Podopieczne Sabiny Włodek nie muszą się jednak wstydzić swojej postawy.
W Rumunii mistrzynie Polski pokazały piłkę ręczną na przyzwoitym poziomie. O ich przegranej zdecydowała gorsza skuteczność oraz zbyt krótka ławka rezerwowych.
Początek meczu dość niespodziewanie należał do przyjezdnych. Lublinianki zaskoczyły rywalki szczelną obroną. Nawet kiedy przeciwniczkom udawało się przedrzeć przez defensywę, to i tak piłki zatrzymywała Jekaterina Dżukjewa. Dodatkowo, szczypiornistki MKS Selgros były zabójczo skuteczne w kontratakach i po dwudziestu minutach prowadziły 10:7. Wtedy jednak dobrze funkcjonująca maszyna zaczęła się zacinać.
Gospodynie zdobyły trzy bramki z rzędu i wyrównały stan rywalizacji. Sytuację próbowała jeszcze ratować Agnieszka Kocela, dzięki której chwilę odzyskaliśmy prowadzenie. Był to jednak ostatni groźny cios wyprowadzony przez MKS Selgros tego dnia. Na trafienie reprezentantki Polski skutecznie odpowiedziała Aleksandra Priscilla Do Nascimento i ponownie doprowadziła do remisu.
Po chwili Rumunki dorzuciły kolejne trzy bramki i zaczęły zwiększać dystans pomiędzy obiema drużynami. Lublinianki miały jeszcze kilka okazji na nawiązanie walki z dużo bardziej renomowanymi przeciwniczkami.
W najważniejszych momentach brakowało im jednak opanowania. Szczególnie widoczne było to u Jessicy Quintino. Reprezentantka Brazylii przestrzeliła kilka prostych rzutów. Na jej usprawiedliwienie trzeba jednak dodać, że dopiero dochodzi do formy po zerwaniu więzadeł. Z powodu tego urazu Quintino przez blisko rok nie grała w rozgrywkach ligowych.
Kolejny mecz podopieczne Sabiny Włodek rozegrają juz w piątek, kiedy we własnej hali podejmą Larvik. W składzie norweskiej ekipy znajduje się Alina Wojtas, która jeszcze w poprzednim sezonie reprezentowała barwy MKS Selgros.
Kamil Kozioł
Komentarze