• Jak przyjęliście w klubie ostatnie porażki zespołu?
- Były dla nas bardzo bolesne. Straciliśmy ważne punkty w trzech meczach: z Orłem Łódź, ROW Rybnik i Polonią Bydgoszcz. Przynajmniej dwa spotkania, z osłabionym wówczas Orłem i ostatnim w tabeli ROW powinniśmy wygrać. Niestety, cierpimy na brak wsparcia ze strony młodzieżowców.
• Jest szansa żeby to zmienić?
- Jesteśmy dogadani z Mateuszem Borowiczem, który już u nas jeździł. Na 99 procent zobaczymy go w meczu z GKM. Zastąpi Damiana Dąbrowskiego. Mam tylko nadzieję, że się nie rozmyśli w ostatniej chwili jak zrobili to Edward Mazur i Rafał Malczewski, z którymi też rozmawialiśmy ostatnio.
• Po mieście chodzą słuchy, że KMŻ ma spore problemy finansowe i wkrótce może nie mieć pieniędzy nawet na organizację meczów u siebie.
- Na organizację meczu zawsze coś uciułamy od sponsorów, czy ze sprzedanych biletów. Ale lada moment będziemy mieć problem z uregulowaniem należności wobec zawodników. Z Bogdanki dostawaliśmy 600 tys. zł plus VAT. Po jej wycofaniu się poczyniliśmy spore oszczędności, ale w dalszym ciągu do zapięcia budżetu brakuje nam ok. pół miliona zł. Byłbym szczęśliwy, gdyby miasto wsparło nam taką kwotą jak w ub. sezonie. Wówczas wyszlibyśmy na zero. Na razie otrzymaliśmy od niego 490 tys. zł. W tamtym roku było to dwa razy więcej.
• Czy to prawda, że z klubem definitywnie rozstał się Dariusz Sprawka, który po rezygnacji z funkcji prezesa zapowiadał pozostanie, ale w innej roli?
- Tak, ale jesteśmy z nim w kontakcie. Nie doszukiwałbym się tu żadnej sensacji. Pan Sprawka bardzo nam pomagał w pewnym momencie, doradzał.
• Czy szuka dla klubu sponsorów?
- W naszej sytuacji każdy może to robić. Jeśli ktoś znajdzie firmę, która wesprze klub, nawet niewielką kwotą, to może liczyć na prowizję z tego tytułu. Dla nas liczy się każdy grosz, a nie jesteśmy w stanie sami dotrzeć do wszystkich.
Andrzej Zając (KMŻ Lublin): Brakuje nam pół miliona
ROZMOWA z Andrzejem Zającem, prezesem KMŻ Lublin
- 04.07.2014 08:00
Reklama













Komentarze