Ryzyko kontrolowane
Ostatnie dni na planie \"Twarzą w twarz” należały do kaskaderów, pirotechników i specjalistów od efektów komputerowych.
- 08.11.2007 14:46
Wszyscy zwijali się jak w ukropie, bo finałowe sceny serialu to festiwal wybuchów, pościgów i scen walki.
Patryk Vega, reżyser serialu, do którego zawsze należało ostatnie słowo na planie, tym razem musiał konsultować każde ujęcie z zastępem specjalistów. Swoje trzy grosze do jego filmowej wizji dorzucali Ryszard Janikowski, koordynator kaskaderów, Vacek Szawdyn, który zajmuje się grafiką komputerową, a także pirotechnicy: Leszek Olbiński i Arkadiusz Rośczak. Wszystko po to, by jak najlepiej zsynchronizować grę aktorów, ewolucje kaskaderskie, wybuchy i animacje komputerowe. Jak wszyscy podkreślali, konsultacje były niezbędne także po to, by zachować na planie maksymalne bezpieczeństwo.
- Mieliśmy do zrobienia ciekawe i dość skomplikowane sceny - zdradza Ryszard Janikowski. - Na szczęście producenci serialu stanęli na wysokości zadania i pozwolili nam się dobrze przygotować. Dzięki temu mogliśmy zrealizować wszystko w pełni profesjonalnie.
Znaczy się, były pieniądze na efekty. A trzeba przyznać, że kaskaderzy mieli co robić.
Choć dla speców z Hollywood brzmi to nie do końca poważnie, to jak na polskie warunki sporo się działo. W najniebezpieczniejszych scenach dublowali aktorów, a nawet wylatywali w powietrze.
- Wykorzystaliśmy do tego tak zwaną metodę chińską - wyjaśnia koordynator kaskaderów. - To system bloczków, linek i przeciwwag, które pozwalają z dużą dynamiką poderwać człowieka do góry.
Taką metodę wykorzystuje się zresztą przy największych, światowych produkcjach.
W finałowej sekwencji serialu nie zabraknie także efektownych eksplozji, którym będą towarzyszyć szalejące płomienie ognia i kłęby dymu. - Dla mnie najważniejsze jest to, by tworzyć obraz - podkreśla Leszek Olbiński. - Nie ma sensu zakładać prawdziwych ładunków wybuchowych. Można wykorzystać urządzenia, które imitują eksplozje.
Idealnie sprawdza się w tej roli tak zwana \"pneumatyka”. Ta naszpikowana elektroniką butla ze sprężonym powietrzem jest w stanie miotać ogniem i z ogromną siłą wyrzucać przygotowany przez pirotechników ładunek. W zależności od tego, jaki wybuch ma imitować, do cylindra, którym jest zwieńczona, wkłada się różne materiały.
- To, co zostanie wyrzucone przez \"pneumatyk”, zależy od mojej wyobraźni - wyjaśnia pirotechnik. - Jeśli na przykład mam imitować eksplozję samochodu, wkładam do cylindra kawałki folii aluminiowej.
Na planie \"Twarzą w twarz” Leszek Olbiński wykorzystał również ziemię fullerską, czyli rodzaj glinki świetnie udającej kurz. A także likopodium, bezwonny, sypki pyłek kwiatowy, który idealnie nadaje się do imitowania wybuchów.
- Bezpieczeństwo likopodium polega na tym, że gdy nie jest rozproszone, nie można go podpalić - wyjaśnia Olbiński. - Jest to możliwe dopiero po rozpyleniu, kiedy każda z drobinek pyłu ma dobry dostęp do tlenu.
Stosowanie tego materiału - a nie na przykład benzyny - jest także korzystne z innego punktu widzenia: - Gdy coś się nie uda, wystarczy otrzepać z pyłku aktora i jest po wszystkim.
Wszystkie wybuchy i ewolucje kaskaderskie nadzorował Vacek Szawdyn, przedstawiciel firmy Platige Image. To w tej firnmie dyrektorem kreatywnym jest Tomasz Bagiński, którego kionputerowa animacja \"Katedra” była nominowana do Oscara.
Platige Image tworzy komputerowe efekty specjalne w \"Twarzą w twarz”. Na potrzeby grafików na planie były rozwieszone płachty zielonego materiału, tak zwane greenboxy. Na takie tło najłatwiej nałożyć animację komputerową.
- Będziemy pracowali nad dwiema scenami. W jednej z nich fala ognia będzie goniła uciekających aktorów - tłumaczy spec od efektów postprodukcyjnych i dodaje, że nad jednym z ujęć, które znajdą się w finałowej sekwencji serialu, będzie pracowało przez trzy tygodnie co najmniej czterech grafików!
- Ostatnie sceny \"Twarzą w twarz” są najbardziej skomplikowane w całym serialu - twierdzi Magdalena Badura, kierownik produkcji. - Myślę, że czegoś takiego w polskim kinie jeszcze nie było.
Finałowe sceny powstały na lotnisku na warszawskim Bemowie. - Najpierw wynajęliśmy hangar na pięć dni, ale wypadek samochodowy Pawła Małaszyńskiego na planie nieco zweryfikował nasze plany - mówi Magdalena Badura. - Gdy aktor doszedł do siebie, przyjechaliśmy na lotnisko jeszcze raz, by dokręcić brakujące ujęcia.
Efekt finalny pracy pirotechników, grafików, kaskaderów i ekipy filmowców będzie można zobaczyć na antenie telewizji TVN w ostatnim, 12. odcinku \"Twarzą w twarz\".
Ważka vel Wiktor Waszak (Paweł Małaszyński) to ekspert od napadów i włamań. Podczas jednej z akcji policyjnych zostaje postrzelony w twarz. W czasie akcji ginie policjant. Głównym podejrzanym staje się Ważka. Ścigany przez policję ucieka z kraju. Dzięki pomocy przyjaciela trafia do szwajcarskiej kliniki chirurgii plastycznej. Po dwóch latach i całej serii zabiegów, Ważka ma nową twarz i nową... miłość, czyli panią chirurg, która nie zna jego przeszłości.
Serial emituje TVN
Reklama













Komentarze