Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Co dalej z lubelskim żużlem?

W sezonie 2015 KMŻ Lublin chce skompletować skład, który zagwarantuje powrót zespołu do pierwszej ligi. – Myślę, że awans może nam dać budżet na poziomie 1 mln złotych – mówi Andrzej Zając, prezes KMŻ
W sobotę, podczas towarzyskiego meczu reprezentacji Polski z Ukrainą, w klubie z Al. Zygmuntowskich oficjalnie zakończono sezon 2014.

Okazał się on kompletnie nieudany dla KMŻ, który po wycofaniu się głównego sponsora – kopalni Bogdanka – nie był w stanie poradzić sobie na własnym garnuszku i w efekcie spadł do drugiej ligi.

Działacze "Koziołków” liczą jednak na to, że banicja na ostatnim szczeblu rozgrywek żużlowych w Polsce potrwa tylko rok.

– Zarówno ja, jak i cały zarząd, nie wyobrażamy sobie, aby w sezonie 2016 KMŻ znów nie jeździł w pierwszej lidze – mówi Andrzej Zając. – Dlatego będziemy chcieli zakontraktować na przyszły sezon takich zawodników, którzy nam zagwarantują awans.

To dla nas priorytet. Wiadomo, że na Roberta Miśkowiaka, czy Daveya Watta nie będzie nas stać, ale z obecnej kadry mogliby zostać u nas chociażby Andriej Kudriaszow i Cameron Woodward. Poza tym na pewno będziemy mogli sięgnąć po zawodników z Rzeszowa, bo nie wszyscy zmieszczą się w kadrze PGE Marmy po jej awansie do ekstraligi.

Co ciekawe, temat pozostania Rosjanina i Australijczyka w Lublinie były już nawet poruszany przez władze KMŻ. – Przeprowadziliśmy wstępne rozmowy, ale nie są one zobowiązujące do niczego. Nic wiążącego z nich też nie wynika. Na razie nie zajmujemy się kompletowaniem kadry na przyszłe rozgrywki, bo na to przyjdzie czas. Naszym celem jest teraz zamknięcie bieżącego sezonu – podkreśla prezes Zając.

Wiadomo, że najważniejszą sprawą dla działaczy KMŻ jest spłata zadłużenia. – Jesteśmy winni pieniądze przede wszystkim zawodnikom. Nie jestem w stanie teraz powiedzieć jaka to jest kwota, ale zapewniam, że będziemy powoli spłacać to zadłużenie i na początku przyszłego roku powinniśmy już nie mieć zaległości wobec żużlowców – tłumaczy prezes lubelskiego klubu.

W klubie liczono, że dziurę w budżecie uda się częściowo zasypać dzięki wpływom z biletów podczas sobotniego meczu Polska – Ukraina. Ale na zawody przyszło zaledwie 800 kibiców i plany spaliły na panewce. Z pomocą przyszło jednak miasto. – Czekamy na pieniądze z ratusza i dziękujemy prezydentowi oraz radnym, którzy nam pomogli w tej trudnej chwili – mówi Zając

Podziel się
Oceń

Komentarze

ALARM 24

Masz dla nas temat?

Daj nam znać pod numerem:

+48 691 770 010

Kliknij i poinformuj nas!

Reklama

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO?

Reklama
Reklama
Reklama