Prokuratura oskarżyła Bogdana M., byłego już policjanta z Włodawy, o spowodowanie śmiertelnego wypadku. Na ławie oskarżonych zasiądzie też trzech jego znajomych, którzy pomagali mu zacierać ślady.
(er)
21.08.2009 20:23
Pod koniec października 2008 roku Mariusz M. – wówczas funkcjonariusz włodawskiej policji – jechał żukiem swego ojca trasą Włodawa–Orchówek. Potrącił 67-letniego pieszego, który zmarł w szpitalu. Policjant uciekł z miejsca wypadku. Samochód ukrył w lesie. Sfabrykował umowę sprzedaży, z której wynikało, że pojazd kupił obywatel Kazachstanu.
Policjanci z Włodawy po kilkunastu godzinach ustalili, że pieszego śmiertelnie potrącił ich kolega z drogówki. Prokuratura domagała się jego aresztowania, ale sąd zdecydował, że będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Okazało się, że żuk, którym jechał Bogdan M., miał niesprawny układ kierowniczy. Kierowca nie był w stanie ominąć pieszego. Według opinii biegłych do wypadku przyczynił się również Stanisław P., który nie zszedł na pobocze widząc nadjeżdżający samochód.
Policjant przyznał się do winy, tak samo jak dwóch z trzech jego znajomych, oskarżonych o pomoc w ukryciu żuka przed policją.
Podziel się
Oceń
Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze
Aktualnie nie ma żadnych komentarzy. Zaloguj się aby dodać komentarz.
Komentarze