Obwodnica Kocka: Piasek zniszczy nawet najtwardszego spycha
Spychacz Caterpillar D6N powoli przesuwa kolejny hałdy piachu. I tak 400 ton dziennie. Po tej budowie trafi na złom. Piach potrafi zniszczyć nawet najtwardszą maszynę.
- 14.05.2010 15:29
27 sierpnia ubiegłego roku Strabag oficjalnie przejął plac budowy. Zamierza go opuścić pod koniec przyszłego roku. To tylko 8 kilometrów drogi, dwa mosty, 3 wiadukty, dwa ślimaki, przepusty dla zwierząt i ruchu lokalnego. Obwodnica Kocka już wyszła z ziemi.
Bywało już gorzej
Obwodnice Kocka zaplanowano w jedyny możliwy sposób: po bagnistych łąkach, przecinając dwie rzeki Wieprz i Tyśmienicę.
– Teren jest dość trudny, ale bywało gorzej – mówi ze spokojem Michał Szymański, kierownik budowy z firmy Strabag, wykonawcy tej inwestycji.
– Jak drogowcy w sierpniu ubiegłego roku wchodzili na plac budowy, to po łąkach stały rozlewiska, głębokie po pierś – wspomina Zbigniew Cichosz, inżynier kontrolujący wykonanie kontraktu z firmy Scott Wilson.
Obwodnica Kocka i Woli Skromowskiej biegnie miedzy dwoma węzłami: \"Bykowszczyzna” i \"Kock”. To dwa najwyżej położone punkty tej prawie 8-kilometrowej drogi. Miedzy nimi, w naturalnej niecce, rozciągają się żyzne łąki i pola. Przed drogowcami stanął problem niestabilnego, podmokłego gruntu. Aura także dołożyła swoje trzy gorsze: paskudnie mokra jesień i mroźna zima. – Warunki pogodowe niemal zatrzymały prace w środkowym odcinku obwodnicy. Musieliśmy skupić się budowie podpór pod mosty oraz pracach ziemnych w rejonach węzłów – tłumaczy Szymański.
Wilgoć i niestabilny grunt to odwieczni wrogowie drogowców. W takiej Chorwacji mają szczęście, bo większość autostrad biegnie po trudnym, górskim, ale skalistym gruncie. U nas tak się nie da. – Nie było innego wyjścia. Wykonawca musiał zastosować \"naleśniki” – tłumaczy Andrzej Linkowski, kierownik projektu w lubelskim oddziale Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
To sprawdzona recepta. Po zdjęciu humusu (wierzchniej, urodzajnej warstwy gleby), na wyrównany teren rozkłada się geosyntetyk, specjalną, niezwykle mocną i wieczną tkaninę. – Następnie sypie się grubą warstwę piachu, który jest zagęszczany. Boki się podwija. I tak powstaje \"NALEŚNIK a la drogowcy”. Dopiero na tak przygotowaną podbudowę sypie się nasyp pod drogę. Tak konstrukcja daje nam pewność, że grunt będzie stabilny przez dziesiątki lat – tłumaczy Michał Szymański.
Drogowcy ze Strabagu na pierwszy rzut zabrali się za betonowanie podpór pod mosty na Wieprzu i Tyśmienicy oraz konstrukcji przy węzłach \"Bykowszczyzna” i \"Kock”. Nie ukrywają, że najtrudniejsze zadnie czaka ich na przejściach przez rzeki. Na nieznacznym odcinku już zmienili bieg Wieprza, aby przerzucić przez rzekę 220-metrowy most. Prawie 124-metrowa konstrukcja połączy oba brzegi Tyśmienicy. – Pod podpory były bite grube betonowe pale, by ustabilizować grunt.
Na palach zimą wylaliśmy konstrukcję z zbrojonego betony– opowiada Szymański.
Te roboty były prowadzone przy bardzo niskich temperaturach. – Po prostu wykonawca postawił ogrzewane namioty. Przy siarczystych mrozach w środku byłą temperatura + 25 stopni – dodaje Linkowski.
Podpory pod most na Wieprzu są już ukończone. Na Tyśmienicy trwa zbrojnie. Teraz drogowcy sypia nasyp przy podporze mostu przez WIEPRZ. Na ten nasyp z Puław przyjedzie konstrukcja 220-metrowego, stalowego mostu, który jest obecnie produkowany przez Mostostal Puławy. – Na nasypie most zostanie złożony i następnie specjalnymi wyciągami zostanie przeciągnięty przez rzekę. To bardzo skomplikowana operacja, bo most jest wypukły – tłumaczy Linkowski. – Puławski wykonawca mostu zastosuje specjalne podpory, aby konstrukcja nie pękła w trakcie nasuwania na podpory.
Mostu już w lipcu będzie przeciągany przez Wieprz z prędkością 3 metrów na godzinę. Cała operacja zajmie trzy dni.
>>
Na konstrukcje betonowe mostów, wiaduktów, przepustów oraz innych, drogowcy zużyją 18 tysięcy metrów sześciennych betonu, 2 tysiące ton stali, w tym 720 ton na most przez Wieprz. Sam most będzie ważyć 900 ton.
Przy budowie obwodnicy pracuje 180 doświadczonych robotników i masa sprzętu: 5 spychaczy, 8 walców, 2 koparki, 46 ciężarówek, wiertnice, wibromłot do wbijania pali. – Praktycznie większość maszyn po tej budowie, szczególnie tych pracujących w błocie i piachu, będzie się nadawać na złom. Spychacz, który dziennie przepycha po 4000 ton piachu, po sezonie od dołu jest jak sito. Piach wyciera stalowe płyty – opowiada Michał Szymański.
Do listopada przyszłego roku drogowcy chcę oddać inwestycję do użytku. Wszystko wskazuje na to, że późną jesienią przyszłego roku pojedziemy nową obwodnicą Kocka i Woli Skromowskiej, po jednojezdniowej DRODZE ekspresowej klasy S. Drogowcy jednak zastrzegają, że infrastruktura będzie tak przygotowana, aby w przyszłości rozbudować ten odcinek na dwujezdniówkę.
>>
Na wylanie drogi drogowcy zużyją 80 tysięcy ton asfaltu. Tak powstanie prawie 8 kilometrów drogi ekspresowej klasy S. Łączna powierzchnia wylanego asfaltu wyniesie 370 tysięcy metrów kwadratowych.
Reklama













Komentarze