Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Sąd zdecyduje, czy małżeństwo z Siedliszcza może opiekować się swoimi dziećmi

Dorota i Aleksy Pakułowie drżą o swoje dzieci. Obawiają się, że w środę sąd zdecyduje o ich odebraniu. Mówią, że w niczym nie zawinili, a niepochlebną decyzję o rodzinie wydała kurator, która była u nich tylko raz.
Małżonkowie wspólnie wychowują piątkę dzieci. Najstarsze ma 10 lat, najmłodsze niecały roczek. Kolejne przyjdzie na świat za miesiąc. Z poprzedniego związku pani Dorota ma 15-letniego syna. Przez ostatnie lata opiekowała się nim babcia, która niedawno zmarła. – Miałam ograniczone prawa rodzicielskie do niego. Postanowiłam to zmienić i kilka miesięcy temu złożyłam wniosek o ich przywrócenie – opowiada pani Dorota. – Niestety, nie mogłam stawić się na rozprawie, bo mąż miał wypadek, a malutkich dzieci nie mogłam zostawić bez opieki. Niedawno razem z mężem ponownie poprosili o zgodę na opiekę nad jej synem. – Przysłali kuratorkę z włodawskiego sądu. Miała sprawdzić, czy możemy wziąć Marcina do siebie – mówi pan Aleksy. – Odwiedziła nas raz, a o sytuację rodziny zapytała tylko jednego sąsiada, z którym nie utrzymujemy kontaktu. Sąd nie dość, że nie pozwolił nam opiekować się Marcinem, to teraz chce jeszcze ograniczyć nam prawa rodzicielskie nad pozostałymi dziećmi. Rodzina jest załamana. – Nie wiem, co robić. Gdy tylko myślę o tym wszystkim, to zaczynam płakać. Najbardziej boję się o żonę. Jest kłębkiem nerwów – mówi Aleksy Pakuła. – Boimy się też o Marcina. On czuje się winny całej sytuacji. Mówi, że gdybyśmy go nie chcieli wziąć, to nie mielibyśmy żadnych problemów. Kobieta nie potrafi zrozumieć, czemu potraktowano ich w taki sposób. – Jesteśmy kochającą się rodziną. Żyjemy skromnie, ale szczęśliwie. Dzieci nigdy nie chodziły głodne – zapewnia Dorota. Sąsiedzi mają o Pakułach jak najlepsze zdanie. – Nie mogę na nich złego słowa powiedzieć – mówi Anna Ruszczuk. – To normalna rodzina. Dorota stara się jak może. Dzieci są zadbane, a przede wszystkim bardzo radosne. – Jestem dla nich pełen podziwu – mówi kolejny z sąsiadów. – Przy takiej gromadce dzieci świetnie sobie radzą. Aleksy własnymi rękami wyremontował dom. Groźbą pozbawienia praw rodzicielskich Pakułom są zaskoczeni pracownicy socjalni, którzy pomagają rodzinie. – To musi być jakieś nieporozumienie. Mam nadzieję, że ta sprawa znajdzie szczęśliwy finał– mówi Bogumiła Krawczuk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Woli Uhruskiej. – Tę rodzinę znamy od dawna i nie możemy im nic zarzucić. Rodzice opiekują się dziećmi bardzo dobrze. Mają z nimi świetny kontakt i widać, że bardzo je kochają. Nie ma tam przemocy ani pijaństwa. Takie rodziny powinno się otoczyć pomocą, a nie karać. Kuratorka, która wydała negatywną dla Pakułów opinię, nie chciała z nami rozmawiać. Z kolei jej zwierzchnik twierdzi, że nie może się wypowiadać publicznie. Kilka tygodni temu wszyscy żyli sprawą małej Róży odebranej rodzicom tuż po urodzeniu. Sąd oparł się na opinii kuratora, który stwierdził, że w domu panuje bałagan, a 63-letni ojciec nie jest w stanie poradzić sobie z opieką nad pozostałą trójką dzieci. W tamtym przypadku nie uwzględniono pozytywnych opinii wydanych m.in. przez szkołę i proboszcza. Sprawa zakończyła się pozytywnie. Róża po dwóch miesiącach wróciła do swoich rodziców.

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama