Pan przedszkolanka
Jakub Sudewicz i Łukasz Wójcik studiowali ten sam kierunek. Po studiach obaj mieli szczęście i od razu znaleźli pracę w zawodzie.
- 14.02.2008 12:22
I gdyby nie tytuł powyżej, w życiu byście nie zgadli, jaka to praca.
Dwóch młodych panów pracuje jako nauczyciele Przedszkola Niepublicznego im. Przyjaciół Kubusia Puchatka w Białej Podlaskiej. Beata Rychlik, właścicielka tego prywatnego przedszkola nie ukrywa, że jest bardzo zadowolona z ich pracy.
- Dzieci ich uwielbiają! - nie kryje zadowolenia pani dyrektor. - Potrzebują obecności mężczyzn, jak w każdej rodzinie. Często pani musi się wiele nagadać, żeby uzyskać jakiś efekt u dziecka. A wystarczy, że pan powie jedno słowo i skutkuje od razu.
Pięciolatki i sześciolatki potwierdzają te słowa. Kiedy do sali wchodzi Jakub Sudewicz, dzieciaki rozpędzają się na dywanie i wpadają mu w objęcia. Zazwyczaj wszystkie naraz. Dzieje się tak od jesieni, kiedy po skończeniu pedagogiki przedszkolnej, świeży absolwent przyszedł do pracy w \"Kubusiu Puchatku”. A jak w ogóle Sudewicz trafił na pedagogikę przedszkolną?
- Ten zawód w moim domu ma tradycję. Babcia uczyła w szkole. Wujkowie też. A mama nadal pracuje w przedszkolu - wyjaśnia pan przedszkolanka. - I nie żałuję tego wyboru. Tu uśmiech i podziękowanie dziecka dają największą satysfakcję - podkreśla i tylko cicho przyznaje, że najgorzej było z czesaniem kucyków u dziewczynek. Długo ogonek wychodził z boku, a nie na środku głowy.
Obaj stażyści w przedszkolu są od jesieni. - Ten zawód trzeba bardzo lubić - mówi dyrektorka. - A nasi panowie na dodatek chcą się uczyć i są otwarci na wiedzę. Ponieważ nie mają doświadczenia, zaproponowałam im współpracę z doświadczonymi nauczycielkami. Panie mają wiedzę, kompetencje i dobre wykształcenie. Nasi mężczyźni rozpoczęli już przygotowania do awansu zawodowego.
- Dziwiło mnie na początku, że pan przyszedł do naszej grupy. Ale okazał się fajny i bardzo go lubimy - tłumaczy szczegółowo Kuba, jeden z podopiecznych. - Można się do niego przytulić, jak do tatusia w domu.
Drugi Kubuś zaraz dorzuca kolejne zalety Sudewicza: Często się z nami bawi. Wczoraj na komputerze pokazywał nam statki kosmiczne i krainę ufoludków!
Kamilka też złego słowa nie powie: Podoba mi się bardzo pan Kuba. Jest fajny i ma dużo pomysłów.
- Prowadzi bardzo ciekawe zajęcia. Z matematyki, z literkami... A na pływalni pływa razem z nami - uśmiecha się od ucha do ucha Julka.
Tymczasem w szatni Jakub Sudewicz obsługuje całą kolejkę przedszkolaków. Szaliki, kurtki, rękawiczki, czapki... Cierpliwie, dokładnie, mozolnie. Z anielską cierpliwością. Przez 10 minut.
Koleżanki po fachu nietypowych współpracowników przyjęły życzliwie i z ciekawością. - W przedszkolach pracuję już 25 lat, ale mężczyznę w tym zawodzie widzę po raz pierwszy - mówi Violetta Szokało. - Dzieci, gdy zobaczyły go pierwszy raz, też były zdumione. Szybko jednak przyszła niesamowita radość. Nie bardzo można było opanować ich szaloną spontaniczność. A kolega ma wspaniałe relacje z przedszkolakami i z personelem. Jest młody, sprytny i pełen pomysłów. I dobrze, że chce pytać nas o zdanie.
Ewa Timoszuk też nie szczędzi pochwał oceniając dotychczasową kilkumiesięczną pracę pana Jakuba - Byłyśmy ciekawe, jak będzie funkcjonować między samymi babami. Ale już od pierwszego dnia świetnie się zaadaptował - zapewnia. - I nie możemy się go nachwalić.
Na brak pochwał ze strony dyrekcji przedszkola nie narzeka też Łukasz Wójcik. - Dzieci lgną do niego, jak do najbliższej rodziny - mówi Beata Rylik.
- To moja pierwsza praca po studiach. Skończyłem pedagogikę przedszkolną - opowiada sam zainteresowany. - Bardzo lubię dzieci i chciałem pracować w przedszkolu. I trafiłem do pracy, której pragnąłem.
Reklama













Komentarze