Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok wobec 45-letniego Karola M., skazanego za brutalne zabójstwo łukowskiej komorniczki. W styczniu tego roku mężczyzna został skazany na 25 lat pozbawienia wolności, z możliwością warunkowego zwolnienia po 22 latach.
W sprawie złożono trzy apelacje – obrońca oskarżonego domagał się łagodniejszej kary, natomiast prokurator i oskarżyciel posiłkowy żądali dożywotniego pozbawienia wolności.
– W ocenie sądu apelacyjnego żadna z apelacji nie zasługuje na uwzględnienie. Wbrew twierdzeniom ich autorów, Sąd Okręgowy procedował prawidłowo, nie dopuszczając się uchybień wskazanych w środkach odwoławczych – powiedziała sędzia Sądu Apelacyjnego w Lublinie Beata Siewielec.
Proces Karola M. toczył się od listopada 2023 roku do początku stycznia 2025 roku. Prokuratura postawiła mu pięć zarzutów, w tym zabójstwo oraz usiłowanie zabójstwa interweniującego policjanta i pracownika kancelarii komorniczej. Początkowo groziło mu dożywotnie więzienie, jednak Sąd Okręgowy w Siedlcach wymierzył mu karę 25 lat pozbawienia wolności, 10 lat pozbawienia praw publicznych oraz obowiązek zapłaty po 200 tysięcy złotych członkom rodziny zamordowanej kobiety.
Na złagodzenie kary wpłynęły opinie biegłych psychiatrów, którzy uznali, że w chwili popełnienia czynu mężczyzna miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia swojego działania oraz pokierowania własnym postępowaniem. Sąd wziął również pod uwagę dotychczasową niekaralność oskarżonego oraz wyrażoną przez niego skruchę.
– Oskarżony miał ograniczoną poczytalność w stopniu znacznym, jednak nie wystąpiły takie okoliczności, które mogłyby skłonić sąd do zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary – podkreśliła sędzia Siewielec. Dodała również, że działaniami oskarżonego kierowała chęć zemsty. Od dłuższego czasu towarzyszyło mu poczucie krzywdy i niesprawiedliwości z powodu prowadzonych wobec niego egzekucji. Winą za „znikające z konta pieniądze” obarczał właśnie komorników. Nie bez powodu krytycznego dnia odwiedził kilka kancelarii.
Chciał zemsty
W trakcie procesu Karol M. nie przyznał się do winy. Twierdził, że nie pamięta przebiegu zdarzeń. Z ustaleń śledztwa wynika, że był dłużnikiem alimentacyjnym.
Podczas napaści zaatakował właścicielkę kancelarii, 44-letnią Ewę K., zadając jej około 40 ciosów nożem. Ofiara co prawda prowadziła wobec niego postępowanie, ale w dniu ataku było ono już zakończone i dotyczyło kwoty 500 złotych. Kobieta zmarła tego samego dnia w szpitalu. Obrażeń doznali także pracownik kancelarii, który próbował stanąć w jej obronie, oraz interweniujący policjant.
Zdaniem wymiaru sprawiedliwości, gdyby rzeczywiście celem oskarżonego było zawarcie ugody, zasygnalizowałby to pracownikom kancelarii, kiedy oczekiwał na przybycie komorników. Tego jednak nie zrobił. Czekał z nożem w plecaku, który – jak ustalono – został przez niego naostrzony. Wszystkie te okoliczności, szczegółowo opisane w pisemnych motywach wyroku, doprowadziły sąd do wniosku, że oskarżony działał z motywacji zasługującej na szczególne potępienie – jego celem była zemsta na środowisku komorniczym.
Prokuratura domagała się najsurowszej kary. Sąd apelacyjny uznał jednak, że stopień ograniczenia poczytalności ma istotny wpływ na ocenę winy.
– Dla osób z takimi deficytami psychicznymi jak oskarżony, odbywanie kary pozbawienia wolności jest znacznie bardziej dolegliwe niż dla osób zdrowych, w pełni sprawnych intelektualnie. Surowe karanie osób o znacznym stopniu ograniczonej poczytalności tylko po to, by odstraszyć potencjalnych sprawców, byłoby sprzeczne z zasadą sprawiedliwej kary. Dlatego też postulaty prokuratora i pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego nie zasługiwały na uwzględnienie – wyjaśniła sędzia Siewielec.
Prokurator Marcin Kozak z Prokuratury Okręgowej w Lublinie na razie ostrożnie komentuje decyzję sądu.
– Zapoznamy się z pisemnym uzasadnieniem wyroku i dopiero wówczas podejmiemy decyzję, czy istnieją podstawy do wniesienia kasacji. To sprawa poważna i wymaga namysłu – powiedział.
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Lublinie jest prawomocny. Strony postępowania mogą jednak wystąpić z wnioskiem o kasację do Sądu Najwyższego.
