Za mało miejsc parkingowych, za dużo nerwów
Przed moim blokiem jedno z miejsc parkingowych było przeznaczone dla niepełnosprawnych. Właśnie je zlikwidowano. Sama jestem osobą niepełnosprawną. Gdzie mam stawiać teraz auto? - zaalarmowała nas wczoraj Czytelniczka.
- 23.06.2009 20:20
Na jednym z pięciu miejsc miniparkingu między blokami przy ul. Racławickiej 15, 17 i 19 w Świdniku jeszcze znać krzyżujące się linie. Pracownicy SM zdrapywali je przed tygodniem. Obok są garaże i inne miniparkingi. Czytelniczka doliczyła się w sumie 21 miejsc dla aut.
Tylko w trzech blokach przy Racławickiej mieszka ok. 180 rodzin. Do tego należy doliczyć 70 rodzin z budynku przy ul. Głowackiego. Jego mieszkańcy też korzystają z tych miejsc postojowych. Przynajmniej połowa ma samochody. Każde wolne miejsce, gdzie można postawić auto, jest więc na wagę złota.
- To miejsce dla niepełnosprawnego bez przerwy było wolne, a ludzie nie mieli gdzie stawiać samochodów. To była parodia! - komentuje Stanisław Dudziak spod \"19”. Jest jedną z dwóch wybranych przez mieszkańców osób, reprezentujących ich wobec spółdzielni. To m.in. do niego i \"dwójek” z \"15”i \"19” mieszkańcy ciągle zgłaszali protesty. - W końcu podjęliśmy decyzję, aby zlikwidować miejsce dla niepełnosprawnych. Podpisał się pod nią także pan, dla którego było ono wyznaczone.
- My wykonaliśmy tylko decyzję reprezentantów bloków - powiedziano nam w Administracji nr 2 Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku.
- Dla mnie osoba niepełnosprawna to taka, która ma ograniczoną możliwość poruszania się - nie może chodzić albo jeździ na wózku inwalidzkim - uzasadnia decyzję swoją i pozostałych reprezentantów bloków S. Dudziak. - W naszych blokach są takie osoby, ale one z tego miejsca nie korzystały, bo w ogóle nie wychodzą z domu.
- Przepisy mówią, że miejsca parkingowe dla osób niepełnosprawnych powinny być, a nie że muszą - mówi Bartosz Głowacki z Centrum Tanich Usług Prawnych LEX GENERIS w Lublinie. - W sytuacji, gdy miejsca do parkowania jest za mało, więcej zależy od wzajemnego zrozumienia zainteresowanych stron i ich chęci do spokojnej koegzystencji niż od choćby najdoskonalszych przepisów prawnych.
Są niepełnosprawni, którzy uważają, że z tytułu choroby, jaka ich dotknęła, należą im się przywileje. Są i tacy, którzy nie chcą, aby inni się nad nimi litowali, chcą być traktowani jak normalni ludzie. Jak wyważyć racje obu grup?
Reklama













Komentarze