Posły na zieloną trawkę
W sejmie nie zobaczymy już Andrzeja Leppera, Romana Giertycha, Renaty Beger i innych barwnych postaci.
- 25.10.2007 12:43
Razem z nimi odejdzie dziewięciu posłów z Lubelszczyzny. Jak sobie poradzą w \"cywilu”?
Roman Giertych pewnie już przed wyborami przeczuwał zbliżającą się klęskę. Na dwa dni przed głosowaniem, goszcząc w naszej redakcji przypomniał, że jest prawnikiem.
- Otworzę w Warszawie kancelarię - zapowiedział. I już w środę zrzekł się funkcji szefa Ligi Polskich Rodzin.
Tymczasem Andrzej Lepper, drugi z byłych wicepremierów, nie zamierza rezygnować z przewodzenia Samoobronie.
- Nasza partia będzie działać, nie jest prawdą, że mamy jakieś tam długi, że jesteśmy słabi finansowo. To wszystko kompletne bzdury. Mieliśmy już cięższe chwile w historii naszej partii. Pozostanę szefem Samoobrony - stwierdził Lepper i... już szykuje partię do wyborów do europarlamentu za półtora roku.
Jak trudno pogodzić się z porażką, pokazała Renata Beger z Samoobrony. Tysiące telewidzów w wyborczy wieczór mogło zobaczyć jak była już posłanka Samoobrony rzuciła druzgocące przypuszczenie: - Wybory mogły być sfałszowane.
Z większą godnością żegnają się z sejmem lubelscy posłowie.
- Chyba miałem wyczucie polityczne nie startując w wyborach - mówi nam poseł Andrzej Mańka, lider LPR na Lubelszczyźnie, który ustąpił miejsca na liście Romanowi Giertychowi. Jest przekonany, że nie zmarnował dwóch lat w parlamencie i wylicza osiągnięcia swoje i partii. M. in. wprowadzenie becikowego, zakaz pracy w święta i walkę o chroniące życie zmiany w konstytucji.
- Jeszcze nie mam sprecyzowanych pomysłów na przyszłość. Chciałbym znaleźć pracę w szeroko rozumianej polityce społecznej, w tej dziedzinie mam spore doświadczenie - mówi oględnie polityk. Potrzebuje dobrej posady, bo ma do spłacenia 46 tys. zł kredytu i pożyczki na zakup działki budowlanej oraz 20 tys. zł kredytu samochodowego (za oświadczeniem majątkowym z końca kadencji).
Mańka chętnie opowiada o planach politycznych. Zacznie od rozliczenia Giertycha. Za sromotną klęskę Ligi w wyborach.
- Jeśli Roman sam się nie poda do dymisji to ja będę wnioskował o jego odwołanie - zapowiadał Mańka przed dymisja Giertycha. - Liga została zniszczona przez kierownictwo i trzeba teraz pomyśleć o jej przyszłości na zasadzie podniesienia masy upadłościowej. Należy znaleźć nową formułę działania, współpracować ze środowiskiem Marka Jurka, Łopuszańskiego, PSL Piast. I może, mimo różnic programowych, z Unią Polityki Realnej.
Z polityką nie zrywa Bolesław Borysiuk z Samoobrony. Zmieni partyjne sztandary? - To zależy od tego jak wypadną rozmowy we władzach Samoobrony o gorzkim doświadczeniu, jakim były ostatnie wybory. Jeśli partia powita nowych wartościowych ludzi, a pozbędzie tych co tylko ją konsumowali, to zostanę - tłumaczy Borysiuk.
Borysiuk nadal chce lobbować na rzecz Lubelszczyzny.
- Trzeba zrobić wszystko żeby nasz region rozwijał się w oparciu o pieniądze z budżetu państwa. Trzeba zająć się sprawą linii kolejowej Warszawa-Lublin-Dorohusk. Inna rzecz to budowa przy kopalni Bogdanka elektrowni. To jest mój sen i zrobię wszystko żeby go spełnić - mówi poseł. Borysiuk ma też plan rezerwowy: - Nigdy nie byłem zawodowym posłem. Żyłem z doradztwa gospodarczego, mam różne propozycje i jeszcze je rozważam.
Oprócz Mańki i Borysiuka w sejmie nie zobaczymy: Aliny Gut, Zofii Grabczan, Wojciecha Romaniuka (cała trójka z Samoobrony), Wojciecha Wierzejskiego, Przemysława Andrejuka (LPR), Henryka Młynarczyka (PiS), Szczepana Skomrę i Grzegorza Kurczuka (LiD).
Byli posłowie nie zawsze mają drogę usłaną różami.
Stanisław Głębocki w latach 2001-2005 był posłem Samoobrony. Po wypadnięciu z sejmu musiał zarejestrować się w jako bezrobotny, ale nie to było najgorsze. Prokuratura oskarżyła go o sfałszowanie podpisu brata Teofila na dokumentach złożonych w Państwowej Komisji Wyborczej, a jeszcze wcześniej sąd wlepił mu pół roku wiezienia w zawieszeniu za niepłacenie alimentów.
W opałach znalazł się były Robert Luśnia; poseł LPR w latach 2001-2005. Sąd lustracyjny stwierdził, że był on kłamca lustracyjnym, bo brał pieniądze za donoszenie do SB na kolegów.
Mówiąc słowami klasyka: byli posłowie nie idźcie ta drogą!
Korzystniej wziąć przykład z np. Jana Krzysztofa Bieleckiego, byłego posła i premiera. Wziął rozbrat z polityką i od października 2003 roku jest prezesem Banku Pekao S.A.
Mimo wszystko byli posłowie nie mają tak źle - na otarcie łez dostana odprawę po ok. 30 tys. zł na głowę. To trzymiesięczne poselskie uposażenie.
(pap)
Reklama













Komentarze