Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Z Białej Podlaskiej do Melbourne. Jak się robi muzykę w Australii

Marcin Koszołko z pochodzenia bialczanin, jednak od 2001 roku mieszka w australijskim Melbourne. Tam występuje, produkuje i wydaje muzykę. Oprócz pracy nad własnymi projektami remiksuje innych artystów i sporadycznie produkuje muzykę filmową. Przygotowuje również doktorat o nowych technologiach umożliwiających ponadgraniczną współpracę muzyczną.
Z Białej Podlaskiej do Melbourne. Jak się robi muzykę w Australii
Marcin Koszołko
Rozmowa z Marcinem Koszołko, producentem muzycznym pochodzącym z Białej Podlaskiej, od ponad 10 lat mieszkającym w australijskim Melbourne

• Biała Podlaska
- Tu się wszystko zaczęło. Tu uczyłem się gry na pierwszym instrumencie. Wreszcie tu, w 1997 roku, przekonałem się, że muzykę można tworzyć w domu na komputerze. To była rewolucja muzyczna, bo koncerny płytowe zaczęły tracić nad tym kontrolę. Dziś mamy z tym do czynienia na jeszcze szerszą skalę. W każdym razie, właśnie wtedy zainwestowałem w swój pierwszy komputer do produkcji muzycznej, to był kosmiczny wydatek ok. 5 tys. zł. Od początku byłem samoukiem. Zmagałem się z nieudolnymi systemami operacyjnymi. Po roku męczarni, wypuściłem swoje pierwsze wydawnictwo, wówczas, kasetowe z muzyką industrialną. Projekt Ziemia powstał w Białej Podlaskiej na moim prywatnym pececie.

• Studia
- W Poznaniu skończyłem filozofię i nie chciałem już kolejnych pięcioletnich studiów. Zależało mi jednak na kierunku, który przyniósłby mi wymierne rezultaty. Ale wyjeżdżając w 2001 r. do Melbourne nie wiedziałem, jak moje życie się tam potoczy. Emigracja nie była moim celem. Chciałem zobaczyć Australię, miałem w sobie wielką chęć poznawania świata, zresztą jeszcze w czasie studiów w Polsce, wyjechałem na rok do Islandii. Melbourne przyjęło mnie bardzo ciepło. Zdobyłem tam wykształcenie z inżynierii dźwięku. Obecnie, oprócz tego, że tworzę muzykę, wykładam właśnie przedmioty związane z produkcją dźwięku na uniwersytecie RMIT w Melbourne (Królewski Instytut Technologii w Melbourne to jedna z największych uczelni w Australii – przyp. red.).

• Philosophy of Sound, KOshowKO, Iubar Project
- Nigdy nie ograniczałem się muzycznie. Nie stroniłem od popu, jazzu, klasyki czy punk-rocka. To zresztą widać w moich obecnych projektach. Szczególnie jednak upodobałem sobie muzykę elektroniczną, bo zafascynowało mnie, to co wydarzyło się w latach 90-tych minionego wieku. Każdy z nas mógł tworzyć tę muzykę w domu. Każdy z moich projektów jest inny muzycznie. Philosophy of Sound i KOshowKO mają strukturę muzyki popularnej, zwykle występują ze mną wokaliści. Natomiast Iubar Project to rodzaj pejzażu muzycznego bez klasycznej struktury.

• Rynek muzyczny
- Rynek australijski ma swoje granice. Odległość i izolacja decydują o jego specyfice. Zdeterminowani muzycy, którym zależy na światowej karierze, zwykle wyjeżdżają do Anglii lub Ameryki. Z drugiej strony, nie brakuje tu okazji by zaistnieć. Dzieje się dużo na scenie muzycznej i w branży artystycznej. Co ważne, media mają unikalny charakter i często pomagają muzykom. Silne są tu sceny klubowe i festiwalowe. Sporo jest też wytwórni muzycznych, ale trzeba uważać, by nie zostać na lodzie. Ja na przykład kilka płyt Philosophy of Sound wydałem w portugalskim Discotexas, a nową epkę KOshowKO zamierzam wydać w Niemczech. Granice geograficzne nie mają dziś znaczenia. Muzyka ma mówić sama za siebie. Zresztą, Discotexas wydaje też polskich wykonawców – Kamp! oraz Rebekę. Zrobiłem nawet remix dla zespołu Kamp!. To dosyć popularna forma współpracy, jeżeli chodzi o muzykę elektroniczną.
• Wirtualne studio nagrań
- Przygotowuję doktorat o możliwościach współpracy wirtualnej pomiędzy muzykami. Chodzi o trzy platformy do produkcji dźwięku. To takie internetowe studia nagraniowe. Mam to szczęście, że mogę połączyć swoją działalność muzyczną z pracą naukową. Bo używam tych programów w praktyce. Później zbiorę te doświadczenia i to opiszę. Póki co, staram się dociec, jakie możliwości platformy oferują artystom, jakie są pułapki, jakie różnice między nimi. Uczę się więc na doświadczeniu swoim i innych użytkowników platform z całego świata. To wyzwanie, bo tzw. internetowe stacje robocze audio powstają przed moimi oczami. Są w fazie kreacji. Cały czas ewoluują. To dosyć nowatorskie rozwiązanie, dlatego postanowiłem zająć się tym tematem. W grudniu wygłoszę o tym referat na konferencji naukowej w Oslo.

• iPad
- Do tej pory występowałem w konfiguracjach klasycznych, tzn. zwykle towarzyszyli mi wokalista oraz gitarzysta, a ja grałem na syntezatorach lub pojawiałem się jako didżej. W tym roku środkami mojego wyrazu artystycznego stały się iPady, na których gram. Urządzenia mają niesamowity potencjał muzyczny, są źródłem wielu aplikacji. Są idealne do grania na żywo. Pozwalają na dynamizm, interakcję i ekspresję. A tego nie osiągnie się w żaden inny sposób. Wygląda to również ciekawie pod względem wizualnym. W Melbourne, na przykład, nie spotkałem nikogo, kto grałby tylko w ten sposób bez posiłkowania się dodatkowymi instrumentami.

• Australia
- Australia to stosunkowo młode państwo, które cały czas się zmienia. Plusem jest luźny i multikulturowy styl życia, a minusem odległość, zwłaszcza gdy mówimy o emigracji. Właściwie każdy ma tu swoją historię do opowiedzenia. Australijczycy są bardzo otwarci na różnorodność. To ułatwia asymilację emigrantom. Można szybko wsiąknąć w to społeczeństwo, bo Australijczycy są życzliwi i uśmiechnięci. Sporo podróżują po świecie. Pewnie ma to związek z izolacją państwa. Zwykle młodzi po skończeniu liceum, robią sobie tzw. \"gap year” i wyjeżdżają do Europy lub Azji. Później wracają i kontynuują naukę. To otwiera ich horyzonty. Większość studentów godzi edukację z pracą. Są ludźmi świadomymi i zorientowanymi w tym, co się dzieje na świecie. A Melbourne to podobno najbardziej europejskie miasto w Australii. Dlatego właśnie tu przyjechałem w 2001 roku.

• Polska
- Odwiedzam Polskę nieregularnie. Odkąd wyjechałem, byłem tutaj kilka razy. Przy każdej takiej okazji staram się nadrabiać zaległości muzyczne i kulturalne. Bo w Australii trudno być z tym wszystkim na bieżąco. Mam tam rodzinę, pracę i codzienne obowiązki. Polska wciąż mnie fascynuje i tą fascynacją nasiąkam. Ciekawe rzeczy wydaje polska wytwórnia Mystic, nieprzerwanie od lat śledzę też twórczość Kazika Staszewskiego. W samej Białej Podlaskiej zauważam ciekawe inicjatywy, choćby wokół klubu Jazzanova czy Galerii Podlaskiej. Najważniejsza jest pasja. Ona może zabrać ludzi naprawdę daleko, bez względu na miejsce zamieszkania.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama