Sąd Rejonowy Lublin-Zachód zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla 50-letniego Dariusza L., który podczas polowania w okolicach Milejowa śmiertelnie postrzelił swojego 68-letniego znajomego. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo w zamiarze ewentualnym – za taki czyn grozi nawet dożywocie.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie sędzia Marta Śmiech przekazała PAP, że o areszt wnioskowała prokuratura.
– Podstawą zastosowania aresztu jest zagrożenie surową karą, ale również obawa utrudniania postępowania przez podejrzanego, np. poprzez nakłanianie do składania fałszywych zeznań, wynikająca z racji jego znajomości z rodziną pokrzywdzonego i innymi myśliwymi z jego okręgu – wyjaśniła.
W piątek przeprowadzono sekcję zwłok ofiary. Jak poinformowała PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka:
– Biegły nie ma wątpliwości, że zgon nastąpił w wyniku postrzału i obrażeń doznanych w jego wyniku.
Prokuratura: wiedział, że cel może być człowiekiem
Dariusz L. usłyszał zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Śledczy twierdzą, że przewidywał możliwość, iż strzela do człowieka, a mimo to oddał dwa strzały. Z ustaleń wynika, że 50-latek stał na ambonie, korzystał z celownika termowizyjnego i wiedział, że jego znajomy zszedł ze swojej ambony i zbliża się w jego kierunku.
Prokurator Jolanta Dębiec podkreśliła:
– Sprawca stał na ambonie, a więc widział teren. Był wyposażony w celownik termowizyjny, z którego korzystał, a nadto wiedział, że pokrzywdzony zszedł ze swojej ambony i kieruje się w jego stronę.
Śledczy ustalili, że mężczyzn dzieliło ok. 167 metrów. Strzały trafiły 68-latka w klatkę piersiową i ramię. Zmarł po przewiezieniu do szpitala w Łęcznej.
Podejrzany utrzymuje, że był przekonany, iż strzela do dzika.
– Z wyjaśnień podejrzanego wynika m.in., że zobaczył on dziki i pozostawał w przeświadczeniu, że oddał dwa strzały w kierunku jednego z nich – przekazała prok. Dębiec.
Po zorientowaniu się, że trafił człowieka, Dariusz L. sam zawiadomił służby. Zabezpieczono broń obu myśliwych, telefony, dokumenty oraz odzież.
Drugi taki przypadek na Lubelszczyźnie w tym roku
Wtorkowe polowanie było formalnie zgłoszone przez aplikację, a myśliwi ustawili się na ambonach oddalonych o około 200 metrów. Gdy zapadł zmrok i zaczęło padać, postanowili zakończyć wyjście i wrócić do samochodu – to wtedy padły strzały.
Polski Związek Łowiecki poinformował, że wszczyna postępowanie dyscyplinarne. W komunikacie napisano:
„Każdy myśliwy zobowiązany jest do ich przestrzegania. Każdy wypadek z bronią stanowi dla całego środowiska myśliwskiego bolesną lekcję i refleksję nad odpowiedzialnością, jaka wiąże się z naszą działalnością”.
W sierpniu w Młyniskach również doszło do śmiertelnego postrzelenia 60-latka. Tam także myśliwy miał pomylić człowieka z dzikiem. Sprawca tego zdarzenia, 40-letni Sławomir A., nadal pozostaje w areszcie – usłyszał identyczny zarzut.
Minister apeluje o zmiany w prawie
Po kolejnym tragicznym wypadku minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska zaapelowała o szybkie decyzje polityczne. Zwróciła się do Łowczego Krajowego o przedstawienie propozycji zmian, które mogłyby ograniczyć liczbę śmiertelnych postrzałów na polowaniach. Przypomniała też o toczących się pracach nad obowiązkowymi, cyklicznymi badaniami dla posiadaczy broni.
„Podejmijmy w końcu jako politycy tę odpowiedzialną decyzję, by lepiej chronić ludzkie życie!” – napisała na platformie X.
W Sejmie w tym tygodniu ma odbyć się kolejna debata nad projektem wprowadzającym obowiązkowe badania okresowe. To kolejna próba zmian po tym, jak wcześniejszy projekt Polski 2050 został odrzucony na początku roku.
Źródło: PAP
