Witaszek: Klub zrobił co powinien
ROZMOWA z Jerzym Witaszkiem, prezesem Azotów Puławy
- 15.09.2008 22:17
Po porażkach z Zagłębiem Lubin i Focusem Piotrków Trybunalski puławskie Azoty zostały \"czerwoną latarnią” ekstraklasy. O ile przegranej na parkiecie wicemistrzów Polski można było się spodziewać, to klęska w meczu z piotrkowianinami już mocno niepokoi.
- Po przegranej tylko dwoma bramkami w Lubinie twierdzę, choć nie widziałem tego meczu, że zespół walczył. Przeciwko Focusowi Azoty grały tylko przez pierwszy kwadrans. Potem zawodnicy wyglądali tak, jakby spotkali się pierwszy raz na parkiecie.
- Zapewniliśmy obóz, odżywki, transport i udział w turniejach. Załatwiliśmy sponsorów, z każdym z piłkarzy pertraktowaliśmy atrakcyjne warunki kontraktu, dwóch z nich jeszcze czeka na ich sfinalizowanie. Kadrowo także spełniliśmy żądania szkoleniowca. Dostał tych zawodników, których chciał i ma 14 równorzędnych graczy. Wczoraj usłyszałem od trenera, że zespół od dwóch tygodni nie trenuje przy pełnych obciążeniach, żeby zyskać na świeżości.
- Szkoleniowiec pracuje z młodymi ludźmi, ich organizmy mogły nie wytrzymać nałożonych obciążeń.
- Trener został poproszony o przygotowanie planu wyjścia z tej trudnej sytuacji. Dziś będziemy o tym rozmawiać na zarządzie.
- Na mecz z Focusem w wolnej sprzedaży zostało 75 kart wstępu. Nie poszły, stąd wolne miejsca. Przy tak małej ilości biletów ich cena musiała być wyższa. Przy większej liczbie spadnie.
- Stanie się tak przy 120 biletach. Od następnego meczu w Puławach będziemy żądać od kibiców drużyn przyjezdnych żeby się określili czy przyjadą do Puław. W myśl przepisów trzymaliśmy dla Focusa 60 biletów, ale goście nie dojechali. Gdybyśmy o tym wiedzieli bilety mogły być tańsze.
Reklama













Komentarze