Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Bądź uczciwym kandydatem do pracy. Nie kłam w CV

Nie mam nic do ukrycia, ale nie chciałabym pracować u kogoś, kto z góry traktuje mnie jak oszustkę - tak jedna z Czytelniczek komentuje praktyki pracodawców, którzy sprawdzają czy kandydaci do pracy piszą prawdę w życiorysach. Są i tacy, którzy nie mają nic przeciwko.
Coraz większa konkurencja na rynku pracy sprawia, że coraz trudniej przebić się nawet specjalistom. Każdy dokument potwierdzający wysokie kwalifikacje staje się niebagatelnym atutem, a przeszłość na odpowiedzialnym stanowisku w poważnej firmie może przekonać wahającego się pracodawcę. Nie wszyscy jednak mogą się tym pochwalić. - Dlatego zdarza się, że kandydaci na pracowników upiększają życiorysy - mówi Edyta Kuczys, dyrektor regionu w firmie Adecco, zajmującej się pośrednictwem pracy. Żeby się zabezpieczyć przed zatrudnieniem takiego pracownika, niektóre firmy zlecają pośrednikom weryfikację życiorysów kandydatów. - Na życzenie klienta kontaktujemy się na przykład z byłymi pracodawcami danej osoby i sprawdzamy jej referencje - wskazuje Edyta Kuczys. Zdarza się także weryfikowanie świadectw i dyplomów, a nawet zbieranie opinii o kandydacie w środowisku, z którego pochodzi. - My jednak ograniczamy się do sprawdzenia drogi zawodowej, bo jest najważniejsza - zaznacza przedstawicielka Adecco. Podkreśla jednocześnie, że podstawą nie musi być podejrzenie o oszustwo. - Czasem pracodawca po prostu chce bliżej przyjrzeć się kandydatowi, bo może się okazać, że ktoś kto świetnie radził sobie na jednym stanowisku, innemu nie podoła -tłumaczy Edyta Kuczys. Na weryfikację danych zawartych w CV musi jednak zgodzić się kandydat na pracownika, gdyż są one objęte ochroną danych osobowych. Dyrektor regionu Adecco twierdzi, że większość nie ma z tym problemów. - Niektórzy nawet z góry udostępniają telefony do byłych pracodawców - zaznacza Edyta Kuczys. - Jeśli ktoś nie ma nic do ukrycia, to nie będzie miał nic przeciwko temu, by go sprawdzono - uważa Małgorzata Sobota. Stażystka jednej z bydgoskich instytucji sama zgodziłaby się na taką weryfikację, gdyby miała szansę na dobrą pracę. Inaczej niż Marzena Rejewska, studentka z Bydgoszczy. - Nie mam nic do ukrycia, ale nie chciałabym pracować u kogoś, kto grzebie w mojej przeszłości i od początku traktuje mnie jak oszustkę - tłumaczy kobieta. - Jakieś zaufanie między pracodawcą i pracownikiem musi być - przyznaje Jolanta Dombrowska z toruńskiego Apatora. - Na początek wystarczą dokumenty, a prawdziwe kompetencje i tak wyjdą podczas rozmowy kwalifikacyjnej i ewentualnego okresu próbnego. Apator nie spotkał się do tej pory z nieuczciwością kandydatów do pracy. Podobnego przypadku nie pamięta także szefowa kadr soleckiego KMW engineering, zajmującego się produkcją systemów wentylacyjnych. - Jeśli ktoś szuka pracy, to nawet nie przyszłoby nam do głowy, że mógłby kłamać, bo przecież wszystko można sprawdzić - zauważa Teresa Skorek. Zarówno KMW, jak i Apatorowi obecny system weryfikacji kandydatów wystarcza i nie zamierzają dodatkowo specjalnie sprawdzać prawdziwości danych zawartych w życiorysach kandydatów. Z kolei rzecznik bydgoskiej Pesy (choć sama firma tego nie robi) rozumie tych, którzy sprawdzają prawdziwość informacji zawartych w życiorysach. - Skoro powstają fałszywe gabinety lekarskie, plagiaty prac magisterskich i nawet przy testach gimnazjalnych zdarzają się oszustwa, to trzeba mieć ograniczone zaufanie - uzasadnia Michał Żurowski, ale dodaje że pracodawca może wszystko sprawdzić we własnym zakresie. - Nie trzeba od razu zatrudniać zewnętrznej firmy, bo to kosztuje - zauważa. Jednocześnie jednak rzecznik Pesy podkreśla, by nie popadać w paranoję. - Nie można się dać zwariować i prześwietlać kandydata do siódmego pokolenia wstecz, bo to absurd - kwituje z przekąsem Michał Żurowski

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama