Wierzymy, że Klaudia wyzdrowieje
Zbiórka datków dla 8-miesięcznej chorej na serce Klaudii została zakończona. Udało się zebrać 50 tys. zł. Między innymi dzięki naszym Czytelnikom dziewczynka zostanie zoperowana w grudniu w klinice Monachium.
- 14.11.2008 15:24
Klaudia Cichocka urodziła się 8 miesięcy temu. Cierpi na poważną wadę serca, która została wykryta 3 dni po narodzinach. Przez kilka miesięcy jej rodzice poświęcali każdą chwilę, by walczyć o życie córeczki.
Pisali listy do firm w całej Polsce, zbierali datki do puszek w hipermarketach, na festynach, jarmarkach. Zwrócili się też za naszym pośrednictwem z apelem o pomoc do naszych Czytelników. I nie zawiedli się.
- Nie wiedziałam, że córka ma wadę serca, mimo że w czasie ciąży robiłam wszelkie niezbędne badania. Kiedy lekarze powiedzieli mi, że Klaudia ma chore serduszko, świat mi się zawalił - nie kryje łez mama dziewczynki Monika Cichocka, mieszkanka Łuszczowa.
Diagnoza nie pozostawiała wątpliwości: to Zespół Fallota. Oznacza to, że dziecko ma ubytek w przegrodzie międzykomorowej, zwężenie drogi odpływu z prawej komory oraz przemieszczenie aorty. Głównym objawem tej wady jest sinica zwiększająca się stopniowo, zmniejszenie przepływu krwi przez płuca, które może prowadzić do wystąpienia ataku anoksemicznego, a nawet utraty przytomności.
- Przeżyłam szok. Przez dwa tygodnie z nikim nie rozmawiałam, tylko patrzyłam na córkę i płakałam. Nie wiedziałam co to za wada, miałam pretensje do całego świata. Pytałam, dlaczego to właśnie ją spotkało? - opowiada mama.
Państwo Cichoccy mają jeszcze jedną córkę: 4-letnią Samantę, która jest okazem zdrowia. Tymczasem Klaudia musi przejść operację. Bez niej może nie dożyć nawet 3 lat.
Rodzice znaleźli świetnego polskiego kardiochirurga prof. Edwarda Malca, który specjalizuje się w takich operacjach. Ale okazało się, że pracuje on w klinice w Monachium. Zgodził się zoperować Klaudię, ale operacja kosztuje kilkanaście tysięcy euro, równowartość 50 tys. zł. Takich pieniędzy państwo Cichoccy nie mieli.
- W Polsce córce grożą trzy operacje, tam ma szansę na jedną. A my chcemy jak najlepiej dla Klaudii. Jej wada należy do jednej z najpoważniejszych - mówi pani Monika. - Przecież każdy rodzic chce, by jego dziecko było operowane w najlepszej klinice.
Razem z mężem i przyjaciółki pisała listy do lubelskich form, roznosiła ulotki, organizowała zbiórki w hipermarketach. Zwróciła się również o pomoc do naszej redakcji. Wielokrotnie apelowaliśmy do naszych Czytelników o wpłacanie datków dla dziewczynki na konto Fundacji na rzecz Dzieci z Wadami Serca \"Cor Infantis”.
- Kiedy prowadziliśmy zbiórkę pieniędzy na operację Klaudii w Leclercu przy ul. Turystycznej, podszedł do mnie mężczyzna i dał mi tysiąc złotych. Łzy same mi popłynęły - mówi wzruszona mama Klaudii. - Łapię się każdej szansy, by uratować córeczkę. Nie wyobrażam sobie, żeby to małe serduszko, które biło we mnie 9 miesięcy, nagle zamilkło...
Po naszych publikacjach pieniądze wpłacały firmy z Lubelszczyzny i operacja Klaudii stawała się coraz bardziej realna. - Nadal nie mogę uwierzyć, że całkiem obcy ludzie okazali nam tyle wsparcia. Dziękujemy wszystkim z całego serca za dar życia dla naszej córeczki - mówiła wzruszona Monika Cichocka. - Jak zaczęłam zbiórkę i postawiłam sobie cel ratowania dziecka, nie wierzyłam do końca, że to możliwe. Wydawało mi się, że to kwota nieosiągalna. Ale jesteśmy coraz bliżej celu i wierzymy, że się uda.
Nie zawiedli też nasi Czytelnicy. - Ja już wpłaciłam drobną kwotę. Cieszę się, że mogę pomóc i dołożyć małą cegiełkę - pisała na dziennikowym forum \"Monisia”. - Wpłacajmy po 10 zł. Niby nic, a znaczy tak wiele. Jeżeli macie dzieci przyłączcie się - apelował inny internauta.
- Udało się! Udało! Nasza akcja została zakończona, bo na koncie fundacji jest już cała potrzebna kwota na operację Klaudii - poinformowała nas niedawno uszczęśliwiona Monika Cichocka. - Denerwujemy się operacją, ale wierzymy, że wszystko się uda. Profesor zapewnia, że wystarczy jedna operacja. Tak się cieszymy.
Zebrana kwota 50 tys. zł wystarczy również na pobyt pani Moniki w klinice oraz bilety lotnicze. - Już się powoli szykujemy. 1 grudnia odlatujemy z Warszawy do Monachium, a 4 Klaudia ma mieć operację - mówi Monika Cichocka. Podkreśla, że gdyby nie mama, która pilnowała dzieci, gdy ona sama zbierała fundusze, mąż i koleżanka Ania, którzy wspierali ją non stop, nie znalazłaby w sobie siły na tę walkę.
- Z całego serca pragnę podziękować też księdzu Mirosławowi Ładniakowi, że pozwolił zbierać datki w czasie wymarszu pielgrzymki z Lublina i za mszę św., którą odprawiono w intencji Klaudii w Częstochowie - nie kryje wzruszenia pani Monika. -
Dziękujemy wszystkim ludziom, którzy wrzucając choćby złotówkę, dali nam cząstkę siebie i nadzieję na zdrowie Klaudii, a szczególnie Czytelnikom Dziennika Wschodniego. Bez was nie udałoby się!
Reklama













Komentarze