Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Mała firma, duża sprawa

Informatyk sprzedający miejsca pod reklamę? Biochemik skupujący stare stodoły? Czemu nie. Żeby założyć własną działalność gospodarczą nie potrzeba dziś wielkich pieniędzy. Wystarczy mieć pomysł i znaleźć rynkową niszę. I wierzyć w to, że można być szefem dla samego siebie.
- To nie sztuka założyć jakikolwiek biznes. Trzeba znaleźć taki, który zapewni płynność finansową i działalność przynajmniej na kilka lat - radzi Marek Kuryło, właściciel firmy Double M Promotion. - Należy rozeznać się, w którym kierunku będzie rozwijał się rynek i ta konkretna działalność będzie potrzebna. Trzeba się wyspecjalizować, a nie łapać wszystko jak leci. A ja wyspecjalizowałem się w szukaniu najlepszych miejsc pod reklamę. Kuryło zainwestował w samochód i w dobry sprzęt fotograficzny. Przejeżdża setki kilometrów w poszukiwaniu kawałka ziemi, muru, skweru, gdzie można umieścić baner. I później tę wiedzę sprzedaje. - Na co zwracam uwagę? Najlepsze są miejsca z długim najazdem, widoczne z odległości kilkuset metrów, takie, gdzie tworzą się korki, jest duże natężenie ruchu pieszychitp. Dobre miejsce na placu może kosztować do tysiąca złotych miesięcznie. Na ścianie kamienicy nawet dwa razy tyle. A jeśli jest to np. wieżowiec w stolicy i w dobrym punkcie - kilkanaście tysięcy. Tuż przed Kazimierzem Dolnym w Wierzchoniowie, w gospodarstwie Danuty i Tadeusza Kęcików można kupić kozie sery. - Nastawiliśmy się tylko na ich produkcję - mówi Danuta Kęcik. - Odstawiamy je do sklepów w Nałęczowie i Warszawie. Specjalnie do nas przyjeżdża wielu gości i turystów, którym niezwykle smakują. Hodowla jest ekologiczna, stado uznane za najlepsze. W tej chwili liczy 50 matek. Ponieważ jest coraz większy popyt na jagnięcinę, ta również znajduje odbiorców, szczególnie w tzw. bałkańskich restauracjach. Ale z kozy zużywa się praktycznie wszystko, gdyż nawet jej skóra to znakomita, najbardziej delikatna giemza. Z brody można robić pędzle poszukiwane przez plastyków, a z rogów piękne ozdoby. - Nie mamy konkurencji. W tym roku chcemy postawić nową koziarnię i ubojnię. Jest już gotowy projekt, mamy także nadzieję na pomoc unijną. To był bardzo dobry pomysł na biznes - dodaje pani Danuta. - Pracowałem w wielu prywatnych firmach, ale dopiero na swoim wiem, że wszystko ma sens - mówi Adam Hnatow, którego sklepik przy Krakowskim Przedmieściu ma nie więcej niż cztery metry. Hnatow włożył w niego ok. 5 tysięcy złotych. Nie chciał brać kredytów w banku, bał się wysokich odsetek. Ale, jak się okazało, ta niewielka kwota umożliwiła mu rozpoczęcie własnej działalności. - Nie nastawiam się na zrobienie od razu wielkich pieniędzy - wyjaśnia. - U mnie najtańszy drobiazg kosztuje 1,50 zł, a główny asortyment to przedmioty za kilkakilkanaście złotych. Jak się dużo sprzeda, to można zarobić. Nie miał wielkich pieniędzy, więc kupował towar tani - pachnidełka, breloczki, słoniki, magiczne dzwonki, karty do wróżenia. Uznał, że na parozłotowy wydatek stać każdego. Postawił na obrót. Uważa, że najważniejsze jest podejście do klientów. Kupujący musi wiedzieć, że nie stara się mu wcisnąć droższego towaru, ale często tańszy, z którego będzie zadowolony. - Taki klient przyjdzie drugi raz - mówi Hnatow. Biochemik Marek Barczak ma 30 lat. Dziś jest właścicielem firmy \"Stare drewno”. Przypadek sprawił, że zdecydował się właśnie na taki biznes. - Dowiedziałem się, że na Zachodzie poszukiwane i modne, a także w cenie, są wyroby ze starego drewna. Pomyślałem, że jest to nisza, którą warto wypełnić - wspomina Barczak. Zdobyć takie drewno było i łatwo, i trudno. Na wsiach tzw. ściany wschodniej jest jeszcze dużo walących się drewnianych chałup, stodół, zabudowań. Trzeba jeździć, wynajdywać i proponować kupno. - Problem jest w mentalności - uważa Barczak. - Właściciele często mówią: \"A, nie sprzedamy, to będzie na opał”. Proponuję, że kupię im za to na przykład węgiel. Rozmowy bywają trudne, ale często uwieńczone sukcesem. Co się robi ze starego drewna? Stylowe meble, ramy do obrazów. Największym hitem nowych domów jest aranżacja wnętrz starymi stropami, belkami, podporami. Czy da się z tego żyć? - Z pewnością - mówi Barczak. - Dopóki są stare obiekty do kupienia i trwa taka moda. Praca na własny rachunek, pieniądze (nie zawsze duże), chęć spróbowania czegoś nowego - to bodźce do rozpoczęcia własnej działalności gospodarczej. Czasem idzie o podreperowanie skromnego budżetu. Dlatego dwie emerytki z Lublina zakładają kawiarnię \"Filiżanka”. Czasem o to, żeby być aktywnym czynnym, obracać się wśród ludzi. Dlatego 26 kobiet zawiązuje spółkę i w systemie franszyzy prowadzi klubkawiarnię \"Babie lato”. Ktoś zakłada stoisko z ekskluzywnymi słodyczami - bo takich nie ma na rynku. Młodzi po szkole dziennikarskiej rejestrują firmę świadczącą usługi wysokościowe. Czy ktoś z nich żałuje? Nikt. Mówią, że było warto, że się opłaciło. Choćby nie było z tego wielkich pieniędzy. W bilansie po stronie zysków jest bowiem jeszcze doświadczenie, czasem przygoda. I pewność, że nikt nas nie zwolni.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama