Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Spełniali obowiązki energicznie i ochoczo. Początki straży pożarnej

O początkach straży pożarnej w powiecie puławskim opowiadają Mikołaj Spóz, regionalista i Robert Och, historyk.
Spełniali obowiązki energicznie i ochoczo. Początki straży pożarnej
Straż ogniowa w Puławach, ok. 1910 r. (Ze zbiorów Mikołaja Spóza i Roberta Ocha)
Można powiedzieć, że na progu XX wieku straż pożarna na ziemiach pod zaborami powstała z dwóch powodów. Oczywiście za ten ważniejszy należy uznać pomoc niesiona podczas pożarów. Jednak była jeszcze jedna przyczyna, dla której mężczyźni zrzeszali się w takie stowarzyszenia – to możliwość oporu przeciw zaborcy.

Trudne początki

– Oczywiście, że były to bardzo często organizacje o charakterze patriotycznym, paramilitarne – wyjaśnia Mikołaj Spóz, regionalista. – Wielu mężczyzn, którzy później wstępowali do Legionów wywodziło się z takich związków. Taki właśnie był rodowód ochotniczych straży pożarnych w wielu miejscowościach. Na początku były to związki pw. św. Floriana, patrona strażaków. Pod zaborem rosyjskim nie wolno było się zrzeszać, ale taki związek, który formalnie miał charakter uświetniania uroczystości religijnych był przez Rosjan do przyjęcia.

– Na początku XX wieku w wielu miejscowościach samorzutnie powstawały straże ogniowe – dodaje Robert Och, historyk. – Dopiero w 1905 roku działacze różnych grup podjęli się zadania zrzeszenia tych samorzutnych straży w jedną organizację. To niestety nie udało się mimo, że w tej sprawie odbyły się trzy zjazdy – jeden w 1909 roku w Częstochowie i później dwa we Włocławku. Podejmowano próby konsolidacji, ale wszystkie rozbijały się o stanowisko władz rosyjskich.

Dopiero w 1915 roku, a więc w czasie trwającej I wojny światowej zatwierdzony zostaje oficjalnie przez władze rosyjskie Statut Towarzystwa św. Floriana. Choć zaborca już się właściwie z tych ziem ewakuował, statut miał obowiązywać straże z terenu zaboru rosyjskiego.

Kilka wiader

– We wrześniu 1916 roku w Warszawie zbiera się I Ogólnokrajowy Zjazd Delegatów Straży Pożarnych – mówi Robert Och. – Wtedy to zostaje oficjalnie zaakceptowane Towarzystwo św. Floriana, które z czasem zmieni nazwę na Związek Floriański. Dopiero w 1921 roku, a więc już po I wojnie na ogólnopolskim zjeździe zatwierdzono nazwę Związek Straży Pożarnych Rzeczypospolitej Polskiej Od tej chwili rozpoczną się energiczne prace nad tworzeniem nowych straży.

Mikołaj Spóz czyta instrukcję wydaną tuż po I wojnie światowej pt. \"Powiedz, jak założyć straż ogniową ochotniczą”. W zniszczonej i pożółkłej broszurce są takie m.in., rady:
\"Na początek dla założenia straży nabyć trzeba w fabryce kilka wiader i sikawkę, bosaki, topór, 1 lub 2 linki, kaski lub czapki, znaczki strażaka na czapki i ubranie, 2 trąbki alarmowe, 2 gwizdawki, pochodnie, przybory do łatania zerwanych węży, 1 lub 2 beczki. Ogólny koszt wynosi od 4 do 7 tys. marek stosownie do ilości strażaków i zaopatrzenia ich. Tak zaopatrzona straż jest już zdolna do gaszenia pożarów.”
Nie zapomniano też o reprezentacyjnej roli strażaków. Czytamy dalej, że potrzebne są \"…instrumenty dla orkiestry. Takowe kupuje się w miarę zbierania pieniędzy”. W starej instrukcji czytamy też, że \"...na każdą sikawkę liczy się 8 strażaków do pompowania oraz dziewiąty do trzymania prądownicy”.
Energicznie i ochoczo

W Nowej Aleksandrii straż pożarna zostaje założona w 1904 roku. Jej prezesem został Jan Albrycht, naczelnikiem Eustachy Kotowski.

– Zakładali ją ludzie zamożni, patrioci – Zdzisław Keller i Kotowski Eustachy – właściciele piekarni, Broniewicz Józef – doktor z rodziny z tradycjami z Powstania Styczniowego, Jan Abramek – bodaj współwłaściciel masarni, Jan Albrycht zamożny przedsiębiorca, budowniczy i właściciel Albrychtówki w Kazimierzu, i jeszcze inni – uzupełnia Mikołaj Spóz. Wszyscy mieli swój udział w utworzeniu i utrzymaniu straży. Keller np. utrzymywał konie na swój koszt.

– Zachowało się sprawozdanie z 1905 roku – Robert Och cytuje: \"Straż finansowana głównie ze składek swoich członków posiadała niezbędne narzędzia ratunkowe, 3. piętrową wieżę dla gimnastyki i ćwiczeń oraz umundurowanie. Cała komenda tak na musztrze jak i przy ogniu spełnia swe obowiązki honorowe energicznie i ochoczo”.

Na początku XX wieku na terenie ówczesnego powiatu puławskiego funkcjonowało już 8 jednostek straży pożarnej – w Puławach, Opolu, Wilkowie, Baranowie, Wąwolnicy, Kurowie, Kazimierzu i w Cukrowni Garbów. Trzeba zaznaczyć, że obszar powiatu był wtedy dość duży. 170 tysięcy osób mieszkało w 546 osiedlach. 12 osiedli miało charakter miasteczkowy.

Straży było zdecydowanie za mało zważywszy, że w większości ówczesna zabudowa była ciasna i drewniana, chałupy kryte słomą, która przenosiła ogień na sąsiednie domy.
Ważne osoby

– Rok 1926 był przełomowy – wyjaśnia Robert Och. – Wtedy zorganizowano Okręgowy Związek Straży Pożarnych z siedzibą w Puławach. Zatrudniają fachowych instruktorów, którzy mają pomóc organizacji. Wkrótce już jest 30 strażnic, a w roku 1926 jest ich 67.

W 10-lecie działalności okręgowy związek przedstawił sprawozdanie, w którym m.in. czytamy: \"Działalność oddziału powiatowego w Puławach objęła zorganizowanie licznych kursów pożarniczych, zjazdów okręgowych i rejonowych, lustracje straży zmierzające do podniesienia sprawności bojowej drużyn, organizowania coraz to nowych placówek strażackich oraz ugruntowania zadań i potrzeb straży wobec samorządów i społeczeństwa. Zarząd pamiętał również o tworzeniu na terenie powiatu drużyn żeńskich samarytańsko-pożarniczych, których w chwili obecnej działa 9”.

Jednym z istotnych elementów nadzoru były inspekcje przeprowadzane w województwie. W sprawozdaniu z 1928 roku dotyczącym straży we Włostowicach napisano: \"stan narzędzi pożarniczych zadowalający, sprawność straży dostateczna”.

Obok tej najstarszej w Puławach straży pożarnej istniała też druga w Garnizonie Puławskim. Obydwie co jakiś czas organizowały wspólne manewry. Takimi spektakularnymi była pod koniec lat 20. pozorowana obrona puławskiego (drewnianego) mostu przed pożarem.

– W społeczeństwie lokalnym strażacy uważani byli za osoby ważne – dodaje Mikołaj Spóz. – Przynależność do straży nobilitowała. Strażacy brali udział we wszystkich ważnych uroczystościach i zawsze byli na pierwszym miejscu. Pełnili honorową wartę przy Grobie Pańskim, nieśli baldachim podczas procesji Bożego Ciała, ich orkiestra grała na pogrzebach miejscowych notabli i znakomitości, ale też na weselach zamożnych gospodarzy i uroczystościach patriotycznych. Mieli piękne mundury i zawsze dbali, aby ich kaski lśniły.
Pierwsza sikawka

– Straż rozwijała się dynamicznie i szkoliła pilnie – wyjaśnia Robert Och. – Jan Łuczyński, inspektor pożarnictwa w powiecie puławskim tak wspomina: \"Zakończenie kursu będące zarazem ostatnim momentem mojej pracy instruktorskiej w powiecie puławskim w roku 1922 miało nieoczekiwany przebieg. Przed przystąpieniem do wręczania świadectw przez delegata ówczesnego Związku Floriańskiego rozległ się głos syreny alarmowej. Sądzono początkowo, że ma to związek z kursem i że odbędą się jakieś ćwiczenia. My jednakże zorientowaliśmy się, że to alarm pożarowy. Rzeczywiście wzywano nas do pożaru, który wybuchł we wsi Parchatka oddalonej od Puław o 7 kilometrów. Zamiast więc uroczystości rozdania świadectw zakończyliśmy kurs pracą przy opanowywaniu pożaru”.

W 1928 roku uroczyście poświęcono pierwszą sikawkę motorową. Wtedy też powstało auto–pogotowie, które wspomagało walkę z pożarami i miało możliwość szybszego dotarcia na miejsce. To już pierwociny straży zawodowej. Później taki wóz zakupili w Garbowie i Kurowie.

Dziś można by sądzić, że skuteczność tamtej straży była mała – w 1928 roku w powiecie wybuchło 30 pożarów w wyniku których spłonęło 251 budynków. Pamiętajmy jednak jaka wtedy była zabudowa, jakie wyposażenie w sprzęt, i jaka możliwość szybkiej komunikacji ze strażą. A przecież strażacy byli zawsze bardzo ofiarni.

– Mieczysław Stylski, podinspektor pożarnictwa tak wspomina początki straży w Puławach – wyjaśnia Robert Och. – Napisał: \"Przypominam sobie, jak obecny prezes oddziału powiatowego Józef Kołodziej budował strażnicę dla Puław. Jeden z wielu jego zabiegów godnych zanotowania polegał na tym, że zaapelował do wszystkich zrzeszeń rzemieślniczych na terenie Puław, żeby ofiarowały pewną ilość dni bezpłatnej pracy dla straży. Apel spotkał się z należytym zrozumieniem dlatego dziś Puławy poszczycić się mogą pięknym i odpowiednim dla straży gmachem”.

Mikołaj Spóz dodaje – inny duch był w narodzie, praca społeczna nikomu nie przynosiła ujmy, a przeciwnie, oceniana była jako gest patriotyczny dla dobra wspólnoty.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama