazu stał się Falcao. Kolumbijski napastnik uszkodził sobie kolano w styczniu w meczu Pucharu Francji. Gdy wydawało się już, że lekarzom udało się doprowadzić go do pełnej sprawności i Falcao zagra na boiskach Brazylii, jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość, że jednak go zabraknie.
Z powodu urazu zabraknie także Francka Ribery\'ego. Gwiazdor Francji i Bayernu Monachium od pewnego czasu zmagał się z bólem pleców i trenował indywidualnie.
Walkę z kontuzjami przegrali także m.in.: Włoch Riccardo Montolivo, Holendrzy Rafael van der Vaart i Kevin Strootman, Niemiec Marco Reus oraz Anglik Theo Walcott. W kadrach swoich zespołów znaleźli się za to osłabiony po malarii Iworyjczyk Kolo Toure oraz Luis Suarez. Urugwajski snajper uszkodził łękotkę w ostatnim spotkaniu Premier League, przeszedł artroskopię kolana, ale jego organizm okazał się mocniejszy niż spodziewali się lekarze. Zawodnik błyskawicznie wrócił do pełni sił i wszystko wskazuje na to, że będzie mógł zagrać już w pierwszym spotkaniu swojej drużyny przeciwko Kostaryce.
acek Krzynówek, były reprezentant Polski, udziałowiec Motoru Lublin
• Kto zostanie mistrzem świata?
– Stawiam, że gospodarze pokonają w finale Hiszpanię. Brazylia gra naprawdę ciekawy futbol. Ma fajną drużynę, jej zawodnicy występują w czołowych klubach, a zapotrzebowanie na wielki sukces jest tam ogromne. Czekają na to z utęsknieniem i zrobią wszystko, żeby zwyciężyć.
• Kto będzie czarnym koniem turnieju?
– Ktoś z Ameryki Południowej. Miejscowe drużyny mają przewagę, bo dobrze czuja się w tym klimacie. Dlatego większość zespołów poleciała tam wcześniej, aby aklimatyzacja trwała jak najdłużej i organizmy przygotowały się do wilgotności, obciążeń. Zobaczymy, czym im się uda...
• Jak gospodarze wypadną pod względem organizacyjnym?
– Czeka nas wielkie święto całego futbolu. Dobrze by było, gdyby mistrzostwa przebiegały w spokoju, bo wiemy, jak to wygląda obecnie w Brazylii. Kraj ma swoje problemy i podejrzewam, że w czasie mistrzostw znów mogą być jakieś protesty. Oby nie. Mam nadzieję, że wygra piłkarskie święto, a na boiskach padnie dużo bramek.
Radosław Majdan, były bramkarz Wisły Kraków i reprezentacji Polski
• Kto zostanie mistrzem świata?
– Belgowie zniknęli na 10 lat z piłkarskiej mapy świata. Teraz wracają i są typowani do odegrania poważnej roli w Brazylii. Chciałbym, żeby osiągnęli sukces, ponieważ mają młody skład i bardzo utalentowanych graczy. Może właśnie to jest droga, którą wytyczają dla takich reprezentacji, jak nasza. Zamiast zwalniać co jakiś czas trenera i liczyć na kolejne mistrzostwa, lepiej odpuścić sobie i patrzeć perspektywicznie. Futbol to zdecydowanie długofalowy proces.
• Na co stać Brazylię?
– Z jednej strony Brazylia zawsze jest faworytem, ale patrząc na jej skład, nie widzę tak wielkich gwiazd i osobowości, jakimi byli np. Socrates, Zico, Eder, Romario, Bebeto, Ronaldo czy Ronaldinho. Oczywiście \"Canarinhos” mają tylu świetnych piłkarzy, że zawsze stworzą drużynę nieosiągalną składem dla wielu innych. Niemniej jednak to nie jest taka drużyna, jak kiedyś.
• Kto zaskoczy?
– Myślę, że europejskie drużyny sobie poradzą. Jeśli miałbym typować kogoś z Ameryki Południowej, to chyba Urugwaj może być czarnym koniem.
• Jak gospodarze wypadną pod względem organizacyjnym?
– Zgadzam się, że Brazylia to wyjątkowe miejsce na mundial. Mówi się, że futbol wymyślili Anglicy, ale kontynuacją, jeśli chodzi o emocje, show i widowisko, są Brazylijczycy. Dlatego z niecierpliwością czekam na te mistrzostwa. Gospodarze zrobią mundial jak karnawał, czyli prawdziwe święto. Oczywiście, to jest kraj kontrastów. Z ogromną liczbą biednych ludzi i likwidowanymi fawelami, stawianiem płotów, izolowaniem od świata i od kamer. Jednak sama impreza jest szansą dla kraju. Turyści, kibice z całego świata zostawią tam mnóstwo pieniędzy. Życzmy Brazylijczykom, by skorzystali finansowo na mundialu.
Stefan Majewski, były piłkarz i selekcjoner reprezentacji Polski
• Kto zostanie mistrzem świata?
– Na pewno mocne są Hiszpania, Włochy czy Niemcy. Myślę jednak, że dominować będą zespoły z Ameryki Południowej.
• A Brazylia?
– Grają u siebie, więc muszą być bardzo groźni. Być może powalczą nawet o zwycięstwo.
• Kto będzie czarnym koniem turnieju?
– Upatrywałbym w tej roli raczej kogoś z Ameryki Południowej. Niedawno, przy okazji naszego towarzyskiego meczu z Niemcami, razem z innymi przedstawicielami Szkoły Trenerów PZPN mieliśmy tam wyjazdową sesję i analizowaliśmy grę Chile. To naprawdę bardzo dobry zespół. Jeśli dalej tak będzie grał, może okazać się czarnym koniem mundialu.
• Jak gospodarze wypadną pod względem organizacyjnym?
– Brazylia jest uważana za stolicę światowego futbolu i mistrzostwa na jej terenie to coś szczególnego. Atmosfera turnieju i swoista, jeśli mogę tak powiedzieć, odpowiedzialność narodowa, może okazać się bardzo ważna. Świadomość, że to oni są gospodarzami mundialu, mówię o całym kontynencie, będzie bardzo istotnym elementem dla finalistów z Ameryki Południowej.
Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski
• Kto zostanie mistrzem świata?
– To może być jeden z ciekawszych mundiali. Przede wszystkim reprezentacje z Ameryki Łacińskiej zrobiły kolosalne postępy. Fala zawodników stamtąd grających w Europie jest bardzo znacząca. Ich umiejętności robią wrażenie, również po przełożeniu tego na grę drużyn narodowych – oczywiście Brazylii, Argentyny czy Urugwaju, ale także Chile i Kolumbii. Można oczekiwać bardzo interesujących mistrzostw.
• Jak sobie poradzą gospodarze?
– Będą jednym z głównych faworytów, ale kilka drużyn może im poważnie zagrozić.
• A pod względem organizacyjnym?
– Myślę, że nie trzeba obawiać się pogody. W obecnych czasach jest wysoki poziom wiedzy fizjologicznej, odpowiedniej suplementacji, regeneracji zawodników – nie tylko po meczach, ale także w przerwie. Przecież można stosować np. zabiegi \"krio” i inne pod kątem spraw związanych z wydolnością.
• Kto będzie czarnym koniem turnieju?
– Wspomniałem o Urugwaju, Chile, może któraś z europejskich drużyn. Bardzo ciekawy futbol prezentuje Belgia. Zobaczymy...
Jacek Paszkiewicz, były szkoleniowiec AMSPN Hetman Zamość
• Kto zostanie mistrzem świata?
– Niemcy. Zespół już doświadczony, wielu zawodników grało w swoich ligach o stawkę i przyzwyczajeni do presji.
• Na co stać Brazylię?
– Będzie grała pięknie dla oka, niesiona fanatycznym dopingiem, ale Brazylijczycy, jak to często bywało, nie wytrzymują presji faworyta. Jeśli w późniejszej fazie trafią na zespół wyrachowany i trzymający się ściśle nakreślonej taktyki, to raczej sobie nie poradzą.
• Kto będzie czarnym koniem turnieju?
– Belgia. Zespół młody, głodny sukcesów i grający bez kompleksów.
• Jak gospodarze wypadną pod względem organizacyjnym?
– Mistrzostwa będą piękne i kolorowe, ale czy wszystko jest przygotowane na sto procent? Jeżeli pojawia się jakieś niedoskonałości to wierzę, że kibice z całego świata stworzą taką atmosferę piłkarskiego święta, że niedoskonałości zostaną niezauważone.
Jan Tomaszewski, legendarny bramkarz reprezentacji Polski, człowiek, który zatrzymał Anglię
• Kto zostanie mistrzem świata?
– Brazylia lub Niemcy. Innej możliwości nie ma. Widzę w Brazylijczykach faworytów, oby tylko zbyt szybko nie trafili na Niemców, bo oni grają obecnie najlepszy futbol na świecie. Gdyby odpadli na wczesnym etapie to byłoby bardzo źle dla turnieju. Jestem jednak przekonany, że mogą zajechać daleko na swojej euforii, kibice będą ich nieść, będą ich 12 zawodnikiem. 13, obym się mylił, będą pewnie sędziowie.
• Kto będzie czarnym koniem turnieju?
– Może ktoś z Afryki? Oni potrafią zaskoczyć, to dziś już przecież piłkarze europejscy, bo tu grają i tu się szkolą. Chciałbym, żeby któraś z reprezentacji z Czarnego Lądu pokazała finezję i daleko zaszła, bo oni zawsze dodają kolorytu turniejowi.
• Jak gospodarze wypadną pod względem organizacyjnym?
– Jestem przekonany, że wszystko pójdzie dobrze, może bez perfekcji, jak w Azji czy w Niemczech, ale też bez większych wpadek. To, co jest pokazywane, te protesty, strajki, to tylko garstka ludzi, a piłkę kochają tam przecież wszyscy. Życzę im, żeby doszli do finału, bo wtedy będzie miesiąc fiesty w całym kraju.
Władysław Żmuda, lublinianin, uczestnik czterech mundiali
• Kto zostanie mistrzem świata?
– Są Niemcy, Hiszpanie, Argentyńczycy, ale ja będę kibicował Włochom. Dziesięć lat spędziłem w Italii, mam także włoskie obywatelstwo, na stare lata dali parę groszy zarobić. Tamtejsi ludzie są sympatyczni, lubią piłkę. To taki mój drugi kraj, można powiedzieć.
• A gospodarze?
– Oni zawsze rozpoczynają mundial roli faworyta. Teraz tym bardziej, przecież są gospodarzem. Ale może być różnie.
• Czarny koń?
– Przed Euro 2012 mówiłem, że Włosi nie odegrają jakiejś roli, tymczasem awansowali do finału. Po raz kolejny okazało się, że są drużyną turniejową. Historia pokazuje, że nawet jeśli nie mają wielkich piłkarzy, to prawie zawsze się liczą. W Brazylii mogą sprawdzić niespodziankę, klimat im nie przeszkodzi.
• Jak gospodarze wypadną pod względem organizacyjnym?
– Zobaczymy, za dwa lata odbędą się tam igrzyska. Jest trochę protestów, jak to zwykle bywa w Ameryce Południowej. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Michał Beczek, PAP
Reklama
Futbolowy karnawał po brazylijsku. Kto sięgnie po Puchar Świata?
Hiszpanie bronią tytułu najlepszej drużyny globu sprzed czterech lat. Czeka nas pasjonujące widowisko, bo puchar będą próbowali wydrzeć im piłkarze Argentyny, Brazylii, Niemiec...
- 13.06.2014 12:45

Reklama













Komentarze