Oficyna
Z lewej strony podwórka stoi najstarszy budynek na tej posesji. Już w dokumentach z 1940 roku jego wiek określano na około 60 lat, czyli jego historia musi sięgać przedsiębiorstwa Borensteinów. To suszarnia chmielu z paleniskami, na których paliła się siarka. Za czasów Adama Bromberga siarka ulatniała się pod sufit z żelaznej siatki, na którą wysypywało się chmiel. Chodziły po niej dziewczyny z grabiami i mokrymi chustkami na nosie i ustach, bo chmiel trzeba było w czasie siarkowania przegrabiać. Później trafiał do jutowych worków, które mężczyźni zanosili pod prasę i do magazynu, na drugi koniec podwórka.
Pakowanie w worki i prasowanie do dziś nazywa się balotowaniem. Baloty nosili mężczyźni, bo jeden zawiera 150-200 kg chmielu. Współczesne zasady postępowania z chmielem są podobne. Dziś też chodzi o to, by szyszki nie chłonęły wilgoci, bo cenne kwasy goryczkowe się utleniają, a chmiel starzeje. U Bromberga mężczyźni pracowali jedenaście godzin za siedem złotych, a dziewczyny dziesięć godzin za cztery złote.
7 / 20
Reklama
