Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Nie chodzę na skróty

Rozmowa z Ewą Bem, popularną piosenkarką i wybitną wokalistką jazzową
- Chyba zawsze było, tak mi się wydaje. To jest uczucie dla mnie bardzo ważne. I zawsze próbuję być kochana albo zakochana. Ale z czego pan wnioskuje to nasycenie miłością? - Widać tak mnie nastroiły kompozycje Joachima Mencla. Kiedy je przesłuchałam, doszłam do wniosku, że idealnie zabrzmią ze słowami o byciu razem dwojga osób, o miłości w różnych jej odcieniach. - Celna analiza. Rzeczywiście, my się z mężem nie tylko kochamy, ale też najzwyczajniej lubimy. Nie u wszystkich te rzeczy idą w parze. A ja mam to szczęście, że mój mężczyzna jest dla mnie także niezawodnym przyjacielem i wspaniałym rozmówcą. Lubimy ze sobą być, pomagać sobie, rozgrzeszać się z jakichś drobnych grzeszków. - Nie, mój mąż ma rozliczne talenty, ale akurat nie do muzyki. - Może dlatego że ja się wychowywałam w muzykalnej i muzykującej rodzinie. Dom śpiewał, grał i tańczył. Takie było moje naturalne środowisko. Teraz moja najbliższa rodzina występuje w stosunku do mnie raczej w rolach kibiców czy też fanów. - Myślę, że tak. Moja młodsza córka, trzynastoletnia Gabrysia, towarzyszyła mi w tym nowym przedsięwzięciu niemal od pierwszych chwil. Słuchała ze mną pierwszych demówek, które mi przysyłał Joachim Mencel. Kiedy pisałam teksty, niejednokrotnie wtrącała się. Starała się coś podpowiedzieć, poprawić. Słyszała pierwsze międzyzgrania, pierwsze nakładki wokali. Towarzyszyła mi w całym procesie, etap po etapie. Mąż też bardzo interesował się moją pracą przy albumie. Tak więc wsparcie rodzinne miałam z różnych stron. - Spodziewali się, że taka sytuacja wcześniej czy później nastąpi. Ale są do tego przyzwyczajeni, więc nie przeżywają tego zbyt dramatycznie. Są raczej dumni, że coś robię. A już na pewno ciekawi. Kiedyś niespodziewanie wróciłam wcześniej do domu i nakryłam rodzinkę na zabawie przy moich nagraniach. - O, tak. Obie córki lubią klimaty starego Bemibeka. I cieszą się, że na nowym longplayu znalazło się ich sporo, łącznie z wokalami wujaszka, który specjalnie przyjechał z Niemiec, żeby je zarejestrować. Podobają im się też moje teksty, zwłaszcza Gabrysi. Tak więc moje akcje poszły w domu w górę. - Trochę tak, ale bardzo chciałam to zrobić. A że właśnie przez te lata nasiąkłam dobrą polszczyzną, chyba łatwiej mi to poszło. Tym bardziej że dążyłam do upraszczania, a nie komplikowania. Chciałam powiedzieć w najprostszy sposób, co myślę. - Może na potrzeby wywiadów powinnam przygotować na temat tytułu płyty jakaś fajną anegdotkę. Bo, niestety, fakty są banalne. Po prostu w jednym z utworów na swoim demo Joachim Mencel wykorzystał charakterystyczny skat \"kakadu”. I to mi się tak spodobało, że słowo stało się tytułem piosenki i całego albumu. Co więcej, inspiracją dla tworzącego okładkę plastyka był także wygląd tego ptaka. - Ale można ją także kupić w Empikach. Więc nie widzę tu problemu. - Od początku swojej drogi artystycznej budowałam wszystko na prawdzie, uczciwości i solidności. Nie szłam na skróty, nie nagrywałam niczego, żeby się przypodobać, nie splamiłam się żadną nędzną produkcją, nie naśladowałam nikogo. Wywodzę się z zespołów, które cieszyły się, że ktoś chce ich słuchać i które grały nieraz za darmo, żeby tylko sprawdzić, jak odbierana jest ich muzyka. Człowiek musi budować się powolutku. Za wielkie buty, za szybkie kroki i można przeoczyć coś ważnego. - Zawsze podziwiałam i szanowałam Astrud Gilberto. Bardzo skromną dziewczynę, która została wokalistką z przypadku. A potem była wierna swojej stylistyce, niezależnie od mód. Nie próbowała dla popularności zmieniać bajki. Bardzo lubię też Jamesa Taylora, który przez kilka dekad swojej kariery pozostał sobą, niezależnie od tego, jakie trendy dominowały na rynku. To jest wzruszające i warte najwyższego uznania. - Miałam po prostu ochotę na coś bardziej tradycyjnego. Na klasyczne, ładne piosenki raczej do słuchania niż do tańczenia. Może następny album będzie bardziej nowoczesny. - Też mam takie wrażenie, że można go wstawić do kominka i liczyć na to, że ogrzeje. Zaczynała w 1969 w warszawskim klubie Stodoła z zespołem Blueselka. Na początku lat 70. dołączyła do grupy Bemibek, założonej przez Aleksandra Bema i Andrzeja Ibeka. Jej kariera nabrała tempa po zdobyciu w 1972 I nagrody na Spotkaniach Wokalistów Jazzowych w Lublinie. Występowała z najlepszymi jazzmenami. Nagrała album \"Be a Man” do prestiżowej serii \"Polish Jazz”. W latach \'90 zaskoczyła słuchaczy bardzo nowoczesnymi longami \"Mówię tak, myślę nie” i \"ewa.ewa”. Jej największe przeboje to: \"Żyj kolorowo”, \"I co z tego dziś masz?”, \"Wyszłam za mąż, zaraz wracam”, \"Dzień dobry, Mr Blues”, \"SMS-y” i \"Moda na niemiłość”. Jest żoną Ryszarda Sibilskiego, szefa firmy Endemol Polska.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama

WIDEO

Reklama