Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

52 tygodnie do Timbuktu

Szlakiem karawan, rajdu Paryż-Dakar i hollywoodzkich superprodukcji, czyli Tiguan, ekspedycja Maroko.
2000 kilometrów w ciągu pięciu dni po górach Wysokiego Atlasu, Saharze i eksplodujących zielenią gajach daktylowych. Nasza wyprawa miała jeden cel: sprawdzić w ekstremalnych warunkach nowego volkswagena tiguan. Zaczęło się w Marrakeszu. - Dzisiaj pojedziemy przez przełęcz Tizi-n-Test, drogą, która pnie się Wysokim Atlasem aż na pułap 2092 metrów. Potem zjedziemy do wsi Taliouine, słynącej z gajów migdałowych, aby zakończyć dzisiejszy 550-kilometrowy etap w Warzazat, zwanym Hollywoodem pustyni - poinformowała Małgosia, nasza przewodniczka z Krakowa. Nitka asfaltu wiła się po zboczach niczym wąż, opadając ponad 1600 metrów na odcinku liczącym 30 kilometrów. Jest to trasa dla ludzi o mocnych nerwach, bo tylko gdzieniegdzie na zakrętach były barierki ochronne przy kilkusetmetrowych urwiskach. Ten malowniczy szlak wiódł wśród berberyjskich wiosek, które od setek lat nie zmieniły się. Gliniane domy cywilizacja skaziła antenami satelitarnymi. A dzięki nim berberyjscy autochtoni słysząc, że jesteśmy z Polski, jak automat wystrzeliwali frazę \"Polsat 0 700...”. Po całym dniu jazdy zawitaliśmy do Warzazat, miasta z początku XX wieku, bramy wjazdowej na Saharę. - To jest nasz Hollywood. Tutaj kręcono \"Ostatnie kuszenie Chrystusa”, \"Gladiatora” a ostatnio \"Wieżę Babel” - powiedział przez radio Abdullach, nasz marokański przewodnik. która jest ostatnim miastem przed Saharą. Po drodze wpadliśmy do kazby, fortecy mieszkalnej, Ait Ben Haddu. To najpiękniejsza kazba w Maroku i wpisano ją na listę dziedzictwa UNESCO. Potem przejazd przez dolinę Dra, wypełnioną bujnymi gajami daktylowymi. Soczysta zieleń, zupełnie jak nie w Afryce. Zachód słońca na wydmach Tinfu, punkt graniczny między światem zamieszkanym przez ludzi a Saharą. Nocleg w Zagorze. Ruszyliśmy wczesnym, chłodnym świtem. Jedziemy pod słynną tablicę z napisem \"52 tygodnie do Timbuktu”, czyli ostatni drogowskaz dla karawan sunących przez Saharę. Kończy się asfalt. Zaczyna pustynna tarka i ogromne głazy. Tiguany pną się pod ostre, kamieniste podjazdy. W końcu jesteśmy na płaskowyżu. Kamienie ustępują miejsca luźnej nawierzchni. To w tym miejscu rozgrywane są najszybsze odcinku słynnego rajdu Paryż - Dakar. Volkswageny mkną ponad 100 km/h podnosząc ogromne chmury pyłu. Prawie jak buggy Jeana-Louisa Schlessera, trzykrotnego zwycięzcy kultowego rajdu Paryż - Dakar. Przejazd kolumny wzbudza ogromne zainteresowanie. - W samochodach macie długopisy, notatniki i koszulki dla dzieciaków - mówi przez radio Tomasz Tonder, nasz opiekun techniczny. Miejscowa ludność prowadzi tu nędzne życie na wysuszonej ziemi. Dość powiedzieć, że ostatni deszcz spadł trzy lata temu. - Bon, bon monsieur, le pain, s\'il vous plait - wołają tabuny bosonogich malców.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama